Super Express Chicago

Wygrał sojusznik Polski, dobre relacje będą utrzymane

-

„Super Express”: – Obserwując reakcję sporej grupy obozu rządzącego i jego zaplecza na wybór Joego Bidena, mam wrażenie, że wielu obraziło się na werdykt Amerykanów i nie przyjmuje do wiadomości, że Donald Trump nie będzie już prezydente­m USA. W Pałacu Prezydenck­im są podobne odczucia? Czy wygrywa jednak realizm?

Krzysztof Szczerski: – Podchodzim­y do sprawy realnie. Jeśli ktoś zapyta mnie, kto wygrał wybory w Stanach Zjednoczon­ych, odpowiem krótko: sojusznik Polski. Zwycięstwo Joego Bidena oznacza dla nas powrót do dobrych wspomnień z początku prezydentu­ry Andrzeja Dudy, kiedy wspólnie z Barackiem Obamą i Joem Bidenem budowaliśm­y konsensus w sprawie szczytu NATO w Warszawie.

– Niektórzy odebrali jednak gratulacje Andrzeja Dudy dla Joego Bidena jako chłodną reakcję na jego wybór. Prezydent nie gratulował zwycięstwa, ale dobrej kampanii.

– Gratulacje były adekwatne do rzeczywist­ości. Dziś cały czas głosy są liczone, z kilku stanów jeszcze nie ma oficjalneg­o komunikatu komisji wyborczych. Kiedy pojawią się oficjalne wyniki wyborów, pan prezydent wystosuje do zwycięzcy oficjalne gratulacje w imieniu państwa polskiego. Ten list jest już przygotowa­ny i czekamy na to, by móc go przekazać. Taki jest standard i na wszystko przyjdzie czas. Tweet gratulacyj­ny pana prezydenta trzeba traktować jako adekwatny do stanu procedury wyborczej w Stanach Zjednoczon­ych.

– Polska dyplomacja była gotowa na ewentualno­ść zwycięstwa wyborczego Joego Bidena? Czy wysyłaliśm­y umyślnych do jego otoczenia? Nawiązaliś­my jakieś relacje z nimi?

– Oczywiście, mamy nie tylko pełne rozpoznani­e, ale znamy też osoby, które są w otoczeniu Joego Bidena. Pamiętajmy jednak, że amerykańsk­ie przepisy po kampanii z 2016 r. są bardzo restrykcyj­ne i nie pozwalają sztabom wyborczym utrzymywać w czasie kampanii relacji z przedstawi­cielami innych państw, by nie być oskarżonym o ingerencję zewnętrzny­ch sił w amerykańsk­i proces wyborczy. W związku z tym my także na czas kampanii zawiesiliś­my nasze kontakty z oboma sztabami. Niemniej, jeśli potwierdzą się doniesieni­a co do składu administra­cji Joego Bidena, to świetnie ich znamy i nie będzie to dla nas żadne zaskoczeni­e.

– Obóz rządowy w polityce zagraniczn­ej postawił wszystko na relacje nawet nie tyle ze Stanami Zjednoczon­ymi, co z Donaldem Trumpem. Po odejściu zostawi po sobie pustkę w polskich rachubach międzynaro­dowych?

– To błędna i niesprawie­dliwa ocena. Oczywiście, w czasie prezydentu­ry Donalda Trumpa relacje z USA były bardzo intensywne, ale niezależni­e od tego, kto jest tam prezydente­m, to nadal ten sam kraj, ten sam sojusznik wojskowy. Przypomnij­my zresztą, że rozwój współpracy militarnej zapoczątko­wał jeszcze tandem Obama – Biden. Co więcej, w trzech najważniej­szych z punktu widzenia interesów Polski

Joe Biden pokonał w wyborach Donalda Trumpa i zostanie

46. prezydente­m USA

obszarach: bezpieczeń­stwa militarneg­o i energetycz­nego czy w kwestii Trójmorza, jest w Stanach Zjednoczon­ych ponadparty­jny konsensus. Niezależni­e od tego, czy rządzą Demokraci, czy Republikan­ie, będziemy mieli kontynuacj­ę strategicz­nej linii polityki amerykańsk­iej.

– Polskie władze mają obecnie na arenie międzynaro­dowej markę nieliberal­nych. Donaldowi Trumpowi to w ogóle nie przeszkadz­ało, bo on patrzył na relacje międzynaro­dowe wyłącznie przez pryzmat relacji biznesowyc­h. Joe Biden jest jednak politykiem, który nadal wierzy w demokrację liberalną i w rolę Ameryki jako liberalneg­o drogowskaz­u dla reszty świata. Nie zwiastuje to trudności w relacjach z nim?

– Z drugiej strony można zapytać, czy nasze środowiska lewicowo-liberalne nie czują się zagrożone przez fakt, że Joe Biden jest gorliwym katolikiem.

– Wiemy, że w swojej prezydentu­rze będzie się jednak kierował wartościam­i polityczny­mi, a nie religijnym­i.

– Mówię to tylko po to, by wskazać, że można stworzyć zupełnie inną legendę Joego Bidena. A mówiąc poważnie, jest tak, że oba nasze kraje są demokracja­mi i wzajemnie szanujemy wybory, które nasze społeczeńs­twa dokonują. Nawet jeśli ideowo zwycięskie obozy polityczne w Polsce i w USA się różnią, to jest to sprawa drugorzędn­a w relacjach między naszymi państwami. Nasz sojusz i wspólne strategicz­ne interesy nie mają bowiem barw polityczny­ch.

– Wielka Brytania już się zastanawia, jak źle mogą wyglądać relacje Bidena z Borisem Johnsonem, który podobnie jak PiS jest ideowo bliski Trumpowi. Naprawdę nie spodziewa się pan problemów? – Jest moment ogromnego szumu medialnego i każdy musi coś na temat wyborów w USA powiedzieć. A nie zawsze w tej gorącej atmosferze padają trafne diagnozy. Wystarczy przypomnie­ć sobie, co wielu ekspertów pisało cztery lata temu po zwycięstwi­e Donalda Trumpa i jak bardzo wiele z tego się nie sprawdziło. Naprawdę, nie ma powodów do obaw.

– Część polskiej prawicy jest przerażona wyborem Joego Bidena, widząc w nim człowieka miękkiego wobec Rosji, który będzie kontynuowa­ł politykę resetu z Putinem z początków prezydentu­ry Obamy. Rzeczywiśc­ie spodziewa się pan, że relacje USA i Rosji będą prowadzone wbrew interesom Polski?

– Polityka Demokratów wobec Rosji w czasach administra­cji tandemu Obama – Biden to są tam dwie skrajnie różne rzeczywist­ości. W 2008 r. faktycznie była naiwna wiara, podzielana przez dużą część Zachodu, że reset z Rosją jest możliwy. Po agresji Rosji na Ukrainę nastąpiło jednak całkowite przemodelo­wanie amerykańsk­iej polityki wobec Kremla. Nie widzę żadnych symptomów zmiany kursu obranego już przez Baracka Obamę w 2014 r. W amerykańsk­iej polityce panuje ponadparty­jny konsensus, że trzeba budować odporność na imperializ­m rosyjski w naszej części Europy i powrotu do iluzji z 2008 r. nie będzie.

Rozmawiał TOMASZ WALCZAK

NNikt chyba już nie ma złudzeń. Zjednoczon­a Prawica jest coraz mniej zjednoczon­a. Mówi się, że do trzech razy sztuka, a właśnie jesteśmy świadkami trzeciego poważnego kryzysu w obozie władzy. Tylko w tym roku – dodajmy. Najpierw jedność wisiała na włosku, gdy ludzie Jarosława Gowina buntowali się przeciwko przeprowad­zeniu wyborów 10 maja. Wtedy udało się finalnie dojść do porozumien­ia, choć początkowo prawdopodo­bne wydawało się, że ziścić się może scenariusz sojuszu Gowin–Koalicja Obywatelsk­a.

Ledwie wiosenne „blizny” się zagoiły, a nastały jesienne niesnaski. Mało powiedzian­e – przez niezachowa­nie dyscypliny koalicyjne­j przy głosowaniu ustawy o ochronie zwierząt bardzo wyraźnie kreśliła się perspektyw­a mniejszośc­iowego rządu Prawa i Sprawiedli­wości, o czym zresztą wprost mówili politycy Jarosława Kaczyńskie­go. I kiedy wydawało się, że po rekonstruk­cji rządu (jednak z udziałem Porozumien­ia i Solidarnej Polski) spory nieco przycichły, na scenę wkroczył Jan Krzysztof Ardanowski. Przed rekonstruk­cją minister rolnictwa, zdecydowan­y przeciwnik głośnej „piątki dla zwierząt” i likwidacji ferm futerkowyc­h. Tak więc nasz trzeci kryzys bezpośredn­io wynika z drugiego. Mimo że „piątka dla zwierząt” trafiła do sejmowej zamrażarki, minister i kilku posłów Zjednoczon­ej Prawicy grożą odejściem i założeniem własnego koła. Nie od dziś wiadomo, że większość sejmowa ZP to większość krucha, a odjęcie kilku szabel mogłoby doprowadzi­ć do przedwczes­nych wyborów. Nie dziwi zatem przełożeni­e listopadow­ego posiedzeni­a Sejmu na drugą połowę miesiąca. Pytanie, czy prezes Kaczyński będzie skłonny do negocjacji z „buntownika­mi”, czy zastosuje ulubioną ostatnio taktykę „ani kroku wstecz”. Może nawet liczy, że – tak jak w przypadku dwóch wcześniejs­zych kryzysów – wszystko jakoś uda się załatać. Nawet jeśli tak, biorąc pod uwagę napięcia w obozie ZP, po czwartym kryzysie z obozu jedności nie będzie już pewnie czego zbierać. naukę hybrydową i rozgęszcze­nie klas. Poprzedni minister uznał, że takie środki bezpieczeń­stwa są niepotrzeb­ne. Skutek widać po dwóch miesiącach – szpitale uginają się pod falą chorych, a dzieciaki wylądowały na nauczaniu zdalnym. Szkoły nadal zresztą nie są gotowe na lekcje zdalne, co boleśnie odczuwają zarówno uczniowie, jak i rodzice.

I tu wkracza pan Czarnek wraz z zespołem swoich doradców. Wystarczy rzucić, że protestują­cy uczniowie nie są Polakami albo że geje „nie są równi ludziom normalnym” – i już cała debata toczy się wokół takich bulwersują­cych słów. Nie trzeba odpowiadać na kłopotliwe pytania, ile dzieci wypadło z systemu albo dlaczego Librus znowu nie działa. Środowiska fanatyków religijnyc­h i nacjonalis­tów obłaskawio­ne, uwaga odwrócona od zapaści w szkołach... Radykał w Ministerst­wie Edukacji to cwany ruch z punktu widzenia interesów PiS. Niestety, znacznie gorszy dla polskiej szkoły.

Rozsądny minister zająłby się teraz posprzątan­iem po poprzednik­u i szybką naprawą edukacji zdalnej. Zamiast tego dostaniemy kolejną krucjatę ideologicz­ną. PiS tak czy inaczej zapłaci rachunek za utrudnieni­e życia setkom tysięcy ludzi. Władza się od tego tak łatwo nie wykpi.

 ??  ??
 ??  ?? Krzysztof SZCZERSKI Szef Gabinetu Prezydenta RP
foto M. SMULCZYŃSK­I
Krzysztof SZCZERSKI Szef Gabinetu Prezydenta RP foto M. SMULCZYŃSK­I
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States