Zbigniew Religa spełnił s
„Super Express”: – Mamy w polskiej medycynie okrągłą, 35. rocznicę… Marian Zembala: – Tak, 5 listopada minęło 35 lat od pierwszego udanego przeszczepu serca dokonanego w Polsce pod kierownictwem nieodżałowanej pamięci Zbigniewa Religi. Zacznijmy te wspomnienia od wyjaśnienia: Religa był związany z Warszawą i dlatego przyjechał do Zabrza, bo w stolicy nie był w stanie doprowadzić do transplantacji serca. Takie wtedy były czasy. Religa, wulkan pozytywnej energii, szukał wyjścia z tej sytuacji. Wtedy pracowałem na Uniwersytecie w Utrechcie w Holandii. Religa napisał do mnie list, a w nim: „Marianie, zapraszam cię do Zabrza, powstaje najsilniejszy zespół w Polsce...”. Zapewnił mnie, że nasze wcześniej omawiane plany, dotyczące transplantacji serca, się udadzą. Religa liczył na mnie, bo wiedział, że przez cztery lata „terminowałem” u sław kardiochirurgii.
– Do przeszczepu potrzebni są dawca i biorca. Jak wybrano biorcę? – Wybór padł na 62-letniego Józefa Krawczyka, był na czele pilnej listy potencjalnych kandydatów m.in. dlatego, że jego stan zdrowia znacznie się pogarszał. – Bez przeszczepu umarłby? – Tak. Powiedziano nam podczas konsultacji: jeżeli wy go nie uratujecie, to nikt w Polsce go nie uratuje. Jak go uratować? – zapytał Religa. I w odpowiedzi usłyszał: transplantacją serca. Decyzja została podjęta szybko, bo Religa należał do ludzi czynu. Dostał wtedy telegram od prof. Jana Molla. On był pierwszym w Polsce kardiochirurgiem, który w 1969 r. podjął próbę przeszczepienia serca. I w tym telegramie napisał: „Zbyszku, nie poddawajcie się, nie patrz na to, co inni mówią, tylko róbcie, róbcie”.
Zespół prof. Religi przeprowadził później wiele udanych przeszczepów.
Tu jeden z jego pacjentów, nieżyjący już Tadeusz Żytkiewicz pokazuje słynne zdjęcie operacji I to był dla zespołu swego rodzaju doping. Religa był rozpromieniony. – I gotowy do podjęcia wyzwania?
– Tak. Zmobilizował zespół maksymalnie. Powiedziane zostało, że jak tylko będzie dawca serca spełniający kryteria śmierci mózgu, to zrobimy przeszczep. Gdy padło hasło „jest dawca”, zaczęliśmy.
– Przystępowaliście to tej pionierskiej operacji z pełnym przekonaniem o jej powodzeniu?