Małysz dumny ze swojej skoczni
rodowa próba w pełni się udała. Jest lepiej niż w poprzednich latach. Od piątku na skoczni im. Małysza w Wiśle-Malince pojawią się najlepsi zawodnicy świata, inaugurując po raz czwarty w tym miejscu Puchar Świata w skokach narciarskich.
Jeszcze w nocy z wtorku na środę agregat firmy Supersnow produkował sztuczny śnieg na wiślańskim obiekcie. Wytwarzany od kilku tygodni biały puch dobił do 2300 m sześciennych. W środowy ranek kilkunastoletni skoczkowie z SMS w Szczyrku oddali w Wiśle w sumie 30 skoków, a najdłuższy nawet poza punkt konstrukcyjny K120.
– Takiego zeskoku jeszcze tutaj nie było – powiedział bardzo zadowolony patron obiektu, Adam Małysz (43 l.).
Młodzi skoczkowie także chwalili zeskok, dodając jedynie, iż jest nieco nie dotarła. Nawet na Baraniej Górze śniegu ani widu.
W Wiśle wystartować mają zawodnicy z 15 krajów. Wycofali się Włosi, wcześniej z udziału zrezygnowali Finowie i Francuzi. Polacy wystawią do piątkowej kwalifikacji dwunastkę ze Stochem, Kubackim, Żyłą i Murańką na czele.
– Przy obecnej liczbie zakażeń koronawirusem nie ma chyba zagrożenia dla przeprowadzenia zawodów – powiedział nam Andrzej Wąsowicz, szef komitetu organizacyjnego. – Na skoczni wszyscy będą zachowywać dystans i nosić maseczki, czego bardzo rygorystycznie będziemy przestrzegać. Jedynie skoczkowie mogą zdjąć maseczkę, ale dopiero po kontroli sprzętu na górze rozbiegu, a założyć ją muszą, schodząc z wybiegu.
Przepisy sanitarne zmusiły organizatorów do rezygnacji z udziału widzów, co oznacza stratę w budżecie ok. 1,3 mln zł. DCH