ZAKAŻONA w śpiączce urodziła córeczkę
Oto prawdziwy cud narodzin! We wrocławskim szpitalu uniwersyteckim na świat przyszła mała Amelka. Urodziła się, mimo że jej mama zakażona koronawirusem była w bardzo ciężkim stanie i nie mogła samodzielnie oddychać. Zarówno mama, jak i dziecko mogły umrzeć. Wrocławscy lekarze na to nie pozwolili!
Gdy pani Ewelina rodziła, była tego zupełnie nieświadoma, tym większe były jej radość i wzruszenie, gdy po wybudzeniu ze śpiączki mogła przytulić do piersi Amelię
Amelka jest wcześniakiem, dlatego jeszcze musiała zostać pod opieką lekarzy z Uniwersyteckiego
Centrum Klinicznego we Wrocławiu
Pani Ewelina jest mieszkanką Świebodzic. Była w siódmym miesiącu ciąży. Nagle bardzo źle się poczuła. Zaczęła boleć ją głowa i z minuty na minutę coraz ciężej oddychała. Gorączkowała. W szpitalu okazało się, że to bardzo ostry atak koronawirusa. – Badania wykazały dynamicznie postępujące uszkodzenie płuc. Chora nie mogła samodzielnie oddychać. Podłączyliśmy ją do respiratora i wprowadziliśmy w stan śpiączki farmakologicznej – przyznaje prof. Waldemar Goździk, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii wrocławskiego szpitala.
Lekarze wiedzieli, że gra toczy się o dwa życia. Postanowili wprowadzić panią Ewelinę w śpiączkę farmakologiczną i wtedy przeprowadzić poród poprzez cesarskie cięcie. Pani Ewelina spała, gdy na świat przychodziła jej ukochana Amelka!
Kiedy mama po kilkunastu dniach się obudziła, była bardzo szczęśliwa! Obie damy czują się już dobrze. Mama wyszła właśnie ze szpitala, a córeczka, jako że jest wcześniakiem, musi jeszcze zostać pod opieką lekarzy. Świebodziczanka wiele zawdzięcza wrocławskim medykom. – Dziękuję za uratowanie życia mnie i mojej córeczce – mówi wzruszona pani Ewelina. – Teraz czujemy się już dobrze. Przestrzegam też wszystkich – uważajcie na siebie! Noście maseczki, myjcie ręce, trzymajcie dystans! Koronawirus nie jest żartem, to niestety straszna prawda – apeluje młoda mama.
MARCIN TORZ, PG
Dwa owczarki niemieckie trafiły na weterynaryjną obserwację, a ich 51-letni właściciel z Nielisza pod Zamościem do policyjnego aresztu. To najmniejsza ze zgryzot mężczyzny. Zdaniem śledczych nie zamknął kojców, w których się znajdowały psy, i zwierzęta napadły na jego mieszkającą po sąsiedzku 76-letnią matkę. Kobieta nie przeżyła ataku, wykrwawiła się na śmierć. Jej syn w tym czasie spał w domu. Był pijany. MUCHA
Gigantyczny samolot An-124 Rusłan wylądował we wtorek na płycie lotniska w Pyrzowicach. Samolot przyleciał do Polski z chińskiego Wuhan. Na pokładzie miał 116 ton sprzętu do walki z pandemią. Wśród ładunku znalazły się m.in. maseczki ochronne, pulsoksymetry czy termometry. Co ciekawe, cała operacja przerzucenia drogą powietrzną tych towarów zajęła siedem dni. Tyle trwało zgromadzenie środków, ich załadunek oraz lot. KAZ
Kochanie, ratuj! Utknąłem na środku oceanu. Potrzebuję pieniędzy na naprawę okrętu – przekonywał pewien oszust udający kapitana statku kobietę z Warszawy. Na swoją zgubę ofiara nie połapała się w podstępie. Oszust poznaną na portalu randkowym kobietę „urabiał” już od jakiegoś czasu. Ta przerażona, że nie zobaczy prędko ukochanego, zgodziła się na jego namowy i przelała na wskazane przez „kapitana” konto bankowe 22 tys. zł. Gdy farbowany kapitan pieniądze dostał, zerwał kontakt bez śladu. PG