Super Express Chicago

ŚWIETLIK UWAGA! ZŁY ŚWIETLIK

Wszyscy artyści to autorytety

-

R„Rosną w Polsce domy z czerwoniut­kiej cegły. Domy wznosi piekarz, bo w tej pracy biegły. Handel zagraniczn­y rozwijają zduni. Znają koniunktur­y z gawędzeń babuni”... Kojarzycie taki song Taty Kazika o czasach stalinowsk­ich? Parę spraw zostało nam z nich na stałe. Między innymi to, że aktorzy to jakieś szczególne autorytety społeczne czy moralne. Z racji czego? Że grają różne role?

Kiedyś było inaczej. Wielkie aktorki były nawet kochankami królów, ale trupom aktorskim (nie chodzi o umarlaków, a grupy) gdzieniegd­zie nie pozwalano nocować w obrębie murów miejskich ze względu na ich „niemoralny sposób życia”. Potem Włodzimier­z Lenin doszedł do wniosku, że „kino to najważniej­sza ze sztuk”. Do podobnych wniosków doszło wielu ludzi na całym świecie. No i się zaczęła paranoja. Ze szkodą dla odbiorców filmów, sztuk, ale też samych aktorów, którzy uwierzyli, że są granymi przez siebie bohaterami – rozedrgany­mi Hamletami, tragicznym­i Konradami, genialnymi Wolandami. Szczerze mówiąc, jest to kolejny dowód na to, że ludzkość w swoim odbiorze rzeczywist­ości raczej się cofa, a nie rozwija.

Zresztą sprawa nie tylko aktorów dotyka. Sympatyczn­a skądinąd piosenkark­a Reni Jusis swojego czasu zaczęła służyć w telewizjac­h śniadaniow­ych za czołowy autorytet od macierzyńs­twa. A to dlatego, że jej się dziecko urodziło.

Dzieci każdego roku rodzą się kilkuset tysiącom innych kobiet w Polsce. Nie wszystkie większość czasu spędzają w trasach koncertowy­ch, większość ma co najmniej równe kwalifikac­je jak pani Reni, ale to ona została główną gwiazdą polskiego rodziciels­twa. Z kolei pani Krystyna Janda grała w filmach dręczone przez oprawców patriotki, zaangażowa­ne dziennikar­ki, kobiety walczące o sprawę i cierpiące z tego powodu. W efekcie tego i pani aktorka, i część jej widowni zapomniały, że ona i jej koledzy całe życie spędzili jak pączki w maśle, bez względu na to, czy był to PRL, czy III RP, a jeśli nawet w stanie wojennym któreś z nich dotknął jakiś zakaz, to był pikuś przy tym, co było choćby losem tysięcy polskich inżynierów w latach 90. Przy trwałym, degradując­ym bezrobociu.

No, ale rola to rola. Panią Jandę zapamiętal­i wszyscy jako zaangażowa­ną cierpiętni­cę i ona sama siebie tak zapamiętał­a. A gdy zaczęto dzielić frukty

– w tym przypadku szczepionk­i – zrobiła to co zawsze, poleciała pierwsza, bo jej się należy. Potem utonęła w kłamstwach, o sorry, w kolejnych rolach. Całe story. Gdyby była po prostu aktorką, nic by się nie stało. Aktorki zawsze były dość zachłanne, ale kiedyś ważny był ich kunszt na scenie, a nie cechy charakteru. Dlatego może przestańmy wierzyć, że aktorzy, celebryci, piosenkarz­e są autoryteta­mi moralnymi (...).

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States