Chajzer WYGRAŁ z rakiem
Słynny dziennikarz miał guza na nerce. Na szczęście w porę trafił na stół operacyjny
Ostatnie tygodnie dla Zygmunta Chajzera (67 l.) i jego bliskich były wyjątkowo trudne. Jak się właśnie okazało, dziennikarz walczył z rakiem nerki. W dodatku, zanim przeszedł operację, dopadł go koronawirus i wylądował w odosobnieniu na swojej działce. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Teraz wraca do zdrowia.
Pod koniec roku wyszło na jaw, że Zygmunt Chajzer jest chory i czeka go operacja urologiczna. Nikt poza jego rodziną nie znał jednak szczegółów. Dopiero dziś prezenter powiedział prawdę o swoim zdrowiu.
– Okazało się, że w środku mojej nerki jest guz. Na szczęście wykryty we wczesnym stadium – wyznaje pan Zygmunt.
Nowotwór nerki jest w Polsce rzadki. Rocznie zachorowuje na niego mniej niż 5 tys. osób. To kilkukrotnie mniej niż na raka gruczołu krokowego, prostaty czy jelita grubego.
Guz to jednak nie wszystko, tuż przed operacją okazało się, że Chajzer ma koronawirusa i najpierw musi go zwalczyć, by móc pojawić się w szpitalu. Pojechał wtedy na działkę rekreacyjną i tam samotnie przeczekał chorobę. Syn i żona dostarczali mu posiłki i byli z nim w stałym kontakcie. Ale chwile, gdy zostawał sam na sam ze strachem, czy operacja się powiedzie, były dla niego okropne. Szybko brał się jednak w garść.
– Na początku planowano laparoskopię, ale ostatecznie lekarze zdecydowali się na normalną operację w pełnej narkozie. Wszystko odbyło się szybko i sprawnie, a po trzech dniach byłem już w domu – dodaje Chajzer z wielką ulgą w rozmowie z „Rewią”.
Po powrocie pan Zygmunt wpadł w ramiona stęsknionej żony Doroty i... zjadł obiad.
„Kochani! Jestem już w domu. Jeszcze raz ogromne dzięki za wsparcie, życzenia zdrowia i dobre fale serdeczności. Operacja nerki poszła dobrze... Pora na wymarzony obiadek” – napisał w internecie.
Do swoich fanów ma teraz wielką prośbę: – Broń Boże nie należy rezygnować z badań i nie bójmy się tego. Strach przed COVID-19 powoduje, że rezygnujemy z wizyt lekarskich albo z leczenia, a skutki tego mogą być poważne. Ja na szczęście posłuchałem syna i za pół roku stawiam się na badania kontrolne. JM, NR
By nabrać sił, Dygant zajada się gulaszową
PAM