Należy otworzyć zamknięte branże
„Super Express”: – W przestrzeni publicznej coraz głośniej o przypadkach przedsiębiorców, którzy otwierają swoje biznesy mimo obostrzeń. Polacy zdają się popierać ich podeście. Tym bardziej że właściciele małych i średnich firm znajdują się w tragicznej sytuacji. Ile jeszcze mogą wytrzymać?
Adam Abramowicz: – Trzeba zauważyć, że sytuacja wielu przedsiębiorców jest dramatyczna. Zamknięcie w niektórych branżach trwa już dłużej niż na wiosnę, są też branże, dla których cały rok 2020 spisać należy na straty. Rządowe wsparcie jesienno-zimowe jest dużo mniejsze niż na wiosnę i ograniczone do wybranych kodów PKD. Jest też niestety wolniejsze.
– To znaczy?
– Po trzech miesiącach zamknięcia na kontach zamkniętych firm nie pojawiła się jeszcze nawet złotówka od rządu, a koszty wciąż trzeba ponosić, np. na chwilę obecną nie ma żadnej decyzji co do zwolnienia z ZUS za grudzień, a termin opłacenia składki mija za kilka dni. Ponadto rekompensata do wybranych kodów nie gwarantuje, że pieniądze dostaną wszystkie zamknięte firmy.
– Chodzi o to, że część przedsiębiorstw nie kwalifikuje się do programów pomocowych?
– Wiele zamkniętych firm nie znalazło się w puli przedsiębiorstw, do których ma być kierowana pomoc. To powoduje, że przedsiębiorcy stają dziś przed bardzo trudnymi wyzwaniami, niektórzy bez tzw. poduszki finansowej wręcz przed wizją bankructwa, licytacją majątku i eksmisjami z mieszkań. Rząd musi wziąć pod uwagę to wszystko przy dalszym prowadzeniu polityki epidemicznej.
– Jakie jest pana stanowisko w tej sprawie?
– Moje stanowisko jako rzecznika MŚP jest niezmienne – należy otworzyć zamknięte branże z zachowaniem reżimu sanitarnego.
– Od początku epidemii wiele mówi się o tym, że „sport to zdrowie”, więc lekarze zalecają, aby wszelkie aktywności fizyczne były częścią naszego dnia. Tymczasem siłownie nadal zamknięte. Czy rząd otworzy je dopiero, gdy przejmie je kapitał zagraniczny lub po prostu ich nie będzie?
– Długotrwałe zamknięcie zaburza konkurencję na rynku, grozi pozostaniem na rynku najmocniejszych graczy. To sprzyja monopolom i grozi pogorszeniem pozycji konsumenta, który będzie miał mniej obiektów do wyboru i pewnie za te same usługi będzie musiał więcej zapłacić. Niestety, obecne zamknięcie może mieć długoletnie konsekwencje, dlatego należy czym prędzej je zakończyć.
– Dziś chyba już nikt nie ma złudzeń co do tego, że lockdown może potrwać do wiosny. Wielu restauratorów mówi, że „jeszcze miesiąc i nas nie ma”. Rzeczywiście powinniśmy nastawiać się na to, że do restauracji stacjonarnie wrócimy dopiero na wiosnę?
– Rząd w listopadzie przedstawił scenariusze obostrzeń epidemicznych, uzależnionych od liczby zachorowań. Na ich podstawie na dzień dzisiejszy większość kraju powinna znajdować się w żółtej strefie, która pozwala otworzyć się z ograniczeniami restauracjom, siłowniom czy zrobić małe wesele. Tej zapowiedzi rząd nie zrealizował. Mam nadzieję, że zapowiedzi zamknięcia tych branż do wiosny/lata również nie zrealizuje. Zasady przedstawione w listopadzie były jasne i zrozumiałe – tyle i tyle zakażeń, taka i taka strefa. Przecież tamten plan musiał być opracowywany przez fachowców. Musimy do niego wrócić.
– Często rozmawia pan z przedstawicielami rządu. Czy rząd ma w ogóle jakiś dalekosiężny plan na ratowanie przedsiębiorstw? Złośliwi mówią, że jedynym planem władzy jest dążenie do zubożenia społeczeństwa i zrujnowania gospodarki...
– Rząd musi podejmować trudne decyzje, podobnie zresztą jak inne kraje Unii Europejskiej, gdzie często restrykcje są jeszcze dalej idące. Wszystkie rządy martwią się o wydajność swojego systemu ochrony zdrowia, a teraz dodatkowo muszą jeszcze przeprowadzić akcje szczepień. To niezwykle istotne kwestie. Jednakże nie powinniśmy przy tym wszystkim zaniedbywać spraw gospodarczych. Dlatego apeluję do premiera o powołanie obok rady medycznej także rady ekonomiczno-społecznej złożonej m.in. z przedstawicieli uczelni ekonomicznych. Wydaje mi się, że problematyka negatywnych skutków zamknięcia – zarówno gospodarczych, jak i społecznych – jest w zbyt małym stopniu brana pod uwagę przy konstruowaniu polityki przeciwdziałania COVID-19.
Rozmawiała SANDRA SKIBNIEWSKA