Trudno mi REZYGNOWAĆ z siatkarzy
Vital Heynen o selekcji w kadrze przed igrzyskami olimpijskimi
Do rozpoczęcia igrzysk w Tokio pozostało niespełna 200 dni. 24 lipca 2021 r. polscy siatkarze meczem z Iranem rozpoczną rywalizację o złoto. Jak dobrze pójdzie, 7 sierpnia rozegrają spotkanie finałowe. Na powtórkę olimpijską z Montrealu czekamy 45 lat, najwyższa pora, by trener Vital Heynen (52 l.) i jego ludzie napisali nowy rozdział w kronikach.
„Super Express”: – To będzie w końcu normalny rok reprezentacji Polski?
Vital Heynen: – Przynajmniej powinniśmy zagrać, w przeciwieństwie do ubiegłego roku. Kiedy jednak patrzę, co się dzieje w różnych krajach, zastanawiam się, jak to granie będzie wyglądać. Skoro w Lidze Narodów mamy grać np. w Japonii, to można mieć dziś wątpliwości, czy to okaże się wykonalne, przecież tam wprowadza się właśnie nowe obostrzenia.
– O igrzyska pan się nie martwi?
– Rozmawiałem niedawno z kadrowiczami i każdemu mówiłem, żeby był o to spokojny, bo na pewno tam zagramy.
– Kontaktuje się pan regularnie z kadrowiczami?
– Ostatni raz indywidualnie rozmawiałem z nimi miesiąc temu. Przekazałem im taką wiadomość: „Nie martwcie się, igrzyska się odbędą. A co do innych turniejów, to jeszcze zobaczymy”.
– Da się teraz w ogóle rzetelnie oceniać formę reprezentantów, skoro sezon znaczony jest przerwami koronawirusowymi? – Kiedy ostatnio byłem w kontakcie z graczami, to poza zapewnieniem, że igrzyska dojdą do skutku, usłyszeli ode mnie, że ocena ich gry nastąpi później. Ponadto zakładam, że ta „19”, która była na zgrupowaniach w ubiegłym roku, zostanie znowu powołana. Do tej grupy dodam zawodników, którzy wyróżnią się w tym sezonie.
– O „19” mówił pan, że to z niej powstanie skład na igrzyska. Nikt spoza tej grupy nie załapie się do Tokio?
– Nie mogę powiedzieć, że nikt inny nie ma szans, ale nie tak duże jak ta „19”. Jeśli ktoś udowodni, że jest wyraźnie lepszy, będzie brany pod uwagę. Dobrym poligonem byłaby Liga Narodów. Trudno podejmować decyzje wyłącznie na podstawie sezonu klubowego. Pewne rzeczy można dostrzec jedynie w rywalizacji wewnątrz kadry.
– Do Japonii pojedzie tylko „12”. To będzie najtrudniejsza selekcja w pana karierze?
– Sama decyzja nie, za to mi płacą. Wolałbym wybierać dzisiaj, bo nie czułbym się tak emocjonalnie związany z chłopakami jak po tygodniach przygotowań. Zżywam się z nimi, po czym muszę z części zrezygnować. No i to już takie łatwe nie jest. Rozmawiał MAREK
ŻOCHOWSKI