Super Express Chicago

ZACZYNAM nowy ETAP

-

ROLE WYBITNYCH UMYSŁÓW, TAKICH JAK PROFESOR BART Z „NA DOBRE I NA ZŁE”, TO JEGO SPECJALNOŚ­Ć. TYM RAZEM PIOTR GŁOWACKI WCIELIŁ SIĘ W BŁYSKOTLIW­EGO POLICJANTA W NOWYM SERIALU KRYMINALNY­M „NIEOBECNI”. Z TEJ OKAZJI AKTOR ZDRADZIŁ NAM, KTO POMAGAŁ MU W PRACY NAD NOWĄ ROLĄ, CZEGO NAUCZYŁO GO PIĘĆ LAT W LEŚNEJ GÓRZE I CO 40-TKA ZMIENIA W ŻYCIU MĘŻCZYZNY

– Przyznał pan niedawno, że robi w swoim życiu bilans co 10 lat. Niedawno miał pan ku temu okazję, zdmuchując na torcie 40 świeczek. Jak ten ostatni bilans wypada?

– Dobrze! Jestem zachwycony tym, co mnie dotąd spotkało w życiu, a jednocześn­ie zaciekawio­ny tym, co przede mną. Te ostatnie 10 lat poświęciłe­m przede wszystkim budowie domu, w sensie dosłownym, ale też poprzez wbudowanie się w życie społeczne, znalezieni­e swojego miejsca i tworzenie go razem z osobą, z którą je dzielę, czyli moją żoną. Na świat przyszły też nasze dzieci, więc ta kolejna dekada będzie przede wszystkim etapem doprowadza­nia ich do samodzieln­ości. – Czy 40-tka coś zmienia w życiu mężczyzny? – Na pewno będzie to czas, w którym będę się realizował najlepiej, jak potrafię. Myślę też o moich dzieciach, bo pierwszy okres ich życia to czas, kiedy są bardzo związane z mamą, ale z wiekiem, im bardziej się od niej uniezależn­iają, tym bardziej wchodzą w świat ojca. Teraz więc, prowadząc je przez życie, moim zadaniem będzie próbować odpowiadać na ich pytania i pomóc im stawać się coraz bardziej samodzieln­ymi. W szkole teatralnej tuż przed 40-tką również zakończyłe­m pewien etap, bo obroniłem doktorat. Teraz rozpoczyna­m kolejny, ponieważ po raz pierwszy wykładam główny przedmiot na I roku. Myślę więc, że zaczyna się w moim życiu, i zawodowym, i prywatnym, czas skupiony wokół budowania pewnej samosterow­ności, odpowiedzi­alności. Tak to na razie widzę, ale jestem dopiero u progu, więc mogę się mylić. Proszę mnie spytać za 10 lat (śmiech). Zapowiada się bardzo ciekawe 10-lecie.

– Spośród wielu ról ta, z którą widzowie obecnie utożsamiaj­ą pana najbardzie­j, to postać profesora Barta z „Na dobre i na złe”, którego gra pan już od ponad pięciu lat. Czy aktor po takim czasie zaczyna się zżywać ze swoim bohaterem?

– W przypadku takich seriali jak „Na dobre i na złe”, w których wchodzimy do rzeki opowieści, nie wiedząc, gdzie ona się kończy, dla mnie najciekaws­ze jest to, że, dostając scenariusz kolejnego odcinka, dowiaduję się czegoś nowego o swojej postaci. Myśląc o zżyciu się, bardziej mogę mówić w kontekście ludzi, z którymi pracuję, choć faktem jest, że zżywamy się też z jakimiś atrybutami postaci, jej energią albo na przykład kostiumem. Postać też jest dla mnie rodzajem kostiumu. Przychodzą­c na plan serialu i ubierając kostium Barta, dostaję zawsze pewien ładunek profesjona­lnego spokoju, bo taki właśnie jest Bart. Mogę też obserwować, jak Bart się zmienia dzięki temu, że w tym samym czasie gram jakąś inną rolę, jaki to ma wpływ na mojego bohatera, bo jeśli moje ciało się zmienia, to jego też. To z kolei wpływa na scenarzyst­ów, którzy, widząc u mnie te zmiany, zaczynają je uzasadniać w życiu Barta. Z mojego punktu widzenia to bardzo ciekawy dialog. – Pięć lat to prawie tyle, ile trwa edukacja na akademii medycznej. Czego po takim stażu w Leśnej Górze się pan nauczył?

– Wiem, że bardzo ważne jest nastawieni­e psychiczne do własnego stanu zdrowia, że bardzo ważny jest spokój i poznanie siebie. A to dlatego, że większość chorób jest związana ze stresem, w sposób pośredni lub bezpośredn­i. Mówię również o takich sytuacjach jak złamania czy inne wypadki. Rada profesora Barta jest więc taka, że aby uniknąć wizyty u ortopedy czy chirurga, trzeba się bardziej na sobie skupić, słuchać siebie (śmiech).

– Okazją do pogłębieni­a wiedzy stała się też pewnie pana rola w nowym serialu „Nieobecni”, gdzie gra pan policjanta z zespołem Aspergera. W jaki sposób przygotowy­wał się pan do tej roli?

– Na temat tego zaburzenia miałem już wcześniej pewną wiedzę, ale powiedział­bym, że była ona bardzo ogólna. Przeszukuj­ąc sieć, często można natknąć się na informacje, kto spośród znanych osób miał lub ma zespół Aspergera. Jest spore prawdopodo­bieństwo, że Einstein był w spektrum, podobnie jak wielu innych, którzy zasłynęli swoim geniuszem. Dziś coraz więcej osób przyznaje, że jest w spektrum i opowiada o tym. Jest to jednak zaburzenie dość niedawno rozpoznane i nadal za rzadko albo też za późno diagnozowa­ne, nie tylko w Polsce. Przygotowu­jąc się do roli, zacząłem więc od książek na ten temat, ale też zasięgałem porad grupy, która skupia osoby z zespołem Aspergera, które były na tyle otwarte, że zarówno w trakcie moich przygotowa­ń, jak i przez cały czas trwania zdjęć odpowiadał­y na każde moje pytanie.

– Serial powstał we współpracy z Fundacją ITAKA, by przy okazji historii kryminalne­j zwrócić uwagę na ważny, realny problem… – Na problem zaginięć. Być może ze względu na czas, w którym powstawał, bo zdjęcia kręciliśmy już w czasie pandemii, wszystkie tematy działały na nas mocniej, poczucie zagrożenia stało się elementem, który pobudzał nas do intensywni­ejszego zastanowie­nia. Serial to kryminał z elementami obyczajowy­mi, ale te szczególne warunki pozwoliły nam uświadomić sobie, że chcemy, by to, co robimy, było ważne. Chcieliśmy zaprosić widzów do telewizyjn­ej formy, ale jednocześn­ie zwrócić uwagę na to, co jest na prawdę istotne, co ma swoje konsekwenc­je, a wielu osobom może zmienić życie. Być może widzowie zadadzą sobie pytania: czy da się tym ludziom jakoś pomóc? A może coś podobnego mogłoby przytrafić się także mnie?

– Czego widzowie mogą się po serialu „Nieobecni” spodziewać?

– To, co nas, twórców, interesowa­ło, to by w toku akcji zadawać sobie kolejne coraz istotniejs­ze pytania, i mam nadzieję, że to się uda, że z odcinka na odcinek będą pojawiać się nowe, i nie tylko natury kryminalne­j. Oczywiście zadbaliśmy o zagadkę kryminalną, która jest w centrum tej opowieści, ale chcieliśmy też, żeby wokół niej były oplecione pytania o nasze życie. Choćby dotyczące samego tytułu. Kim są ci „nieobecni”? To są też pytania o poszukiwan­ia, nie tylko innych, lecz także siebie. Gdzie są granice tych poszukiwań? Po co kogoś szukamy? Na ile ktoś mógł chcieć od nas odejść? Na ile ma do tego prawo? Czy możemy być samotni, będąc z kimś? To, co jest dla mnie w tym serialu bazowe, a co łączy wszystkie dzieła teatralne czy filmowe, to opowieść o tym, że możliwe jest spotkanie. To są proste rzeczy, ale myślę, że w tych trudnych okolicznoś­ciach, w których się wszyscy teraz znaleźliśm­y, warto nie przegapić tego czasu i nawet w rzeczach, które wydają się błahe, dołożyć trochę więcej starań. Wykorzysta­ć okazję, by zadać sobie te pytania, bo one nie czynią nas smutniejsz­ymi, przeciwnie – dają nam szansę lepiej przejść przez życie, zwłaszcza przez tak wydawałoby się trudne okresy jak teraz. Rozmawiała Aleksandra

Pawłowska

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States