Boję się, że dziecko zakazi mnie koronawirusem
Po ponad dwóch miesiącach nauki zdalnej w poniedziałek uczniowie najmłodszych klas wrócili do szkół. Mimo że minister edukacji i nauki uspokaja, że szkoły są przygotowane na przyjęcie dzieci, to rodzice i nauczyciele mają wiele obaw i drżą przed koronawirusem. – Jest obawa, że np. moje dziecko może się zakazić koronawirusem, a w konsekwencji i ja – mówi nam Adam Zdanowski (36 l.) ze Zbuczyna na Mazowszu, tata sześcioletniego Frania.
Na alarm bili Związek Nauczycielstwa Polskiego, część nauczycieli, rodziców i lekarzy, ale rząd postanowił otworzyć szkoły od 18 stycznia. Na razie tylko dla dzieci klas I–
III. – Generalnie nigdzie nie ma żadnych przeszkód w przyjęciu dzieci do szkół przy zastosowaniu choćby minimum tych warunków sanitarnych, które są konieczne do tego, żeby bezpieczeństwo w szkole utrzymać – uspokajał w Polskim Radiu minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek (44 l.).
Tymczasem część rodziców boi się, że ich dzieci mogą złapać w szkole koronawirusa, który przejdzie na nich. – Z jednej strony dobrze, że dzieciaki ruszają do szkoły na lekcje, ale z drugiej jest obawa, że moje dziecko może się zakazić koronawirusem, a w konsekwencji i ja. Chociaż mój Franio cieszy się, że wreszcie zobaczy swoich kolegów. Ciągle pytał mnie, kiedy pójdzie do szkoły – opowiada nam Adam Zdanowski (36 l.), tata sześcioletniego Frania.
– Jest strach przed koronawirusem, ale też w tym wieku dziecko potrzebuje towarzystwa rówieśników – kwituje Gafyn Davies (42 l.), Walijczyk mieszkający od lat w Lublinie, tata siedmioletniej Megan.