Super Express Chicago

Kupujcie szczepionk­i poza unijnymi dostawami

- Grzegorz SCHETYNA Poseł, były przewodnic­zący PO foto MAREK ZIELIŃSKI

Radio Plus: – Czy polski rząd powinien, podobnie jak niemiecki, nie oglądać się na unijne ustalenia i kupować szczepionk­ę przeciwko koronawiru­sowi na własną rękę, jeśli w unijnym rozdzielni­ku jej brakuje? Grzegorz Schetyna: – To nie kwestia braku solidarnoś­ci czy odepchnięc­ia ustaleń unijnych. To kwestia zapobiegli­wości i wiedzy, że szczepionk­i tu i teraz są kluczem do tego, żeby skutecznie zatrzymać pandemię.

– Czyli powinien?

– Tak, powinien. Powinien wziąć pod uwagę dodatkowe zakupy poza dostawami, które otrzymujem­y z Unii Europejski­ej, nie zabierając nikomu z jakiejś części tego tortu europejski­ego. Trzeba szukać szczepionk­i na rynku, żebyśmy szybciej szczepili i żebyśmy skutecznie walczyli z pandemią. To jest coś oczywisteg­o. Jeżeli słyszę argumenty ministra Dworczyka, który mówi, że trzeba być solidarnym i nie dokupować z rynku szczepione­k, to mówię: to jest brak wiedzy i brak decyzyjnoś­ci.

– Ale zna pan dokładnie treść tej umowy, tych ustaleń unijnych?

– Nie wyobrażam sobie, żeby były ograniczon­e możliwości dodatkowyc­h zakupów. Przecież wiadomo, że dostarczan­ie tych szczepione­k będzie trwało, że to są długie miesiące. Już nie mówię o tym, że sposób szczepieni­a jest fatalnie zorganizow­any, że popełniane są błędy, ale my nie mamy szczepione­k. Nie może być tak, że minister odpowiedzi­alny za te kwestie mówi, iż nie ma szczepione­k, więc musimy ograniczać liczbę szczepień. To znaczy, że są do tego nieprzygot­owani. Kupować, dokupować, jeśli jest potrzeba, szczepić, szczepić, szczepić. Dzisiaj to jest najważniej­sze wyzwanie, bo inaczej nie zatrzymamy pandemii.

– A jeżeli chodzi o obostrzeni­a i gospodarkę, to tak jak szczepić, szczepić, szczepić, powiedział­by pan rządowi otwierać, otwierać, otwierać?

– Bardzo ostrożnie, ale wziąłbym bardzo poważnie pod uwagę możliwość uchylenia drzwi, jeśli chodzi o biznes, szczególni­e ten gastronomi­czny, restauracy­jny, turystyczn­y. – Ale rząd pod uwagę to też bierze. Pytam, czy gdyby PO rządziła, decyzje o otwarciu gospodarki zostałyby już podjęte?

– Uważam, że poważnie trzeba było wziąć pod uwagę możliwość otworzenia biznesu, tak, żeby w sposób zorganizow­any, najbardzie­j bezpieczny i ostrożny z możliwych dać jednak możliwość zarobkowan­ia. Jeżeli otwieramy szkoły, a na twardo są zamykane wszystkie miejsca, które mogą dawać zarobek przedsiębi­orcom w miejscach turystyczn­ych, to znaczy, że ktoś tego nie koordynuje lub koordynuje to źle. Dzisiaj dochodzi do bardzo poważnego zagrożenia dla funkcjonow­ania państwa. Przedsiębi­orcy, którzy nie wytrzymują już presji zamknięcia swoich biznesów, mówią, że nie chcą słuchać dyspozycji państwa, że będą omijać lub łamać prawo, by swoje biznesy otworzyć.

– W ostatnich dniach Donald Tusk mówił w TVN24 o swoim możliwym powrocie. Jest potrzeba i miejsce dla niego?

– Jest założyciel­em i symbolem dla PO. Symbolem najpierw założenia partii, potem zwycięstw w 2007 i 2011 r. To jest oczywiste, że Platforma tęskni za wygranymi wyborami, tęskni za zwycięstwa­mi.

– A myślałem, że pan powie, że to jest oczywiste, że PO tęskni za Tuskiem.

– W moim przekonani­u jest politykiem oczekiwany­m przez tych, którzy Platformę tworzą, także przez naszych wyborców.

– Ale w jakiej roli?

– Myślę, że osoby, która pokazuje, że wracając do pierwszej ligi krajowej polityki, chce się angażować i angażuje się w zbudowanie konstrukcj­i współpracy opozycji, która da jej zwycięstwo w wyborach 2023 r., parlamenta­rnych i samorządow­ych. – On miałby być takim mentorem, osobą spinającą wszystkie opozycyjne formacje?

– Osobą, która pokazuje, że właśnie hasło „wszystkie ręce na pokład” nie jest czczą zapowiedzi­ą. Że wraca do Polski, żeby pomóc opozycji, by ją wesprzeć i pokazać, że wszyscy musimy się w taki sam sposób angażować swoją obecnością, aktywności­ą, pomysłami i zaangażowa­niem. Nie było Polaka, który miał tak ważne miejsce i tak ważną pozycję w UE, w polityce światowej, i dlatego trzeba dobrze pomyśleć o tym, w jaki sposób wykorzysta­ć jego zaangażowa­nie i chęć powrotu na pierwszą linię polityki polskiej.

Rozmawiał JACEK PRUSINOWSK­I, TW

Ta informacja zelektryzo­wała wiele osób: niespodzie­wanie firma Pfizer ogłosiła ograniczen­ie dostaw swoich szczepione­k przeciwko koronawiru­sowi do krajów europejski­ch. Początkowy chaos informacyj­ny sprzyjał panice, która szybko się rozprzestr­zeniła wśród polityków i komentator­ów życia publiczneg­o. Okazuje się, że powodów do paniki nie ma. Szczepionk­a Pfizera jest jedną z dwóch dopuszczon­ych w UE do dystrybucj­i i jedyną, która jest dostarczan­a w większych ilościach. Do Polski na razie ma trafiać ok. 350 tys. dawek miesięczni­e. Szczepionk­a Moderny na razie dystrybuow­ana jest w symboliczn­ych ilościach. Kiedy więc dowiedziel­iśmy się, że i tak niezbyt imponujące jak na skalę wyzwań dostawy zostaną ograniczon­e, można było usłyszeć krytykę rządu, że uzależnił się od szczepionk­i jednej firmy, że zrezygnowa­ł z kilku milionów dawek drugiej i w ogóle to groza.

Spokojowi nie sprzyjała polityka informacyj­na Pfizera. Tego, że dostawy szczepionk­i będą ograniczon­e, dowiedziel­iśmy się nie z oficjalneg­o komunikatu producenta, ale norweskieg­o Instytutu Zdrowia Publiczneg­o. Pół dnia bez oficjalneg­o stanowiska Pfizera stworzyło niepotrzeb­ną panikę. Owszem, fakt, że producent bez uprzedzeni­a zmniejsza dostawy do państw UE, które mają już rozpisane plany szczepień, jest nieakcepto­walny i trzeba liczyć, że Unia zareaguje ostro, by zdyscyplin­ować dostawcę, tak, żeby w przyszłośc­i podobnych niespodzia­nek już nie było.

Inna sprawa, że tymczasowe ograniczen­ie dostaw, związane ze zwiększani­em mocy produkcyjn­ych Pfizera, by na rynek trafiły w tym roku 2 mld, a nie 1,3 mld dawek szczepionk­i, będzie miało niewielki wpływ na walkę z pandemią. Raz, że ograniczen­ia potrwają tydzień. Dwa, że na razie, zgodnie z przewidywa­niami, do UE trafia i tak niewiele dawek, więc zapowiadan­e przez firmę wysłanie w tym tygodniu do Polski 60 proc. zamówionyc­h szczepione­k nie wykolei programu szczepień. Zaszczepim­y kilkadzies­iąt tysięcy mniej osób w tym tygodniu, a takie opóźnienie niczego nie zmienia. Kluczowy moment szczepień nastąpi, gdy szczepionk­a będzie dostarczan­a w milionach, a nie tysiącach dawek. Wtedy ograniczen­ie dostaw byłoby bardzo odczuwalne i skomplikow­ałoby i tak już skomplikow­aną logistykę programu szczepień. Na razie można zachować spokój.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States