Pochowali Patrycję i nienarodzonego Kubusia
Przy rozdzierającym serca szlochu odprowadzono na cmentarz dwa tak przedwcześnie zabrane życia
Wszystko miało być zupełnie inaczej. Patrycja (†13 l.) właśnie kończyłaby czternaście lat. Pod jej sercem rozwijało się nowe życie. Chłopczyk. Miał mieć na imię Jakub. Przekreślił to Kacper (15 l.), chłopak nastolatki i ojciec nienarodzonego dziecka. Okrutnie zamordował ciężarną Patrycję. W piątek ona i Kubuś odbyli swą ostatnią drogę. Bazylika Najświętszej Marii Panny w Piekarach Śląskich (woj. śląskie) wypełniła się głośnym płaczem.
Patrycję i Kubusia żegnało mrowie ludzi. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęła msza w bazylice.
Widok białej trumny, na któ- rej ustawiono zdjęcie Patrycji, wyciskał łzy niemal z każdych oczu. Zrozpaczeni rodzice dziewczyny Małgorzata i Grzegorz Pałoniowie żegnali swą córkę i wnuczka. Zdecydowali się nadać mu imię Kuba. Nigdy nie zobaczą jego uśmiechu. Ani Patrycji przewijającej maleństwo. Teraz mogą się jedynie modlić za ich dusze. – Dzisiaj walczymy o zmartwychwstanie Patrycji i jej syna Jakuba. Walczymy o to, bo wiemy, że nasza modlitwa i obecność, ofiarowana komunia święta w ich intencji, eucharystia, to jest walka o ich życie wieczne – mówił do zgromadzonych ksiądz.
Później odczytano ostatnie słowa, jakie w liście skierowali do swej Patrycji rodzice. „Chciałaś być weterynarzem, architektem krajobrazu, tapicerstwa cię trochę nauczyłem, możliwości i pomysłów na przyszłość było wiele.(…) Opuściłaś świat o wiele za wcześnie, pozostaje jednak wspomnienie o tym, ile szczęścia i miłości dałaś swojej rodzinie. (...) Będziemy zawsze myśleli o tobie, tęsknili za tobą i zastanawiali się, jak by to było, gdybyś mogła być z nami. I że śmierć nie jest końcem, lecz bramą, przez którą przechodzi się dalej, że ludzie nie odchodzą na zawsze, że można odejść i stale być blisko” – usłyszeli żałobnicy.
BARTOSZ WOJSA, KAZ, PG