O szczepieniach powinni decydować lekarze
„Super Express”: – W Polsce odnotowano nową, brytyjską mutację koronawirusa. Powinniśmy się jej jakoś szczególnie obawiać?
Dr Maciej Hamankiewicz: – Tego typu wirusy stale mutują. Za chwilę pojawią się wersje słowacka, polska, litewska itd. Jedynym sposobem na nowe typy zmutowanych wirusów jest szczepionka, która przed tymi mutacjami nas ochroni. Te szczepionki, które dziś zaczęliśmy stosować, chronią również przed zakażeniem tym tzw. zmutowanym wirusem brytyjskim. A dopóki się nie zaszczepimy, epidemia będzie się toczyła. To jest fakt, z którym musimy się pogodzić i być na to przygotowani.
– Mamy kłopot z Narodowym Programem Szczepień. I z odpowiednią liczbą dawek, i z organizacją. Co trzeba natychmiast poprawić?
– Te szczepienia są zbyt wolne. Jeżeli chcemy się uchronić przed kolejną falą, to musimy się zaszczepić jak najszybciej. Rzecznik praw pacjenta powiedział, że nie ma obligacji ustawowej do określania, kto ma być zaszczepiony, a kto nie. I tu się pojawia problem etyczno-moralny. Minister zdrowia naprawdę nie wie lepiej, jak wygląda pacjent Jan Kowalski i czy trzeba zaszczepić jego czy Andrzeja Nowaka. Powinniśmy bardziej wierzyć lekarzom. – To znaczy? Im oddać decyzję ws. szczepień?
– Tak. Lekarze z POZ-ów powinni mieć prawo zadecydowania, który pacjent musi być zaszczepiony, bo np. ma infekcję, która może go zabić. To lekarz zna swoich pacjentów. Minister zdrowia operuje globalną statystyką i siekierką układa kolejność do szczepienia. Zaufajmy lekarzom, którzy najlepiej zdecydowaliby o kolejności zaszczepienia. Musimy sobie zawierzyć, bo w tym tempie szczepienia będą trwały jeszcze wiele miesięcy, jeśli nie lat (…).
– Ale np. prokuratorzy trafili do grupy pierwszej i będą szczepieni już niedługo. – (…) Minister zdrowia i rząd nie miał i nie ma prawa decydować o tym, kto ma być szczepiony, a kto nie. Decyzja zawodowa mogła dotyczyć lekarzy i personelu medycznego. Natomiast twierdzenie, że nauczyciel to nie, a prokurator tak, to jest jakieś nieporozumienie.