Nawet BIDEN NIE WIERZY w impeachment
Senatorowie zbadają, czy były prezydent podżegał do powstania
Izba Reprezentantów przekazała w poniedziałek do Senatu Artykuły Impeachmentu – akt oskarżenia wobec Donalda Trumpa (75 l.) o sprowokowanie ataku na Kapitol 6 stycznia. W skuteczność procesu nie wierzy jednak nawet prezydent Joe Biden (79 l.).
Formalny akt oskarżenia Donalda Trumpa o o podżeganie do zamieszek został przekazany do izby wyższej przez dziewięciu tzw. managerów impeachmentu, na których czele stoi kongresmen Jamie Raskin (59 l.) z Maryland. To oznacza, że Senat zamienia się w tym momencie w trybunał, a wszyscy senatorowie – w sędziów przysięgłych, którzy zdecydują, czy były prezydent faktycznie jest odpowiedzialny za krwawe wydarzenia w Waszyngtonie.
Jednak w skuteczność impeachmentu nie wierzy nawet prezydent Joe Biden. W nieoficjalnej rozmowie z CNN miał stwierdzić, że ma wątpliwości, czy znajdzie się 17 republikańskich senatorów, którzy zagłosują za skazaniem Trumpa. Tylu ich bowiem potrzeba do osiągnięcia wymaganej większości 2/3 głosów. Dodał również, że wynik mógłby być inny, gdyby Trumpowi zostało sześć miesięcy kadencji. – Senat zmienił się, odkąd tam byłem, ale nie zmienił się aż tak bardzo – miał powiedzieć prezydent. Przyznał jednak, że do samego procesu powinno dojść.
Dokumenty trafiły do Senatu w poniedziałek, senatorowie zostali zaprzysiężeni na sędziów we wtorek, ale proces nie rozpocznie się natychmiast. Przewodniczący większości senackiej Chuck Schumer (71 l.) ustalił datę rozpoczęcia procesu na 8 lutego. To ma dać czas prawnikom Trumpa na zapoznanie się z zarzutami i przygotowanie kontrargumentów.
– Senatorowie obu partii będą musieli odpowiedzieć przed Bogiem i własnym sumieniem: czy były prezydent Trump jest winny podżegania do powstania przeciwko Stanom Zjednoczonym – powiedział Schumer przed zaprzysiężeniem. Odniósł się w ten sposób do głosów, które wskazują, że impeachment ma sens tylko wobec urzędującego prezydenta – bo celem procesu jest jego odwołanie. Przegłosowanie impeachmentu ma być jednak dla Demokratów jedynie preludium – w kolejnym głosowaniu w Senacie, już zwykłą większością głosów, planują pozbawić Donalda Trumpa prawa zajmowania wszelkich stanowisk publicznych. Oznaczałoby to zablokowanie jego kandydatury w wyborach prezydenckich w 2024 r. PARA