Ziobryści idą po las
A„A może tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?” – w ciągu ostatniego roku taka myśl pojawiła się pewnie w niejednej głowie. Odetchnąć od pandemii i ciasnego mieszkania, poczuć przestrzeń, zaszyć się wśród naprawdę dzikiej przyrody... Niestety, ten plan może być raczej trudny do zrealizowania. Chyba, że ktoś lubi wsłuchiwać się w niezbyt melodyjne dźwięki pilarek. Wkrótce ruszy wycinka ponad 30 hektarów starego lasu, w bezpośrednim sąsiedztwie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. W obronie Puszczy Karpackiej walczą dziesiątki aktywistów, w tym moja koleżanka z Sejmu, Daria Gosek-Popiołek. Ruszają niebo i ziemię, żeby zatrzymać ten niedorzeczny pomysł. Przeciwko wycince protestowała nawet polska noblistka, Olga Tokarczuk. Wszystko na nic. 150-letnie drzewa mają iść pod topór. Wraz z nimi zniknie dom dla chronionych gatunków, z których część żyje tylko w Polsce, tylko na tych terenach. Zamiast puszczy powstanie tak zwany las gospodarczy – plantacja desek. Drewno ze starych drzew świetnie się sprzeda. To, że głównym celem Lasów Państwowych stał się zysk, wiadomo nie od dzisiaj. Ale sprawa zniszczenia Puszczy Karpackiej ma też drugie, polityczne dno. Po miesiącach szarpaniny w obozie władzy ten kawałek tortu przypadł ziobrystom. Podejście tej partii do lasów i ochrony środowiska nie jest tajemnicą. Koledzy Zbigniewa Ziobry słyną z tego, że wyciskają z politycznych łupów tyle, ile się tylko da. Projekt przeniesienia Lasów Państwowych pod kuratelę ministra rolnictwa, zawetowany szczęśliwie przez Andrzeja Dudę, wiele mówi o tym, jak traktuje się dziś na prawicy dziedzictwo przyrodnicze. Oczywiście, są i tam ludzie, którzy rozumieją, czym to się skończy. Ale nikt nie będzie łamać szyków, skoro większość w Sejmie jest krucha. Za trwanie rządu cenę zapłaci przyroda.
Ironii tej sprawie dodaje fakt, że Puszczę Karpacką odbiera kolejnym pokoleniom rząd, który ma usta pełne „dziedzictwa narodowego”. Dziedzictwo, wbrew temu, co się wydaje prawicy, to nie tylko zabytkowe kościoły i dzieła sztuki. Wycinając dziką, niepowtarzalną przyrodę Bieszczad, niszczy się ważny kawałek tego, co wspólne. Las gospodarczy, traktowany jak pole kapusty albo rzepaku, nie zastąpi dzikich Bieszczad. Oczywiście, jakieś drzewa będą tam rosnąć – w rządkach, czekając na ścięcie. Ale dla takiego lasu nikt raczej nie będzie chciał czegokolwiek rzucać.