Zmiana warty
Stało się! Jerzego Brzęczka bezszelestnie zmienił Paulo Sousa. Okres przejściowy ważny jest przy androlub menopauzie, sport wymaga szybkich decyzji. Szczerze kibicuję nowemu selekcjonerowi, funkcja trenera reprezentacji odeszła do lamusa. Takimi byli Górski, Piechniczek, Gmoch, Strejlau. Ale to se ne vrati, dziś po prostu brak czasu na solidne trenowanie reprezentacji. Dwa, trzy treningi, rozruch i do boju, Orły! Czas długich zgrupowań skończył się bezpowrotnie.
Senhor Sousa jest więc naszym selekcjonerem, a nigdy wcześniej nim nie był, trenował jeno kluby. To wada, ale atut zarazem, bo ten pierwszy raz często lepiej wychodzi niż rutynowe powtórki. Sousa ma piękną i mądrą żonę, więc nie grozi nam powtórka z Kabaretu Starszych Panów w piosence „Portugalczyku, jak nóż bezlitosny naciąłeś dziewcząt jak róż w kraju sosny”. Mam tylko prośbę, by nie zabraniał naszym reprezentantom mówić w szatni w ojczystym języku, jak czynił to z Węgrami w Videotonie. Ale tam tubylców było co kot napłakał, a u nas nawet czarnoskórzy byli Polakami.
Marzy mi się powrót do polskiego sztabu szkoleniowego lub przynajmniej układ mieszany jak za Beenhakkera. Także dzięki asystowaniu Holendrowi Adam Nawałka stał się wybitnym selekcjonerem. Czy znajdzie się w polskim futbolu ktoś taki jak Patryk Rombel w szczypiorniaku? Młody, zdolny, energetyczny chłopak z Kwidzyna, nie z Lizbony czy innego Amsterdamu. Boa sorte, Paulo! Prowadź nas do sukcesów, a wtedy nawet pozytywnie ksenofobiczny Antoni Piechniczek pochwali cię sprzed beskidzkiego kominka.