Nowy podatek uderzy w zwykłych ludzi
Protest mediów trwa. Ekonomiści nie mają wątpliwości, jaki będzie skutek daniny
Dla wielu Polaków było to wielkie zaskoczenie. W środę nie mogli oglądać wielu kanałów telewizji, słuchać popularnych stacji radiowych ani odwiedzić największych portali w internecie. Media zaprotestowały w ten sposób przeciw planowanemu podatkowi od reklam. Nowa danina uderzy nie tylko w wydawców. – Wszyscy ją zapłacimy. Nie mam co do tego złudzeń – analizuje ekonomista Marek Zuber (49 l.).
Rząd przygotował projekt przepisów o podatku od reklamy internetowej i konwencjonalnej. Ma ona przynieść budżetowi państwa prawie miliard złotych, a środki te mają zasilić m.in. sektor zdrowia. Nowy podatek płacić mają wszyscy właściciele mediów: nadawcy telewizyjni i radiowi, wydawcy prasy i portali internetowych, a nawet właścicieli kin. – To opłata, która została wprowadzona w wielu krajach UE, ponieważ bardzo często cyfrowi giganci i duże firmy unikają opodatkowania – tłumaczył wczoraj rzecznik rządu Piotr
Müller (32 l.) w TVP Info.
Czarne ekrany telewizorów
Podatek uderzy jednak nie tylko w gigantów, lecz także we wszystkie media w kraju. Dlatego powstała inicjatywa 44 prywatnych wydawców „Media bez wyboru”, którzy protestują przeciw wprowadzeniu opłaty. Dołączyła do niej m.in. spółka Time wydająca polski „Super Express”. Wydawcy wystosowali do premiera list, w którym tłumaczą, że giganci zapłacą zaledwie 100 mln zł podatku, a większość, bo 800 mln zł będą musiały zapłacić polskie media. Ostrzegają też, że podatek uderzy w każdego widza i czytelnika. Aby podkreślić wagę protestu, stacje telewizyjne i radiowe nie nadawały programów. Nie były też dostępne znane portale internetowe.
Drożyzna w sklepach
Podatek od reklam rzeczywiście zapłacą wszyscy. Wyższe ceny reklam przełożą się bowiem na wyższe ceny produktów, które kupujemy. Co może zdrożeć? Na pewno leki, żywność i usługi bankowe, bo są często reklamowane. – Jest oczywiste, że nowa opłata zostanie przeniesiona na klienta, a to oznacza podwyżki cen. Nikt nie podzieli się przecież osiągniętymi zyskami – przekonuje ekonomista Marek Zuber.
Niedawno wprowadzono opłatę cukrową, której skutkiem były wyższe ceny napojów, a także podatek handlowy, który wpłynie na wzrost cen żywności w sklepach. Marek Zuber tłumaczy, że rząd szuka w ten sposób pieniędzy na wydatki socjalne, np. na program „Rodzina 500 plus”. Ale to nie najlepszy kierunek. – Gdyby opłaty zapewniały Polakom dobrobyt, byłbym za nimi. Obranie przez rząd kierunku na drenaż obywatela to ślepy tor, na końcu którego rozbije się nasz wzrost gospodarczy – ostrzega inny ekonomista Andrzej Sadowski (58 l.), prezydent Centrum im. Adama Smitha.
Porozumienie będzie przeciw?
Nie wiadomo, czy premier Mateusz Morawiecki (53 l.) będzie upierał się przy podatku medialnym. Koalicjanci PiS zastanawiają się, co począć z daniną. – Nie widzieliśmy tego projektu, ale nie jesteśmy z założenia na „nie” – mówi nam jeden z polityków Solidarnej Polski. Z kolei Porozumienie Jarosława Gowina ma wydać komunikat w tej sprawie. Partia oznajmiła jednak, że „z niepokojem analizuje projekt nowego podatku od mediów”, a także „z uwagą wsłuchuje się w opinie mediów i obywateli”. ABR, SAN