Dopadli bestie po 26 latach
Zakradł się nad ranem do śpiącej w pokoju akademickim Hani (†22 l.), zgwałcił ją i brutalnie zamordował. Kiedy policjanci zaczęli deptać mu po piętach, uciekł za granicę. Mirosław Ż. (57 l.) z Łodzi ukrywał się przez ćwierć wieku. Stróże prawa w końcu dopadli bestię. Zabójca został zatrzymany w Rosji.
Był słoneczny poranek 18 czerwca 1995 r. Pochodząca z Łomży Hanna S., studentka III roku prawa Uniwersytetu Łódzkiego, spała w swoim pokoju na VI piętrze X Domu Studenta – akademika popularnie zwanego Olimpem. Kilka godzin wcześniej młoda kobieta brała udział w spotkaniu towarzyskim z grupą znajomych. W tym gronie był Mirosław Ż., ochroniarz z pobliskiego studenckiego klubu muzycznego. Gdy rano uczestnicy imprezy się rozeszli, on wtargnął do pokoju Hani. Brutalnie ją zgwałcił, a potem zamordował. Policjanci dość szybko ustalili, że sprawcą zabójstwa może być Mirosław Ż. Świadczyły o tym zebrane w pokoju studentki ślady biologiczne. Mężczyzna jednak przepadł bez śladu. Zerwał wszelkie kontakty z rodziną i słuch po nim zaginął. Ale śledczy z Łodzi nie siedzieli z założonymi rękoma. – Ustalono, że podejrzewany uciekł z Polski, najprawdopodobniej zmieniając tożsamość i wygląd. Początkowo tropy prowadziły na teren Niemiec, później do Grecji – mówi Joanna Kącka z łódzkiej policji. Wówczas mordercy nie udało się zatrzymać. Ciężka praca policjantów przyniosła efekty po 26 latach. Mirosław Ż. został odnaleziony w Iwanowie na terenie Rosji i zatrzymany przez miejscowe służby. W środę Rosjanie przekazali go stronie polskiej. Dzień później mężczyzna usłyszał w łódzkiej prokuraturze zarzuty. Grozi mu dożywocie. DARIUSZ KUCHARSKI