ZDANIEM REDAKTORA
CCoraz częściej mówi się o kolejnych falach koronawirusa i zachorowaniach na COVID-19. Dużo czasu poświęcamy temu, co wydarzy się w kolejnych miesiącach. Sporo wyrokujemy i dywagujemy nad scenariuszami, które zdaniem wielu dopiero przed nami. W toku historii, które są nierozerwalnie związane z koronawirusem, czuć dużo stresu i negatywnych emocji. Wielu Polaków nie wie, co przyniesie kolejny dzień. Ludzie nie są pewni jutra. Nie umieją przewidzieć przyszłości. Niepewność, strach przed jutrem i widmo globalnego kryzysu swoją siłą rażenia są w stanie podłamać nawet silnych psychicznie ludzi. Czy tak musi być? Nie. Dlatego duża odpowiedzialność spoczywa na rządzie. Niestety, ten nie jest w stanie opracować spójnej strategii. Podczas wielu rozmów z medykami można dojść do smutnej konstatacji, która brzmi: nie mamy strategii na walkę z epidemią koronawirusa. Jednak brak spójnej strategii nie jest bolączką jedynie branży medycznej. W zasadzie wszystkie branże dotyka ten sam niepokój. Prawie nikt nie jest w stanie określić, jaką strategię w walce z epidemią wirusa obrała Polska. Nie jest to bynajmniej wina braku wnikliwego spojrzenia na poczynania rządu względem pandemii. Podczas konferencji prasowych jesteśmy zalewani tymi samymi informacjami. Przedstawiciele rządu zawsze informują nas, ile mamy zakażeń, ile zgonów oraz jakim zapleczem łóżek w kontekście koronawirusa dysponujemy. Jednak to wciąż nie jest strategia. Polski rząd działa pod wpływem impulsów, które są absolutnie nielogiczne. Gdy walczyliśmy z ogromną liczbą zakażeń, słyszeliśmy, że musimy się zamknąć. Kiedy sytuacja jest stabilna, a liczba zakażeń maleje… nadal wiele branż pozostaje zamkniętych. I tak gastronomia nadal jest zamknięta. Mimo że nie ma twardych danych, które wskazują, iż lokale gastronomiczne są miejscami szczególnie niebezpiecznymi pod kątem emisji wirusa. Naukowcy ze Stanford opiniowali, że nie ma żadnej przesłanki do zamykania siłowni. Rodzimy rząd bez żadnych danych obstaje przy swoim zdaniu, twierdząc, że kluby fitness to miejsca, w których wirus szaleje. Jednak jest tak łaskawy, że omija dyskonty i centra handlowe. Niedługo minie rok, od kiedy rozpoznaliśmy pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce. Prawie rok bez strategii. Sytuacja nie jawi się zbyt dobrze. Najpewniej wiosną odczujemy skutki decyzji, które były oparte na niezrozumiałych podstawach myślowych.