Modlitwa w okresie kryzysu
Wniektórych kościołach odbywają się nowenny do Matki Bożej lub do świętych. Ksiądz wówczas z kartek odczytuje modlitewne intencje, wcześniej wypisane i przekazane księdzu. Wierni modlą się w różnych intencjach, najczęściej o zdrowie, o uleczenie, o udaną operację, o Boże błogosławieństwo, za dzieci, za wnuki itd. Chyba nie zdarza się nigdy, żeby ktoś napisał prośbę i modlił się publicznie o pieniądze. Czy w ogóle można zwracać się do nieba w sprawach finansowych? Może modlitwa o pieniądze jest grzechem? A może brak modlitwy jest przyczyną braku pieniędzy?
Nie ma podstaw, żeby wykluczyć, iż całkiem prywatnie, w ciszy, bez rozgłosu są zanoszone do niebios modlitwy o pieniądze. Gdyby ktoś na głos i publicznie pomodlił się o pieniądze, to wyszłoby na jaw, że mu ich brakuje – że jest biedny. Ogarnąłby go wstyd. Może zaraz po takiej modlitwie ktoś ze znajomych zacząłby się wypytywać o szczegóły.
Mogłyby to być bardzo drażliwe pytania. A może ktoś zechciałby zaofiarować pomoc lub pożyczkę? Wstyd byłoby ją przyjąć. Takie różne elementy odgrywają tu znaczącą rolę.
We wszystkich sprawach wierni zwracają się do swoich ulubionych świętych. I niech tak zostanie.
Czy są jakieś wskazania, które modlitwy są najlepsze na okoliczności finansowe? Który ze świętych jest najbardziej skuteczny?
Skutek modlitewnych próśb najmniej zależy od tekstów i słów wypowiadanych. Może z wyjątkiem niektórych, tych szczególnie skutecznych, jak „Ojcze nasz”, ułożonego osobiście przez Jezusa, pozdrowienia anielskiego „Zdrowaś Maryjo”, jak również wezwań chwalących Boga, szczególnie psalmów i innych modlitwy z Pisma świętego. Przy modlitwie potrzebne są za to na pewno wiara i zaufanie Bogu. Z pewnością „Ojcze nasz” zawiera wszystko to, co Jezus Chrystus chciał zawrzeć w modlitwie.
W prośbach tej modlitwy nie ma wyraźnie wymienionych pieniędzy. Natomiast wezwanie „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj” dotyczy wielu rzeczy. W Jezusowym języku ojczystym, aramejskim, w którym rozpowszechniła się ta modlitwa, słowo „chleb” oznacza nie kawałek chleba, ale obejmuje wszystko to, co człowiekowi jest potrzebne do życia. Wymawiając te słowa w porannym pacierzu, człowiek prosi dobrego Boga, by miał wszystko, co będzie mu potrzebne do bezpiecznego przeżycia całego dnia i do wypełnienia życiowych zadań oraz prac przewidzianych na dany dzień. Chodzi oczywiście o „wszystkie” wartości materialne, a więc nie tylko jedzenie, picie, ubranie czy benzynę do samochodu. Dotyczy to także pieniędzy, szczególnie tych zarobionych lub jakiejś premii czy nagrody.
Prosząc o to wszystko dla siebie lub dla osób bliskich, człowiek wyznaje osobistą wiarę w Boga oraz pełną zależność od Niego. Pomimo wysiłku i włożonej pracy nie jest w stanie zabezpieczyć siebie całkowicie, a tym bardziej rodziny, za którą jest odpowiedzialny. W każdej chwili potrzebuje Bożej pomocy. O nią zwraca się do Boga w modlitewnej prośbie.
Spotkać można ludzi, którzy chodzą do różnych kościołów i wszędzie się modlą. Wydaje się że mało pracują. Czy modlitwa i proszenie Boga zastępują pracę i ludzki wysiłek?
Z nauczania Bożego nie trzeba brać wyrywkowo niektórych tylko rzeczy, ale trzeba wszystko w całości przyjmować. Trzeba zachowywać wszystkie przykazania dokładnie, a nie tylko niektóre.
Pierwsze przykazanie i pierwsze zadanie, jakie Bóg dał ludziom, to nie była modlitwa. Czytamy na początku Biblii, że zaraz po stworzeniu świata i człowieka Bóg pobłogosławił ludziom mówiąc: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się; zaludniajcie ziemię i bierzcie ją w posiadanie!”. Takie więc pierwsze zadanie wyznaczył Bóg wszystkim ludziom. Pierwsza modlitwa ludzi – czyli dziękowanie Bogu i chwalenie Go – opisana jest dopiero wówczas, gdy dzieci Adama i Ewy wypracowały dary dla Boga. Jeden z synów składał ofiarę szczerze, to znaczy wybrał dla Boga to, co miał najlepszego i najpiękniejszego, i modlił się szczerze, i modlitwa została wysłuchana i przyjęta. Drugi chciał tylko zbyć Boga, co doprowadziło go do grzechu i do utraty posiadanego bogactwa.
Praca uzupełniona modlitwą – dziękczynieniem i chwaleniem Boga – czyni człowieka bogatym na ziemi i w niebie. Na ten temat czytamy w Biblii, w księdze Powtórzonego Prawa, rozdział 28, takie obiecujące słowa: „Jeśli więc pilnie będziesz słuchał głosu Pana, Boga swego, wiernie wypełniając wszystkie Jego polecenia, które ja ci dziś daję, wywyższy cię Pan, Bóg twój, ponad wszystkie narody ziemi. (…) Napełni cię Pan w obfitości dobrami z owocu twego łona, przychówkiem twego bydła, plonami pola, w kraju, o którym poprzysiągł przodkom twoim, że da go tobie. Pan otworzy dla ciebie bogate swoje skarby nieba, dając w swoim czasie deszcz, który spadnie na twoją ziemię, i błogosławiąc każdej pracy twoich rąk. Ty będziesz pożyczał wielu narodom, a sam u nikogo nie zaciągniesz pożyczki. Pan umieści cię zawsze na czele, a nie na końcu; zawsze będziesz górą, a nigdy ostatni, bylebyś tylko słuchał poleceń Pana, Boga swego”. OJCIEC JERZY KARPIŃSKI
– Kelner! Mój stek jest niedopieczony! – piekli się klient.
– To może wymienię go na kotlet?
– Ale ja już go nadgryzłem! – Nic nie szkodzi, mamy także nadgryzione kotlety.
Przychodzi para do knajpki i zostawia płaszcze w szatni. Szatniarz pyta: – Na jeden numerek?
– Nie, na kawę – odpowiada facet.
Panie kierowniku, chciałbym z panem pogadać w trzy oczy… – Jak to w trzy oczy? Chyba w cztery oczy?
– Nie, tylko w trzy, bo na to co zaproponuję jedno oko trzeba będzie przymknąć…
W restauracji rodzina posila się promocyjnym obiadem. Zostaje sporo jedzenia, więc ojciec prosi kelnera: – Czy może pan nam zapakować te resztki? Wzięlibyśmy dla pieska.
– Hurrrrra! – wołają dzieci – Będziemy mieć pieska.
Dyrektor wchodzi do hali produkcyjnej i spotyka nowego pracownika. – Czy majster nie przydzielił panu żadnej konkretnej pracy?
– Przydzielił panie dyrektorze! Jeżeli coś się zdarzy, mam go obudzić.
W restauracji klient przegląda kartę dań w końcu przywołuje kelnerkę: – Poproszę tego inwalidę.
– Jakiego inwalidę? – pyta się zdziwiona kelnerka.
– No tu przecież jest napisane: tatar z jednym jajem…
Do zegarmistrza przychodzi klient z reklamacją: – Proszę pana, on teraz tyka!
– To chyba właśnie o to chodzi… – Niezupełnie. Gdy go przyniosłem do naprawy, to był barometr…
Znanego maklera, który zbił majątek na transakcjach giełdowych spytano kiedyś jaka jest tajemnica jego sukcesów.
– To bardzo proste – odpowiedział makler – ja zawsze kupuję akcje od pesymistów i sprzedaje je optymistom.
Do Władimira Putina dzwoni prezes Coca – Cola Co. – Panie prezydencie, mam propozycję. Co sądzi pan o zmianie flagi Rosji z niebiesko – biało – czerwonej na czerwoną? Jak za dobrych czasów w ZSRR. My za taką reklamę oferujemy, powiedzmy, 5 miliardów dolarów rocznie. Putin odpowiada: – Pozwoli pan, że przemyślę propozycję.
Odkłada słuchawkę, wykręca numer swojego asystenta i mówi: – Wania, kiedy dokładnie kończy się nam umowa z Aquafresh?
Spotyka Czerwony Kapturek w lesie wilka i wilk mówi: – Podaj mi adres babci, to Cię pocałuję tam gdzie jeszcze nikt Cię nie pocałował!
Czerwony Kapturek odpowiada: – No to chyba w koszyczek…
Kapral stoi przed szykiem plutonu i wrzeszczy: – Ten w czerwonym mundurze z białymi pagonami z drugiego szeregu wystąp!
– Ależ panie kapralu, to hydrant!
– Nie pytam jak się nazywa!
Siedzi sobie Puchatek przy ognisku i zajada pieczyste. Widzi go Tygrysek i postanawia się przyłączyć. Po kilku browarach i kawałkach pieczystego, Tygrysek z żalem mówi do Puchatka: – Wiesz Puchatku, ale Prosiaczka to nie bardzo lubię.
– Jak ci nie smakuje, to nie jedz – odparł Kubuś Puchatek.
Chwali się amerykański i radziecki generał. Amerykanin mówi że amerykańscy żołnierze spożywają po 5000 kalorii dziennie. Rosjanin liczy i liczy, i nagle mówi: – To niemożliwe! Żołnierz nie może zjeść w jeden dzień
500 kg ziemniaków!
Młody entuzjasta jeździectwa chce wynająć piękną klacz, aby na niej pojeździć. Właściciel klaczy żąda zapłaty z góry. – Boi się pan, że mógłbym wrócić bez konia?
– Nie. Boję się, że ona wróci bez pana!
Piękna osiemnastolatka szlocha rozpaczliwie na pogrzebie swojego siedemdziesięciopięcioletniego męża. – Byliśmy bardzo szczęśliwym małżeństwem przez te ostatnie trzy miesiące – zwierza się przyjacielowi – W każdy niedzielny poranek kochaliśmy się w rytm kościelnych dzwonów – dziewczyna szlochając dodaje – Mój mąż żyłby dziś, gdyby wtedy pod naszym oknem nie przejeżdżał wóz strażacki.
– Mój szef jest blady jak maca.
– Mój jak maca to jest czerwony.
Małżonkowie zgasili światło i położyli się do łóżka. –Bądź raz czuły – prosi żona – i powiedz mi przed snem coś miłego… Na przykład: kochanie moje najsłodsze!
– Kochanie moje najsłodsze. – Powiedz jeszcze: mój najdroższy skarbie!
– Mój najdroższy skarbie.
– A teraz wymyśl coś sam. – Dobranoc, Krystyna!
Pracownicę Urzędu Gminy odwiedzają w szpitalu jej dwie koleżanki z pracy: – I jak moje drogie? Dajecie sobie beze mnie radę?
– Ach Eluniu jakoś podzieliłyśmy się twoją pracę. Jola robi dobre wrażenie, ja parzę zieloną herbatę, a Grażynka opowiada kawały!
Rozmawiają dwaj starsi panowie z brzuszkami: – Podobno codziennie intensywnie uprawiasz gimnastykę? – To prawda.
– A możesz już dotknąć prawą ręką swojej lewej nogi?
– Dotknąć – jeszcze nie, ale ale już zaczynam ją widzieć!
Sąd pyta oskarżoną: – Czy przyznaje się pani do postrzelenia swego męża gdy ten oglądał mecz?
– Tak.Przyznaję się.
– Czy może pamięta pani jakie były jego ostatnie słowa?
– Oczywiście. Wołał: No dalej, strzelaj!!
Dwóch malców siedzi w piaskownicy i dyskutuje: – Mój tata jest najszybszy na świecie!
– A wcale że nie!
– A wcale że tak! Jest urzędnikiem. Pracuje codziennie do piątej, a w domu jest piętnaście po czwartej.
Dlaczego piłka nożna to nie jest sport dla dziewczyn?
– A znasz taką, która wytrzyma 90 minut w towarzystwie innych lasek, ubranych tak samo jak ona?
Lekarz do pacjenta:
– Moje gratulacje.
– Czego mi pan doktor gratuluje? – Widzę po pana wynikach, że niczego pan sobie nie odmawia.
Związek Radziecki postanowił przegonić USA w jakości papierosów, ale eksperymenty niewiele dawały, więc wysłano do Stanów delegację, żeby się przyjrzała.
Wania i Sasza patrzą, stoi wielka maszyna, pod nią podjeżdża przyczepa wyładowana sianem, wrzucają siano do środka, po czym następna przyczepa z tytoniem, wrzucają zawartość do maszyny i ta zaczyna produkować Marlboro.
No popatrz Sasza – mówi Wania. – To oni jeszcze i tytoń dodają...
– Co ci się stało w oko?
– Dostałem śrubokrętem od sąsiadki. – Przez przypadek?
– Nie, przez dziurkę od klucza.
Przechadza się pewien mężczyzna ulicą, gdy nagle widzi małą dziewczynkę palącą papierosa.
– Czy twoja matka wie, że palisz? – pyta.
Na co ona:
– A czy twoja żona wie, że zaczepiasz małe dziewczynki na ulicy?
Wiejska dyskoteka. Stoi samotnie dziewczyna, nikt z nią nie tańczy. Nagle podbiega do niej jakiś chłopak i zaczynają tańczyć.
Ona:
– Powiedz mi, czy jesteś stąd?
– Tak.
– Dlaczego cię wcześniej nie widziałam?
– Siedziałem... 15 lat.
– Tak? Za co?
– Zabiłem swoją żonę siekierą!
Ona poprawia włosy, obciąga sukienkę i mówi z figlarnym uśmiechem: – Więc mówisz mi, że nie jesteś żonaty...?
Późnym wieczorem przechodzień zauważył blondynkę, która na czworakach czegoś szukała pod latarnią. – Pani coś zgubiła?
– Tak, moneta mi wypadła.
– Właśnie tu?
– Nie, trochę dalej, w tamtą stronę. – To dlaczego pani tutaj szuka?
– Bo tu jaśniej.