Czas próby
TTrzeba to powiedzieć wprost. Jeśli komuś się wydaje, że pandemia koronawirusa jest w odwrocie, to po prostu nie ma pojęcia o otaczającej go rzeczywistości. Dowody? Proszę bardzo – jak podał wczoraj minister zdrowia – pierwszy raz od wielu tygodni średnia liczba dziennych przypadków zauważalnie się zwiększyła – o blisko 5 proc. A może być tylko gorzej. Wystarczy spojrzeć na to, co działo się w weekend w górskich kurortach. Prawdziwe tłumy na zakopiańskich Krupówkach, najazd na Białkę Tatrzańską, Karpacz… W tłumie oczywiście totalne rozluźnienie, bo po co komu maseczki na nosie, po co dystans, jakakolwiek ostrożność. Wystarczyło zaledwie lekkie złagodzenie restrykcji, a wielu osobom już wyłączył się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki tryb zdrowego rozsądku. Niestety, nie brakuje takich, co nie potrafią korzystać z danej im wolności. Tę wolność kochamy, ale co robimy, gdy ją mamy? Sami swym zachowaniem dowodzimy, że tylko stanie nad społeczeństwem z batem i nakładanie restrykcyjnych obostrzeń jest w stanie zagwarantować jakikolwiek ład. Czy w tej wielkiej radości ogólnonarodowej zapomnieliśmy już, że rząd uchylił (bo nawet nie można powiedzieć, że skasował) lockdown warunkowo, na dwa tygodnie? Tak naprawdę dla nas wszystkich nastał teraz czas próby, przed nami wielki test odpowiedzialności. Bo tylko od nas zależy, czy zamiast kwarantanny narodowej będziemy mogli myśleć o stopniowym otwieraniu kolejnych gałęzi gospodarki. Czy odwiedzimy bliskich na Wielkanoc, pójdziemy na kawę do kawiarni... Wystarczy spojrzeć na Europę, by zrozumieć, jak może się skończyć przyrost zachorowań. Słowacja właśnie zamknęła granicę, w Niemczech i Czechach lockdown został przedłużony... Czy weekendowe szaleństwo na Krupówkach jest warte tego, by wprowadzić u nas godzinę policyjną czy zakaz przemieszczania się po ulicach bez uzasadnionego powodu?