Zrobimy wszystko, by każdy otrzymał pomoc
– Chodzi o to, aby mieć pewną rezerwę łóżkową. Mowa nie tylko o „zwykłych” łóżkach, ale także o tych na OIOM. To właśnie te drugie mają największy potencjał. Łóżka na intensywnej terapii są niezbędne. Większym placówkom będzie łatwiej przeorganizować wszystko tak, aby przygotować się na zwiększoną liczebność pacjentów. Chodzi o to, aby cały proces nie był uciążliwy dla pacjentów, bo ich życie i zdrowie są najważniejsze i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Szpital, w którym pracuję, to szpital tymczasowy, który jest duży, więc mamy większe pole manewru. Będziemy się starali, aby utrzymać funkcję przyjęć planowych.
– Wiele osób zadaje sobie pytanie: w jakim celu kilka miesięcy temu likwidowano bazę łóżkową? Adam Niedzielski z początkiem roku mówił, że luty i marzec to okres wzmożonych infekcji. Można się było zatem spodziewać kolejnej fali wirusa. Może zostawienie łóżek nie wiązałoby się ze wstrzymaniem procedury zabiegów planowych?
– Od początku mówiłem, że między falami należy stworzyć odpowiednią bazę i podmioty, które będą dedykowane jako poduszka ochronna.
– To znaczy?
– Chodzi o to, że przygotowanie konkretnych miejsc pod pacjentów zakażonych koronawirusem i utrzymywanie ich jest niezwykle istotne. Wspomniane miejsca w pierwszym rzędzie mogą
Cprzejąć pacjentów, którzy przy kolejnej fali będą wymagali hospitalizacji. Niektórzy sądzą, że jak dana fala odpuszcza, to można zlikwidować łóżka i część personelu wydelegować do innych czynności. Jednak potem wybucha kolejna fala i zaczyna się chaos, w którym traci pacjent. W praktyce wszystko wygląda mniej więcej tak: wirus uderza, szukamy łóżek. Wirus odpuszcza, łóżka zostają zlikwidowane. I tak wkoło. A gdzie w tym wszystkim pacjent? Nie dziwię się, że ludzie się gubią.
– Wracając do tematu głównego. Pacjenci niepokoją się, że za chwilę może się okazać, iż większość zabiegów okaże się niemożliwa do przeprowadzenia. Oczywiście na razie zabiegi onkologiczne nie zostaną zawieszone, ale wielu pacjentów nie wierzy w te zapewnienia. Słusznie?
– Zapewniam, że pacjenci nie zostaną bez naszej pomocy. Myślę, że wszyscy medycy będą robili, co w ich mocy, aby każdy otrzymał pomoc. Zabiegi onkologiczne lub kardiologiczne nie mogą być ograniczane. Nie wyobrażam sobie, aby do tego doszło w moim szpitalu. Mam tu na myśli zabiegi kardiologiczne, które wykonujemy na miejscu. Podkreślę raz jeszcze: wszelkie decyzje będą podejmowane na podstawie szerokich konsultacji i dobra pacjenta, który jest podmiotem, a nie przedmiotem w systemie ochrony zdrowia.
Rozmawiała SANDRA SKIBNIEWSKA
– Czy ktoś wam pomógł w tym trudnym czasie? Ktoś zadzwonił – zapytała Oprah Winfrey Harry’ego i Meghan. – Tylko Morawiecki – odpowiedzieli… W tym żarcie o głośnym wywiadzie księcia i księżnej Sussexu jak w soczewce skupia się wiarygodność polskiego premiera. Równa się wiarygodności tej pary, która uciekła przed zgiełkiem Buckingham wprost przed „kameralne” kamery telewizji CBS.
Z tym że – co trzeba przyznać – pan premier jest bardziej wszechstronny. Oni paplają tylko o swej królewskiej udręce, jemu żaden temat nie jest obcy. Choć najchętniej chwali się kolejnymi zwycięstwami nad COVID-19. Po lipcowym „Ten wirus nie jest już groźny”, po listopadowym „Pokonaliśmy tego wirusa” teraz pan premier ogłosił: „Wychodzimy z pandemii powoli, poobijani, ale niepokonani”. Ciekawe, co myśleli sobie w tym momencie właściciele i inwestorzy przedsiębiorstw, które utonęły?
Jak podaje Coface Polska, firma chroniąca przedsiębiorstwa przed ryzykiem braku płatności, było ich o 22 proc. więcej niż rok wcześniej, przy czym w hotelarstwie i gastronomii było to aż o 186 proc. więcej. Bardzo podupadły też transport i lotnictwo, które potraciły nawet 90 proc. obrotów. Gdyby nie pomoc UE, bankructwa byłyby powszechne. No, ale skoro premier