W Grabinie nie ma koronawirusa
Wieś z „M jak miłość” oazą szczęścia
Koronawirus od miesięcy zbiera żniwo. Ludzie marzą o tym, by wróciła normalność. Dlatego też twórcy serialu TVP 2 „M jak miłość” postanowili, że nie będą wplatać do scenariusza wątku pandemii. I choć Teresa Lipowska (84 l.) przyznaje, że nie jest łatwo pracować przez COVID-19, ukochany serial ma dostarczać widzom jak najwięcej pozytywnych emocji.
„M jak miłość” od ponad 20 lat cieszy się nieustanną popularnością i sympatią widzów. Ogląda go średnio 4,12 mln osób. I choć koronawirus utrudnia pracę, aktorzy nagrywają kolejne odcinki, zachowując wszelkie zasady bezpieczeństwa.
Pracownicy regularnie są badani, dzięki czemu bezpiecznie mogą odgrywać swoje role, a scenarzyści nie zdecydowali się na wplecenie wątku pandemii do scenariusza. – W „M jak miłość” bardzo ciężko się w czasach pandemii pracuje, ale my to wciąż robimy, a scenarzyści wciąż wymyślają coś nowego. Wątku pandemii w filmie jeszcze jednak nie ma – powiedziała w programie programu „Tego się nie wytnie” Teresa Lipowska.
Serialowa Barbara Mostowiak jest przekonana, że ludzie tęsknią za lepszymi czasami. Wie również, dlaczego „M jak miłość” przez lata cieszy się tak ogromną sympatią widzów. – Większość Polaków lubi Mostowiaków z „M jak miłość”, bo sami chcieliby mieć taką rodzinę. Teraz świat się zmienia, więzy rodzinne się rozluźniają, na Wigilię jedziesz na Seszele, na Wielkanoc na Karaiby. A u Mostowiaków jest jajeczko, opłatek, Święty Mikołaj i ludzie do tego tęsknią – dodała.
Premierowy odcinek „Tego się nie wytnie” dziś o godz. 20.00 na TVP Kultura. TUMM
Przed tygodniem Daniel przyznał się do winy i wyraził skruchę. We wtorek w sądzie się już nie pojawił