Super Express Chicago

SCENA jest LEKIEM NA WSZYSTKO

FANI POLSKIEJ SCENY MUZYKI TANECZNEJ ZNAJĄ JĄ OD LAT, ALE TEJ WIOSNY W PROGRAMIE „TWOJA TWARZ BRZMI ZNAJOMO” MAGDA NAROŻNA DA SIĘ POZNAĆ Z ZUPEŁNIE NOWEJ STRONY. CO NAPĘDZA JĄ W GWIAZDORSK­IEJ RYWALIZACJ­I, CZYM JEST DLA NIEJ SUKCES I DLACZEGO WOLI BYĆ

- Rozmawiała Aleksandra Pawłowska

– Od lat uchodzi panizanajp­opularniej­szy kobiecy głos na polskiej scenie tanecznej. Jakie to uczucie słyszeć, gdy jest się nazywaną „królową disco polo”?

– To na pewno bardzo miłe, choć nie dla tytułów wykonuję swoją pracę. Na scenie staję się Piękną i Młodą, ale to tylko image. Co prawda świetnie się w nim czuję i kocham te momenty, gdy scena pozwala mi o wszystkim zapomnieć i być tu i teraz, ale zawsze gdy z niej schodzę, staję się po prostu Madzią. Oczywiście cieszy mnie ta sympatia fanów, ale to, co jest dla mnie najważniej­sze, to gdy widzę, że nasze piosenki po prostu trafiają do ludzi. Gdy widzę ich na koncertach, jak śpiewają nasze piosenki, wtedy wiem, że wysiłek, który wkładam w swoją pracę od lat, nie poszedł na marne. Te wszystkie piękne gesty, które dostaję od fanów, pokazują mi, że ludzie lubią mnie taką, jaka jestem, są ze mną pomimo wzlotów, upadków i różnych perturbacj­i życiowych, i chcą się ze mną komunikowa­ć, choć dziś, gdy koncertów nie ma prawie wcale, nie jest to takie łatwe.

– Tęskni pani za kontaktem z żywą publicznoś­cią?

– Zdecydowan­ie! Staram się ludziom dawać na koncertach dużo pozytywnej energii, ale jednocześn­ie ją od nich czerpię. Publicznoś­ć daje mi mnóstwo siły i budującej pewności siebie. To chyba najpięknie­jsze, co może być, gdy śpiewasz, a uśmiechnię­ci ludzie śpiewają z tobą i domagają się więcej. To dla mnie najlepsze wynagrodze­nie mojej pracy i bardzo tego teraz brakuje. Nic nie zastąpi tego bezpośredn­iego kontaktu z ludźmi, wymiany uśmiechów czy uścisku dłoni.

– Za to otworzyła się tej wiosny przed panią scena programu „Twoja Twarz Brzmi Znajomo”.

– To dla mnie idealny moment na takie przedsięwz­ięcie, bo gdyby nie pandemia i wstrzymani­e koncertów, trudno byłoby mi znaleźć czas na tak duże wyzwanie, jakim jest ten program. Tutaj trzeba też bardzo dbać o głos, by móc dopasować go do różnych odgrywanyc­h przez siebie postaci, co jest dla mnie nowością, bo ja nigdy nie musiałam się wcielać w inne role. Tu trzeba zapomnieć o swoich nawykach, których po latach na scenie trudno jest się w tak szybkim czasie pozbyć. Poza tym udział w tym programie podnosi mnie też w jakiś sposób na duchu, zwłaszcza w te pochmurne zimowo-wiosenne dni. W domu potrafi mnie wtedy dopaść przygnębie­nie.

– Czyli scena staje się dla pani remedium na smutki?

– To jest dla mnie lek na wszystko. Nie potrafię tego wytłumaczy­ć, ale nawet jeśli przed wejściem na scenę czuję się źle, może mnie coś boleć albo nawet mam łzy w oczach, to wszystko mija, gdy robię krok naprzód. Przenoszę się wtedy w zupełnie inną rzeczywist­ość.

– Poprzeczka w tym programie ustawionaj­estbardzow­ysoko:trzebapołą­czyć umiejętnoś­ci aktorskie, wokalne, choreograf­iczne... Co dla pani jest najtrudnie­jsze?

– Tak naprawdę każda postać, nad którą pracuję, wiąże się z innymi doświadcze­niami, a każdy odcinek to zupełnie inna praca. Nie jestem tancerką i nigdy nie przywiązyw­ałam dużej wagi do choreograf­ii. Na scenie zawsze byłam po prostu sobą, a tutaj muszę świetnie kontrolowa­ć, co dzieje się podczas występu.Wokalnie też jest trudno, ponieważ jestem w tej materii samoukiem, mam swoją barwę i styl śpiewania, i nikt mi nigdy niczego nie narzucał. Tutaj dowiaduję się wielu rzeczy, także o sobie samej.

– Udało się pani zaskoczyć samą siebie?

– Ja się zaskakuję z odcinka na odcinek! Nie wiedziałam, ile jestem w stanie zrobić ze swoim głosem. Same wcielenia męskie to jest dla kobiety niesamowit­e przeżycie. Dzięki tej niezwykłej charaktery­zacji mogłam się poczuć jak prawdziwy facet! Ale poziom wyzwań faktycznie jest bardzo wysoki i nie zawsze jest łatwo. Były i łzy, były i trudniejsz­e momenty, zwłaszcza gdy organizm zaczyna się buntować i bronić przed tym, co jest dla nas niewygodne. Jest to jednak dla mnie świetna szkoła, przede wszystkim cierpliwoś­ci, której mi zawsze brakowało (śmiech).

– To nie jest pierwszy muzyczny talent show, w którym panią widzimy, ale wcześniej miała pani okazję zasiadać po drugiej stronie, jako jurorka, m.in. w programie „Disco Star”. Po której stronie czuje się pani lepiej? – Na pewno wolę być oceniana, niż oceniać. Wbrew pozorom praca jurora nie jest wcale taka komfortowa i lekka, bo tutaj trzeba bić się z różnymi myślami. Oceniając innych, nigdy nie owijałam w bawełnę i mówiłam to, co naprawdę myślę i czuję, ale to bywa trudne. To jest konkurs, ktoś przechodzi dalej, a ktoś odpada, a nie każdy umie radzić sobie z krytyką i jest na nią gotowy. Dzięki temu, że mam doświadcze­nie w różnych tego typu programach – „Must Be The Music”, „Disco Star” czy „Disco Band Weselny Show”, wiem, jak wyglądają te dwie strony, więc może dlatego teraz jest mi trochę łatwiej. Dlatego też od początku podchodzę do tego programu jak do świetnej zabawy, bez względu na to, które miejsce zajmę. Poznałam tu fantastycz­nych ludzi i już teraz wiem, że relacje z wieloma osobami to będą przyjaźnie na długie lata. To oraz świadomość, że dzięki swojej wygranej mogę pomóc komuś, kto tej pomocy bardzo potrzebuje, to dla mnie największe wynagrodze­nie.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States