Dziewiętnaście stacji
Hrabina wraca z przyjęcia do dworu, wchodzi do swojego pokoju i mówi: – Janie, ściągnij mój kożuszek.
Jan ściągnął kożuszek.
– Teraz ściągnij moją bluzeczkę.
Jan ściągnął bluzeczkę Hrabiny.
– A teraz spódnicę – i Jan ściągnął
spódnicę
– Jeszcze pończoszki – przypomina Hrabina i Jan ściągnął pończoszki – No a teraz wynoś się z mojego pokoju i żebym Cię więcej w moich ciuchach nie widziała!!!
Rozpaczliwie płaczącego syna pyta się ojciec: – Dlaczego płaczesz synku? – Zgubiłem moje 10 zł - odpowiada syn.
– Nie płacz, dam ci 10 zł. Dziecko się uspokoiło, a po chwili wpada jeszcze w większą rozpacz.
– Co się stało synku? – pyta ojciec. – Gdybym nie zgubił tamtych 10 zł, to miałbym teraz 20 zł.
Przychodzi gościu do lekarza: – Panie doktorze, jestem impotentem.
– A skąd Pan to wie?
– Ojciec był impotentem, dziadkowie, pradziadkowie. Na pewno jestem impotentem.
– To skąd żeś się Pan wziął?! – Spod Rzeszowa.
Rozmawia dwóch kolegów: – Wiesz?
Kupiłem córce pianino na urodziny i myślałem, że będzie na nim grać. Niestety, nie wyszło… – Podobnie było u mnie gdy kupiłem teściowej walizkę…
Zdenerwowana mama zwraca się do córeczki: – Czy wiesz, co się dzieje z dziewczynkami, które nie chcą jeść? – Wiem. Jak dorosną, są szczupłe, zostają modelkami i zarabiają kupę forsy.
Tańczy Hrabia z panną Jadzią. W końcu Hrabia zagadnął: – Coś mi się zdaje, że
panna Jadzia puściła bąka? Panna Jadzia odpowiada: – Nie, to z ust.
– Panie doktorze, odkryłem że jestem jasnowidzem.
– A kiedy pan to odkrył?
– W przyszły czwartek.
– No i jak się skończyła twoja awantura z teściową?
– Aaa! Przyszła do mnie
na kolanach!
– Tak? No i co powiedziała? – Wyłaź spod łóżka, ty tchórzu!
Spotykają się dwie nieprzepadające ze
sobą sąsiadki:– A cóż to, źle się pani dziś czuła, pani Kowalska? –pyta jedna
z nich. Chorowała pani w nocy? – Skąd to pani przyszło do głowy? – odparskuje druga.– No bo widziałam, jak o drugiej w nocy wychodził od pani z klatki lekarz z naszej przychodni. – Droga pani Wiśniewska – odpowiada tamta, cedząc powoli słowa. - Jak od pani w każdy piątek
wychodzi o świcie pewien przystojny oficer w mundurze pułkownika, to ja od razu nie wrzeszczę na całe gardło, że wybuchła III wojna światowa.
Pewien gość strasznie chciał zostać hippisem. Napisał więc list do Stowarzyszenia Hippisów. Napisał tak: – Nazywam się Jan Nowak, chcę zostać hippisem. Walę wódę rano i wieczorem, żarłem już wszystkie możliwe prochy, nie myję się od dwóch lat, biegam w zimę na bosaka i mam włosy tak długie, że wycieram sobie
nimi tyłek.
Po tygodniu przychodzi odpowiedź: – Odrzucony. Prawdziwy hippis NIGDY nie wyciera tyłka.
– Co to jest absolutna starość? – Kiedy wychodzisz z muzeum i uruchamia się alarm.
Wirus do wirusa:– Nie wyobrażasz sobie, jaką piękną dziewczynę udało mi się położyć do łóżka.
Czym się różni dobry sąsiad, od dobrej sąsiadki?Dobry sąsiad pożyczy, a dobra sąsiadka da.
Jaka jest ulubiona bajka dresów?„Brzydkie karczątko”
Frustracje japońskiego ojca. – Kiedy byłem młody, mój ojciec, żeby mnie ukarać, kazał mi iść do swojego pokoju i nie dawał kolacji. A teraz… mój syn ma w pokoju wszystko: telewizor, telefon, komputer, sprzęt hi–fi… – Jak więc go karzesz?
– pyta przyjaciel.
– Każę mu iść do MOJEGO pokoju!
Francik Kichol wypił kolejne duże piwo i przysnął na restauracyjnym stoliku. Nagle obudził się i zawołał: – Kelner,
rachunek!
– Płaci pan sto pięćdziesiąt złotych – podsumował kelner. Francik zapłacił i znów zasnął.
– Kelner, rachunek! – krzyknął Francik
po przebudzeniu.
– Płaci pan sto pięćdziesiąt złotych – zaryzykował kelner. Francik zapłacił, ale po raz kolejny głowa opadła mu na blat stołu. – Kelner, rachunek!
– dało się słyszeć po chwili. – Płaci pan pięćset złotych – powiedział z błyskiem w oczach kelner. Francik podniósł głowę znad stołu, spojrzał z oburzeniem na tracącego rezon kelnera i krzyknął: – O nie! Płaca sto pięćdziesiąt złotych!
Kontrola Legalności Pracy wypytuje w Holandii Polaka: – Mówi pan po holendersku?
– Tak, trochę.
– A ma pan pozwolenie na pracę?
– Oczywiście mam.
– A pana kolega tam w pomidorach
też ma?
– Naturalnie też ma. – Mogłby pan go zawołać? – Oczywiście. JÓZEEEEK! SPIE**ALAJ!
Rozmowa kolegów aktorów: – Podobno na występie obrzucono cię pomidorami?
– Niestety.
– Ale słyszałem, że były też oklaski? – Tak, przy trafieniach.
Bandyta wpada do tramwaju i krzyczy: – Nie ruszać się, to jest napad! Jakiś pasażer z ulgą: – Kurna, aleś mnie pan wystraszył już myślałem, że to kanary.
Wczoraj śmialiśmy się z dziadkiem do utraty tchu. Dziadek wygrał.
– Babciu, czy dziadek jest mechanikiem?
– Nie wnusiu.
– Dziwne, bo właśnie leży na ulicy pod autobusem…
– Kaj macie chłopa? – pyta Zyguś Materzok Masztalską.
– Wziął kije i poszedł na ryby.
– A czy on już wom coś kiedyś złapał
i przyniósł?
– Roz już przyniósł dwa sztrzewiki, ale ino lewe, bo prawe, padoł, nie chciały brać…
W restauracji: – Przepraszam, można dostać hasło
do Wi-Fi?
– Najpierw trzeba coś zamówić.
– W takim razie poproszę Pepsi. Ile będzie kosztować?
– 10 zł.
– Ok, poproszę. To jakie jest to hasło? – Najpierw trzeba coś zamówić. Małą
literą, bez spacji.
W poczekalni do Świętego Piotra siedzi dwóch facetów. Jeden pyta:
– Jak umarłeś? – Zamarzłem. Wiesz, niska temperatura i organizm nie wytrzymał. A ty? – Ja umarłem z zaskoczenia.
– Jak to z zaskoczenia?
– Po prostu! Przyszedłem do domu, a żona naga w łóżku. Zacząłem szukać kochanka. Szukałem wszędzie, pod
szafą, za łóżkiem, w łazience, no po prostu wszędzie! Nie znalazłem go i ze
zdziwienia serce mi wysiadło. – Szkoda, że nie zajrzałeś do lodówki, wtedy obaj byśmy żyli.
Trzech nauczycieli za czasów RFN chciało wyjechać za granicę, ale potrzebne im były zaświadczenia od policji, że mogą opuścić granicę. Poszli więc na komendę i wchodzą po kolei. Pierwszy wszedł nauczyciel z gimnazjum i za chwilę wychodzi. Pozostali od razu pytają: – Dostałeś pozwolenie czy nie? On smutny odpowiada:
– Nie dostałem.
Wchodzi drugi nauczyciel z liceum... Za chwilę wraca i ta sama sytuacja:
nie dostał.
Wchodzi trzeci nauczyciel ze szkoły specjalnej. Nie ma go z pięć minut... W końcu wychodzi zadowolony, że dostał pozwolenie. Koledzy zdziwieni pytają się, jak on to zrobił, a on na to
mówi tak:
– Podszedłem do policjanta, położyłem mu podanie na biurku i mówię mu: „Tu podpisz, i jeszcze tu i tu, tak jak cię w szkole uczyłem”.
Blondynka do męża: – Kochanie! Jakiś złodziej właśnie ukradł nam samochód!
Mąż na to: – Zapamiętałaś jego twarz?!
– Nie, ale spisałam numer rejestracyjny!
Żona dzwoni do męża na komórkę: – Wania, gdzie jesteś?
– Na polowaniu.
– A kto tak głośno dyszy?
– Niedźwiedź.
– A czemu jęczy?
– Bo go raniłem.
– A dlaczego głos żeński?
– A skąd mam wiedzieć? Jestem myśliwym, nie weterynarzem.