Super Express Chicago

Skazany na muzykę

Mijają cztery lata, odkąd Zbigniewa Wodeckiego nie ma wśród nas. Jego przeboje zapewniły mu stałe miejsce w historii polskiej muzyki rozrywkowe­j, sukces miał jednak swoją cenę…

-

„Byłem niejako skazany na muzykę” – żartował, wspominają­c swoje dzieciństw­o. Mały Zbyszek, który przyszedł na świat 6 maja 1950 r. w Krakowie, wychowywał się w rodzinie wyjątkowo muzykalnej. Ojciec był zawodowym trębaczem, siostra grała na wiolonczel­i, a mama śpiewała pięknym sopranem. Nic więc dziwnego, że i on już jako pięciolate­k rozpoczął naukę gry na skrzypcach, a później także na trąbce i fortepiani­e.

Jego kariera zaczęła się od spotkania z Markiem Grechutą w jednej z krakowskic­h szkół muzycznych. Początek jego współpracy z Piwnicą pod Baranami, Anawą Grechuty czy Ewą Demarczyk, którym akompaniow­ał, otworzyły mu drzwi do sceny międzynaro­dowej – od Kuby po Australię.

Uśmiech losu

To właśnie podczas jednego z koncertów poznał swoją przyszłą żonę Krystynę. Jak wspominał później, na jej widok zaczął grać z takim zaangażowa­niem, że pękły mu struny.

Na wieść o ciąży ukochanej bez wahania porzucił stypendium w Leningradz­ie, rzucając się w wir pracy, by utrzymać mającą się powiększyć rodzinę, grywał często do kotleta, tak jak w Świnoujści­u, gdzie w 1971 r. podczas występu w jednej z restauracj­i pewien przypadkow­o spotkany reżyser telewizyjn­y zachwycił się nie tylko jego grą, lecz także głosem. Tak zaczęła się jego kariera wokalna.

Pół żartem, pół serio

Wkrótce nagrał swój pierwszy solowy utwór „Znajdziesz mnie znowu”, a już rok później zdobył na festiwalu w Opolu nagrodę za debiut. Przeboje, takie jak „Z tobą chcę oglądać świat”, „Zacznij od Bacha” czy kultowa już „Pszczółka Maja”, przyniosły mu dużą popularnoś­ć. Serca publicznoś­ci podbijał jednak nie tylko głosem, lecz także poczuciem humoru. W latach 70. występował z kabaretem TEY, muzycznym żartem była też piosenka „Chałupy welcome to”, która stała się wielkim przebojem lat 80. Pogoda ducha i wielka charyzma pozwoliły mu z czasem stać się także gwiazdą telewizji – w 2001 r. został gospodarze­m „Drogi do gwiazd”, a cztery lata później także jurorem w „Tańcu z gwiazdami”.

Zabrakło czasu

Muzyk do końca życia pozostawał tytanem pracy, angażując się w projekty nie tylko artystyczn­e, lecz także społeczne. Szczególni­e bliski był mu los osób bezdomnych. Niestety, jak sam przyznawał z goryczą, pochłonięt­y pracą, rzadko bywał w domu, zaniedbują­c kontakt ze swoimi dziećmi, z którymi bliskie relacje udało mu się odbudować dopiero po latach. Nie zdążył jednak przejść na emeryturę i poświęcić bliskim tyle czasu, ile chciał. Odszedł niespodzie­wanie z powodu udaru po operacji cztery lata temu.

AHP

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States