Zlał Ugonoha zapoluje na kolejne gwiazdy Student z Białej Podlaskiej sensacją polskiego MMA
To była jedna z największych sensacji w sportach walki w tym roku. Mało znany chłopak z Podlasia, Marek Samociuk (23 l.), wygrał przed czasem na gali KSW 60 z faworyzowanym Izu Ugonohem i wywalczył sobie kontrakt z najpotężniejszą w Europie organizacją MMA.
„Super Express”: – Jak to zrobiłeś? Dostałeś cios kolanem, po którym padłby słoń, zbierałeś dziesiątki kolejnych uderzeń, a podniosłeś się i wygrałeś? Marek Samociuk: – Trafił mnie kolanem w głowę, widziałem to na powtórkach. Rzeczywiście wyglądało strasznie, na chwilę padłem, ale byłem w stanie dalej walczyć. Nie myślałem, żeby się poddać, tylko dalej iść naprzód.
– Wielu na twoim miejscu by się poddało.
– Ani razu nie przeszło mi to przez myśl. Mieliśmy plan, żeby sprowadzić Izu do parteru, umęczyć go tam, bo wiedzieliśmy, że spuchnie…
– Skąd wiedzieliście, że spuchnie?
– Bo nie da się tych lat pracy bokserskiej przełożyć na MMA, trzeba też parę lat potrenować walkę w parterze.
– Do karty walk KSW wskoczyłeś w ostatniej chwili, gdy wykruszyło się dwóch rywali
Izu. Ile czasu miałeś na przygotowania?
– Tylko tydzień.
– Rewanż z Izu?
– Raczej nie. Miał jedną okazję wygrać, gdy padłem w klatce, ale jej nie wykorzystał.
– Mieszkasz w Białej Podlaskiej, trenujesz w klubie Dziki Wschód. Naprawdę to „Dziki Wschód” czy też macie tam dobre warunki treningowe?
– „Dziki Wschód”. Ale warunki są dobre, aby się rozwijać.
– Wygrywając z Izu, zapewniłeś sobie kontrakt z KSW, najpotężniejszą organizacją MMA w Europie…
– Cieszę się z tego. To jest dla mnie megamotywacja.
– Prowadzisz na Instagramie profil
Mr Samociuk. Kim jest Mr Samociuk prywatnie? Co robisz?
– Studiuję na AWF w Białej Podlaskiej.
– A z czego się utrzymujesz?
– Z walk i prowadzenia treningów. – Jakie sporty uprawiałeś?
– Jak byłem w technikum, chodziłem na siłownię podnosić ciężary. Wcześniej grałem w piłkę nożną, ręczną, koszykówkę, jeździłem na zawody lekkoatletyczne, pchnięcie kulą, rzut oszczepem. A sportami walki zająłem się, gdy przyjechałem na studia do Białej Podlaskiej.
– Skąd takie zainteresowania?
– Gdy byłem mały, dziadek budził mnie na walki bokserskie, chyba Andrzeja Gołoty. Spodobało mi się to. A potem było już MMA.
Rozmawiał ANDRZEJ KOSTYRA