Poza boiskiem nie jestem wariatem
Filip Mladenović (29 l.), jeden z głównych bohaterów mistrzowskiej Legii, o przepisie na sukces w polskiej lidze Mladenović trzyma nerwy na wodzy
Siedem goli i sześć asyst robi wrażenie. Filip Mladenović (29 l.) jest lewym obrońcą, lewym wahadłowym, przede wszystkim piłkarzem, który zawstydza większość ofensywnych piłkarzy w ekstraklasie. – Poza boiskiem nie jestem jakimś wariatem. Lubię czasem pożartować, być szczęśliwy, otwarty – mówi w rozmowie z „Super Expressem”.
„Super Express”: – Zgadzasz się z tym, że cokolwiek by się działo w szatni, to zawsze wyniki budują atmosferę?
– Tak, ale by jednak doszło do tych dobrych wyników, sukcesu, to też… musi być atmosfera. W szatni musi być w porządku, byśmy dobrze pracowali, by na końcu był efekt, taki jak mistrzostwo Polski. Nie ma co ukrywać, że w Legii każdy zapieprza, każdy chce grać. Jeśli ktoś się złości, że nie gra, to robi to i rywalizuje w sportowy sposób.
– Co sobie myśleliście, gdy zimą przegraliście z Podbeskidziem? – Nikt nie uważał, że to tragedia. Rąk nie załamywaliśmy, nikt na nikogo źle nie patrzył. Po tamtym meczu sędzia ponoć powiedział, że słyszał jakieś nasze wielkie kłótnie. Jeżeli dla niego to są kłótnie, to zapewniam, że takie dyskusje są na każdym meczu w każdej drużynie. Trzeba mieć swoje zdanie, ale daleko jesteśmy od agresji. Mamy w sobie sportową złość, gdy nie idzie, i tyle. – Za to między wami a trenerem Czesławem Michniewiczem bardzo szybko zawiązała się nić porozumienia.
– Wcześniej kompletnie go nie znałem. Gdy byłem jeszcze w Lechii Gdańsk, czasem przyjeżdżał do nas, bo był wtedy trenerem młodzieżowej kadry Polski. Poznaliśmy się dopiero w Warszawie. Początek nie był dla niego łatwy, dużo zawodników było nowych, po trudnym okresie. Postawił wszystkich na nogi bardzo szybko. Graliśmy coraz lepiej, wygrywaliśmy i znowu możemy wrócić do tematu atmosfery. Bo ona też jest jego zasługą. Wiemy, jak mamy się zachowywać w każdym momencie, wszystko stało się dla nas naturalne. – Po transferze do Legii wszyscy poznali cię trochę lepiej, chyba od tej dobrej strony. Wcześniej niektórzy myśleli, że jesteś niemiły.
– Na pewno nie jest tak, że cały czas jestem w gazetach, w mediach. To moi bliscy znają mnie dobrze, oni zawsze wiedzieli, że jestem w porządku. To jest dla mnie najważniejsze. Zawsze nadejdzie ten czas, by się poznać. Cieszę się, że ludzie zobaczyli, że jestem spoko gościem. Poza boiskiem nie jestem jakimś wariatem. Ale lubię czasem żartować, być szczęśliwy, otwarty. MICHAŁ SKIBA
Marco Vesović z żoną Tamarą
W poprzednim sezonie zebrał aż 13 żółtych kartek. Nikt w ligowych rozgrywkach 2019/2020 nie miał więcej upomnień od Mladenovicia. Po transferze z Lechii Gdańsk do Legii doszło do zdecydowanej zmiany. Serb potrafi trzymać nerwy na wodzy, czego dowodem jest już tylko sześć żółtych kartoników. Zawodnik Wojskowych jest dopiero na 21. miejscu klasyfikacji „kartkowiczów”. Prowadzi... Michał Nalepa, a więc były kolega klubowy Mladenovicia. Obrońca Lechii ma na razie 10 kartek.
Legia jest już pewna obrony tytułu, ale dalej ma swoje problemy. Wszystko przez Tamarę, żonę Marko Vesovicia (29 l.). Czarnogórzec ostatni raz na boisku zameldował się w czerwcu 2020 r., kiedy w meczu ze Śląskiem doznał poważnego urazu kolana. Jego małżonka zarzuca warszawskiemu klubowi brak zainteresowania zdrowiem zawodnika.
29-latek postanowił działać na własną rękę i we własnym zakresie zorganizował operację oraz rehabilitację we Francji. Warszawski klub nie miał zamiaru robić zawodnikowi problemów i zgodził się na jego warunki. Od kilku tygodni „Veso” trenuje już na pełnych obrotach, ale wciąż nie było mu dane wystąpić w spotkaniu ligowym. Ogromnej złości takim obrotem sprawy nie kryje małżonka piłkarza.
„Kiedy najlepszy zawodnik zostaje kontuzjowany, oddając 101 proc. siebie dla klubu, a ty zostawiasz go samego, na wózku inwalidzkim, aby podróżował do Francji na operację – czy to jest rodzina? Kiedy mu mówisz, że nie możesz pokryć kosztów operacji i rehabilitacji – czy to jest rodzina? Kiedy mówisz, że Marko prosi o duże pieniądze, a nawet nie zapraszasz go do rozmowy – czy to kłamstwo?” – napisała na Instagramie. Warszawski klub odmówił nam komentarza w tej sprawie. Kontrakt 29-letniego Czarnogórca wygasa z końcem czerwca i w zaistniałej sytuacji jego przedłużenie wydaje się mocno wątpliwe.
PAWEŁ STANISZEWSKI