W SYPIALNI
DLA ROLI MARTY W SERIALU „PAPIERY NA SZCZĘŚCIE” ZDECYDOWAŁA SIĘ NA ZASKAKUJĄCĄ METAMORFOZĘ.
ADRIANA KALSKA, TAK JAK
JEJ SERIALOWA BOHATERKA, NIE BOI SIĘ ZMIAN I ODWAŻNIE SIĘGA PO SWOJE MARZENIA. ŁĄCZY JE JEDNAK
ZNACZNIE WIĘCEJ...
– Serial „Papiery na szczęście” to dla pani w pewnym sensie powrót do korzeni. Zdjęcia powstają bowiem w Krakowie, gdzie przed laty zaczęła się pani aktorska droga. – Tutaj dostałam się do szkoły teatralnej na wydział wokalno-aktorski, ale pierwsze szlify zdobywałam jeszcze wcześniej, w szkole musicalowej przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. To tam więc tak naprawdę wszystko się zaczęło. Tam też zdecydowałam się na kolejny krok, jakim był wyjazd na studia do Krakowa.
– Dziś powraca tu pani już jako aktorka z dorobkiem, a do tego z główną rolą w nowym serialu. Znalazła pani czas, by odwiedzić przy okazji stare, znajome kąty? – Rzeczywiście jest w tym coś symbolicznego i bardzo mnie ten powrót cieszy. Owszem, był moment na taki sentymentalny spacer śladami czasów studenckich. Chwil na wspomnienia nie ma jednak za dużo, ponieważ praca na planie serialu bardzo jest intensywna i wymagająca, trudno więc tak naprawdę o wolną chwilę. Niemniej rzeczywiście można to nazwać taką podróżą sentymentalną. – Ale jest to też kolejny rozdział w pani życiu zawodowym. Zaskoczyła pani fanów nie tylko nową postacią, lecz także dużą zmianą wizerunkową na potrzeby roli. Jak się pani sobie podoba w wersji blond?
– Przyznam, że cieszyłam się na tę zmianę, choć fakt, że poddałam się tej metamorfozie wyłącznie z myślą o roli Marty, sprawił, że nie musiałam się przyzwyczajać do nowego wyglądu. Od początku wiedziałam, że to tylko chwilowa zmiana. Byłam już zresztą kiedyś blondynką, ta zmiana nie wywołała więc we mnie aż takich emocji jak w moim otoczeniu czy w mediach (śmiech).
– Kobiety często decydują się na takie radykalne zmiany w wyglądzie, gdy zmiany zachodzą też w ich życiu. Tak jest właśnie w przypadku pani serialowej bohaterki.
– To prawda. Marta musi całkowicie zmienić swój dotychczasowy wizerunek, żeby nie zostać rozpoznaną. Liczy, że dzięki temu uda jej się ukryć przed agresywnym mężem. Przyjmuje nową tożsamość, posługując się fałszywym paszportem, a z blondynki staje się brunetką, młodszą o 10 lat Ukrainką Nata- szą Szewczenko pracującą jako pomoc domowa. Jej nastoletnie dzieci muszą odgrywać rolę młodszego rodzeństwa. Oczywiście przyniesie to szereg komplikacji i zawirowań. Dla aktorki takie przemiany to wymarzone zadanie.
– Życie stawia Martę przed trudnym dylematem: trwać w nieszczęśliwym małżeństwie, próbując je ratować, czy odważyć się zacząć życie od nowa... Zastanawiała się pani, co sama zrobiłaby na miejscu swojej bohaterki? – Oczywiście! Ja przede wszystkim jednak nie dopuściłabym do tego, żeby sprawy zaszły tak daleko, jak w przypadku Marty. Gdybym nie czuła się w związku kochana i szanowana, z pewnością zareagowałabym wcześniej niż ona, a gdybym miała na względzie dobro swoich dzieci, decyzja byłaby jeszcze prostsza. Marta znajduje wreszcie w sobie tę
odwagę, do tej decyzji potrzebowała po prostu dojrzeć. Ja też miałam w życiu takie momenty. Jestem jednak na pewno bardziej bezkompromisowa, jeśli chodzi o potrzebę zachowania bezpiecznej dla siebie przestrzeni, poczucia spokoju i harmonii, choć trudno mi się do mojej bohaterki porównywać wprost, bo ja nie przeżyłam tak ekstremalnych sytuacji.
– Odwaga i gotowość do zmian wydają się w tym serialu kluczowe. To opowieść nie tylko o poszukiwaniu miłości i szczęścia, lecz także o sile, którą kobiety mają w sobie.
– To świetnie, że powstaje coraz więcej produkcji, które pokazują siłę kobiet. Nadeszły czasy, w których kobiety coraz odważniej walczą o swoje marzenia, mają też dzisiaj więcej możliwości i coraz więcej drzwi się przed nimi otwiera. Nie boją się być sobą ani walczyć o siebie, przełamywać konwenansów i po prostu słuchać siebie. Chcą być szczęśliwe na swój własny sposób i na swoich zasadach. Mam nadzieję, że Marta będzie inspiracją dla osób, które być może też stoją przed trudnymi wyborami. Czasem wystarczy mały krok, by coś w swoim życiu zmienić. Bez naszego działania nie zmieni się nic.
Rozmawiała Aleksandra Pawłowska
Głównym powodem udawania jest chęć zadowolenia partnera i obawa, że go urażą. Niektóre boją się, że skrytykowany mężczyzna będzie szukał szczęścia u nowej partnerki. Często kobiety sądzą też, że powinny mieć orgazm równie szybko i często jak ich partner i nie chcą, żeby zarzucił im oziębłość. Bywa i tak, że powodem utajenia prawdy jest chęć, aby nieudany stosunek, który nie sprawia przyjemności, jak najszybciej się skończył. Czasem kobiety udają dlatego, że mają orgazm łechtaczkowy, a wydaje im się, że jedyny prawidłowy to ten pochwowy.
Bez względu na powód udawanie nie rozwiąże problemów we współżyciu. W ten sposób utwierdzamy partnera w przekonaniu, że wszystko, co robi w łóżku, jest dobre i sprawia nam przyjemność. Warto szczerze i spokojnie o tym porozmawiać. Oszustwo może mieć bardzo przykre skutki i wywrzeć istotny wpływ na wzajemne relacje.
Bohaterka serialu „Tajemnice miasteczka” przybywa do niewielkiego Bogorodska z nadzieją na odnalezienie zaginionego narzeczonego. Znajdzie tu jednak więcej sekretów, niż się spodziewała...
Akcja nowej kostiumowej produkcji rozgrywa się w II połowie XIX w. w pozornie spokojnym mieście położonym na rosyjskiej prowincji. Nauczycielka matematyki Larisa Dmitriewna Kirsanowa (Olga Lerman) powróciła tu właśnie z wojny na Bałkanach, gdzie służyła jako sanitariuszka. Kobieta ma nadzieję odkryć prawdę o narzeczonym, który przed laty porzucił ją dzień przed ślubem, znikając bez pożegnania.
Prywatne śledztwo dotyczące tajemnicy z przeszłości musi jednak poczekać, Larisa szybko odkryje bowiem, że w niepozornym miasteczku czeka ją więcej zagadek do rozwiązania. Wkrótce po przybyciu do Bogorodska Larisa przypadkiem zostanie wplątana w niebezpieczną intrygę. AHP
Powód, dla którego Chojnacka (Laura Samojłowicz) zdecydowała się wrócić po 10 latach od porzucenia Zduńskiego (Rafał Mroczek) bez słowa, wkrótce wyjdzie wreszcie na jaw. W zbliżeniu się do niego na nowo pomoże jej Franka (Dominika Kachlik), nieświadoma skomplikowanej relacji, która łączyła kiedyś jej narzeczonego z tajemniczą kobietą z bistro.
Gdy Majka znów pojawi się w Naszym Zielonym Sadzie, poruszona jej ciężką sytuacją życiową góralka zdecyduje się zatrudnić ją do pomocy w lokalu. Niedługo później bistro odwiedzi również Paweł, nie ucieszy się jednak na widok kobiety, która złamała mu serce, znikając bez pożegnania. Majka, nie zrażając się chłodnym powitaniem, postanowi iść za ciosem i wyjawić byłemu narzeczonemu całą prawdę. Skruszona, wytłumaczy, dlaczego przed laty zdecydowała się odejść i nie dawała dotąd znaku życia, licząc na wybaczenie Zduńskiego.
Nie tak łatwo będzie jej odzyskać jego zaufanie, a złe przeczucia Pawła okażą się niestety słuszne. Majka nie będzie ze Zduńśkim zupełnie szczera, wykorzystując dobre serce Franki i wpędzając wkrótce bistro w bardzo poważne kłopoty... AHP
Fenomen serialu, który do dziś nie traci na popularności, zaczął się 45 lat temu, kiedy zadebiutował w telewizji. Miliony Polaków przeżywały wówczas razem z głównym bohaterem Leszkiem Góreckim (Krzysztof Stroiński) jego wzloty i upadki. Niespełniony na wsi i marzący o wyrwaniu się z niewielkiej miejscowości chłopak postanawia szukać lepszego życia na Śląsku, gdzie znajduje pracę jako kierowca. Po godzinach poświęca się zaś nauce w szkole wieczorowej, w czym wspiera go poznana tu piękna studentka biologii Ania (Irena Szewczyk-Kowalewska). Szybko połączy ich głębokie uczucie, choć wielu ich związek będzie postrzegać jako trudny do zaakceptowania mezalians.
Serial stał się w latach 70. prawdziwym hitem, wielu widzom historia walczących o szczęście i marzenia Leszka i Ani bardzo przypadła do gustu. Mnóstwo osób borykało się wówczas z podobnymi problemami i dylematami. Nieprzypadkowo zresztą,