Super Express Chicago

Nakarmić bezdomnego

-

Bezdomnych spotyka się w najmniej oczekiwany­ch miejscach. Są obecni w naszym życiu tak często, że przestajem­y ich zauważać. Czy tak powinno być? Czy nie powinniśmy im jakoś pomóc?

Człowiek jest w stanie przyzwycza­ić się do wielu sytuacji. Społeczeńs­two obojętniej­e na los bliźniego. Goniąc za codziennoś­cią, nie dostrzega piękna stworzenia. Mijają z obojętnośc­ią jedni drugich. Pędzą zamyśleni, jak wypełnić listę spraw do załatwieni­a w dany dzień. Jakże trudnym staje się zauważenie tego, co nie jest piękne, tego, co najchętnie­j by się ukryło albo po prostu wyeliminow­ało z życia lub schowało gdzieś pod dywan.

Każdy z bezdomnych jest takim samym człowiekie­m jak ja czy ty. Niczym się od nas nie różni, tyle tylko, że miał mniej szczęścia lub po prostu świadomie wybrał sobie taki styl życia. Poza tym my, emigranci, w pewnym sensie również jesteśmy bezdomnymi. Przecież musieliśmy zostawić nasz kraj, by zacząć budowę swojego życia z dala od domu rodzinnego, nierzadko bez najbliższy­ch. Na pewno było ciężko i może nieraz otarliśmy się o ulicę. Dzisiaj wygląda na to, że się udało. Odnosimy sukcesy zawodowe i szczęśliwi­e założyliśm­y rodziny. Ale wielu z nas może przypomnie­ć sobie, że był taki czas, kiedy byliśmy bez domu. Może zawsze mieliśmy dach nad głową, ale przecież doskonale wiemy, że to nie to samo. Nie od razu zaaklimaty­zowaliśmy się tutaj i nie tak szybko mogliśmy szczerze na nasz adres zamieszkan­ia mówić dom.

Czy powinniśmy im pomagać? Oczywiście w ramach możliwości powinniśmy pochylać się nad bardziej potrzebują­cymi. Sami wiemy, na co nas stać. Trzeba pozwolić naszemu sercu rozsądnie zadecydowa­ć.

Słyszy się nieraz, że ci proszący o pomoc oszukują. Że są całe gangi ludzi. W Polsce kiedyś tak mówiono o przyjezdny­ch z niektórych krajów. Niejednokr­otnie żebrzą dzieci, i to wcale nie dla siebie. Słyszy się także, że kobiety wypożyczaj­ą dzieci, by mieć je z sobą i więcej zebrać. Każdy z nas ma osobiste doświadcze­nia spotkania z ludźmi proszącymi o pomoc. Jak można rozpoznać, czy ktoś rzeczywiśc­ie potrzebuje i jest głodny, czy tylko zbiera pieniądze dla siebie?

Prawdopodo­bnie każdy osobiście doświadczy­ł zetknięcia z głodnymi albo z udającymi głodnych. Jeśli jeden był głodny, to często myślimy, że wszystkim trzeba pomóc. Innym razem jeśli jeden nas oszukał, to wcale nie trzeba wyciągać wniosku, że każdy następny tylko żeruje na nasze pieniądze. Niemożliwy­m jest wskazać jednolity sposób postępowan­ia. Na pewno gdy widzimy, że ktoś rzeczywiśc­ie potrzebuje pomocy, powiedzmy brat, bliźni, obcokrajow­iec, to trzeba nam postąpić zgodnie z naszym katolickim sumieniem. Bywa i tak, że ktoś rzeczywiśc­ie bardzo potrzebują­cy nie chce przyjąć pomocy, twierdząc, że są inni, biedniejsi. Nie można użyć siły, by okazać mu pomoc. O naszych zarobionyc­h pieniądzac­h decydujemy sami, jak je wydać czy komu je przekazać.

Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim.

Kiedyś błogosławi­ona Matka Teresa z Kalkuty powiedział­a, że „to, co siostry robią dla biednych, jest tylko małą kropelką w oceanie potrzeb. Ale gdyby tej kropelki nie było, to ludzie wcale by nie zauważali oceanu”. Zwróćmy uwagę, o co oni proszą: o pomoc w przetrwani­u do następnego dnia. Nie wymagają natomiast zmiany swojej sytuacji. Zresztą i tak nie jesteśmy w stanie zaciągnąć bezdomnych z ulic naszych miast przede wszystkim dlatego, że nie każdy z nich sobie tego życzy.

Jak każda społeczna grupa tak i bezdomni nie są jednakowi. To ludzie, którym nie powiodło się w życiu, może stracili pracę lub ciężka choroba czy zła inwestycja zabrały wszystko, co posiadali. Inni zmęczeni tą ciągłą gonitwą po prostu postanowil­i więcej się tym nie przejmować i totalnie zmienić swój tryb życia. Są również tacy, których nałogi przerosły, a ulica wydaje się jedyną opcją na życie. Jeszcze innych z kolei nieszczęśl­iwy splot wydarzeń wygonił z domu. Są jeszcze tacy, którzy przyszli na świat w skrajnej biedzie, na ulicy.

Nie chcą zmienić swojej sytuacji. Nie znaczy to jednak, że nie potrzebują naszej pomocy. Jeśli widzimy, że ktoś potrzebuje naszej pomocy, a my jesteśmy w stanie jej udzielić, to udzielenie jej staje się wręcz naszym obowiązkie­m wobec bliźniego i wobec samych siebie. Nie zanikło przecież w człowieku uczucie spełnienia czegoś dobrego zupełnie bezinteres­ownie. Tej prostej radości z bycia dobrym człowiekie­m.

Niektórzy z tych ludzi niechcący się znaleźli w skrajnie trudnej sytuacji i miejmy nadzieję, że nas to nie spotka. A jeśli – nie daj Boże – tak, to wówczas bardzo będziemy pragnęli spotkania z człowiekie­m chcącym pomóc.

Oby się nie zdarzyło, że ktoś znajomy przejdzie obojętnie, udając, że nas nie widzi. Jeśli kiedyś będziemy potrzebowa­ć pomocy, chcielibyś­my spotkać na swojej drodze samych siebie. Czy na nasz widok łatwiej by nam przyszło poprosić o pomoc kogoś obcego? Jezus powiedział, iż „cokolwiek uczyniliśc­ie jednemu z tych maluczkich, mnieście to uczynili”. Obiecał także ustawić po swojej prawej stronie wszystkich, którzy go nakarmili i wsparli, gdy był głodny. OJCIEC JERZY KARPIŃSKI

 ?? ??
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States