FATUM NAD PARAFIĄ Najpierw zginął proboszcz, potem spłonęła plebania
Parafianie ze Studzienicznej koło Augustowa (woj. podlaskie) trzy miesiące temu pożegnali zasłużonego dla tego świętego miejsca byłego proboszcza. Kapłan zginął w tragicznym wypadku samochodowym, a teraz na sanktuarium spadło kolejne nieszczęście. W niedzielę wybuchł pożar na poddaszu zabytkowej drewnianej plebanii, spłonęły dach i piętro. Jeden z mieszkających w budynku duchownych trafił do szpitala.
Ukryte w Puszczy Augustowskiej nad Jeziorem Studzienicznym sanktuarium maryjne słynie ze studni z uzdrawiającą wodą. Na tym tłumnie odwiedzanym przez pielgrzymów świętym miejscu ciąży jednak tragiczne fatum. W lipcu borykający się ze zdrowiem 50-letni ks. Arkadiusz, zasłużony były proboszcz tej parafii, wybrał się samochodem do lekarza w Białymstoku. Mimo że była piękna pogoda, a warunki do jazdy wymarzone, na prostym odcinku krajowej ósemki pod wsią Rybniki kapłan zjechał ze swojego pasa ruchu i zderzył się z jadącą z przeciwka ciężarówką. Duchowny nie miał szans na przeżycie, a strażacy musieli wycinać jego ciało ze zmiażdżonej osobówki.
Ledwie parafianie otrząsnęli się z szoku po tragicznej śmierci szanowanego i lubianego księdza, a już muszą zmierzyć się z kolejną tragedią. O godz. 2 w nocy strażacy odebrali zgłoszenie o pożarze wybudowanej w 1908 r. drewnianej plebanii. Ogień pojawił się na poddaszu i błyskawicznie strawił dach oraz piętro budynku. Z żywiołem przez ponad osiem godzin walczyło 19 zastępów strażaków. Śpiący w tym czasie na plebanii dwaj księża zdołali uciec, ale jeden z nich źle się poczuł i pogotowie zabrało go do szpitala. Przyczyny pożaru ustalą biegli. TEM