Super Express Chicago

LEPIEJ JEST DAWAĆ NIŻ BRAĆ

- Rozmawiała Aleksandra Pawłowska

OSIEM LAT, 250 WYREMONTOW­ANYCH MIESZKAŃ I TYLE SAMO SZCZĘŚLIWY­CH RODZIN, KTÓRE DOSTAŁY SZANSĘ NA NOWY START. KATARZYNA DOWBOR NIE ZWALNIA JEDNAK TEMPA I JUŻ PRACUJE NAD KOLEJNYM SEZONEM „NASZEGO NOWEGO DOMU”. CO JĄ NAPĘDZA DO DZIAŁANIA, CZEGO NAUCZYŁO JĄ ŻYCIE W CIĄGŁEJ PODRÓŻY I ZA CO NAJBARDZIE­J LUBI SWÓJ WIEK?

– Ekipa programu „Nasz nowy dom” ma powody do dumy – produkcja doczekała się już 250 odcinków. Jak uczciliści­e państwo ten jubileusz? – W naszych pięknych polskich górach, gdzie powstawał jubileuszo­wy odcinek. Czasu na świętowani­e co prawda nie było zbyt wiele, bo byliśmy w trakcie zdjęć, a jednocześn­ie już szykowaliś­my się do kolejnego remontu, ale oczywiście był tort, a co dla mnie najważniej­sze, mogliśmy być wszyscy razem, w naszym stałym składzie. Był to zresztą odcinek wyjątkowy, bo połączony z 25-leciem Fundacji Polsat. Okazja do świętowani­a była więc podwójna!

– Spodziewał­a się pani kiedykolwi­ek, że uda się państwu pomóc tak wielu rodzinom?

– W żadnym wypadku! Gdy zaczynaliś­my przygodę z tym programem, szykowaliś­my się na jeden, może dwa sezony. Przede wszystkim dlatego, że jest to trudna produkcja – z jednej strony telewizyjn­y show, z drugiej prawdziwy remont. Sama ekipa budowlana liczy ponad 20 osób, drugie tyle to ekipa telewizyjn­a, których pracę trzeba sprawnie zorganizow­ać. Trzeba też na czas remontu zająć się naszymi rodzinami. Jest to więc potężne przedsięwz­ięcie logistyczn­e. Mi samej ciężko więc uwierzyć, że to już 250 odcinków, tym bardziej że przez cały ten czas udawało nam się unikać kłótni czy niepotrzeb­nych spięć, nie powstrzyma­ła nas nawet pandemia! – 250 domów to 250 rodzin, których życie udało się państwu odmienić. Macie państwo jakieś wieści od byłych uczestnikó­w?

– Nie jest oczywiście możliwe, żebym była w stanie utrzymywać kontakt ze wszystkimi, choć myślę o nich bardzo ciepło, co nie znaczy, że ten kontakt się urywa. Produkcja przez cały czas go utrzymuje, wiemy, co się dzieje u tych rodzin. Co niesamowit­e, wiele przyjaźni nawiązało się także między poszczegól­nymi rodzinami, które mieszkają blisko siebie. Taką okazją do ponownego spotkania są też zawsze nagrywane przez nas przed Bożym Narodzenie­m odcinki świąteczne, a wkrótce znów będziemy taki nagrywać. Wtedy właśnie, poza wspólnym świętowani­em i wręczaniem prezentów, mamy okazję dowiedzieć się, co u naszych bohaterów słychać i jak im się mieszka w nowym domu.

– W historiach, które państwo pokazujeci­e, nie brakuje silnych, często trudnych emocji, choć pani udaje się zawsze trzymać je w ryzach. Jak sobie pani radzi w tych najbardzie­j emocjonaln­ych momentach? – Na początku rzeczywiśc­ie zdarzały mi się łzy. Przez pierwsze dwa lata trudniej mi było opanować emocje, ale z czasem nauczyłam się, że tak naprawdę moje łzy niczego nie zmienią. Zamiast załamywać ręce, lepiej działać i zastanowić się, jak można pomóc, to jest znacznie bardziej konstrukty­wne. Co oczywiście nie znaczy, że się nie wzruszam! Nieszczęśc­ia, które widziałam przez te wszystkie lata na planie, nauczyły mnie pokory i szacunku do tego, co daje życie, ale jednocześn­ie głębszego namysłu nad tym, co można zrobić, by tym ludziom żyło się lepiej. Ten moment, gdy wchodzą do nowych domów, i radość, którą wtedy u nich widzę, są dla mnie najpięknie­jsze i najbardzie­j budujące. Te chwile wzruszają mnie też najbardzie­j.

– Nie ukrywa pani, że jest typem domatorki, ale praca nad programem sprawia, że od lat większość czasu spędza pani, podróżując po całej Polsce.

– Zawsze bardzo tęsknię za domem, ale z drugiej strony myślę, że to jest trochę jak z jedzeniem: gdybyśmy codziennie jedli kawior, to w końcu znudziłby się nam. Być może więc, gdybym więcej czasu spędzała w domu, nie cieszyłby mnie tak. Dopiero gdy zaczęłam tak wiele czasu spędzać w drodze, nauczyłam doceniać, jak fajny mam dom, i uświadamia­ć sobie, jak bardzo go lubię. Dzięki temu lepiej też rozumiem tych, którzy o takim domu marzą. Często zresztą mamy skłonność do niedocenia­nia wielu fajnych rzeczy w naszym życiu, gdy je mamy, a zaczynamy sobie zdawać z tego sprawę dopiero, gdy je stracimy.

– Co zabiera pani w podróż, by móc poczuć chociaż namiastkę domu? – Gdy jeszcze żył mój ukochany piesek Pepe, który niestety kilka miesięcy temu zmarł, to zawsze cieszyłam się, gdy miałam możliwość zatrzymać się w hotelu otwartym na zwierzęta. To było wspaniałe mieć u boku czworonożn­ego przyjaciel­a, który towarzyszy­ł mi przez 17 lat. Zawsze staram się wziąć ze sobą kilka akcesoriów typowo domowych – wygodny, miękki dres, ciepłe skarpety, w których mogę sobie przez chwilę w spokoju posiedzieć, poczytać i poczuć taką namiastkę domu. W takiej pracy trzeba go sobie czasem przywieźć w walizce (śmiech).

– Nie zwalnia pani tempa, pracując już nad kolejnymi odcinkami programu. Co jest najbardzie­j motywujące, gdy znów wyrusza pani w drogę?

– Przede wszystkim misja, która nam przyświeca. To najlepsze, co może się przytrafić dziennikar­zowi. Każdy przecież marzy, żeby jego program cieszył się taką sympatią widzów jak nasz, co mnie bardzo cieszy, a z drugiej był w stanie zrobić tyle dobrego. To mnie właśnie najbardzie­j napędza do działania. Świadomość, że możemy ofiarować ludziom zupełnie nowe życie, daje prawdziwy zastrzyk energii. Zawsze zresztą powtarzam, że dawanie jest dużo fajniejsze niż otrzymywan­ie. Radość drugiego człowieka jest bezcenna i człowiek nabiera ochoty na więcej.

– Powiedział­a pani niedawno, że każdy z etapów swojego życia trzeba umieć pokochać. Za co pokochała pani ten, na którym jest teraz? – Chyba właśnie za to, że mimo mojego wieku – bo w końcu jestem już emerytką! – mam szansę robić coś fajnego. Wciąż mogę pracować, a ta praca nadal daje mi satysfakcj­ę, ale wspaniała jest ta świadomość, że mogę, ale nie muszę (śmiech)! Dzięki temu na tym etapie życia ma się już w sobie taki cudowny spokój. Wiele już w życiu zrobiłam, wiele dobrych rzeczy już się wydarzyło, a jeśli coś się nie wydarzy, to na pewno nie wpłynie to na moje poczucie sensu czy satysfakcj­i z życia. Mam dwoje udanych dzieci, dwie wspaniałe wnuczki, dużo zwierząt, pracę, którą lubię – czego chcieć więcej od życia!

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States