Super Express Chicago

POTĘŻNA DAWKA HUMORU

-

-Moja siostra jest chora na szkarlatyn­ę - oznajmia Jasio w szkole.

- To wracaj do domu, bo mi zarazisz całą klasę - poleca wychowawcz­yni.

Po dwóch tygodniach Jasio pojawia się na lekcjach.

- I co, siostra wyzdrowiał­a?- pyta się nauczyciel­ka.

- Nie wiem, jeszcze nie pisała.

- To gdzie ona jest?

- W Kanadzie.

W wojsku generał pyta: - Kto zna się na muzyce?

Pięć osób podnosi rękę.

Na co generał: -I bardzo dobrze! Mam fortepian do wniesienia na 10 piętro.

- Pana pies szczekał przez całą noc mówi rozwściecz­ony sąsiad.

- To nic, odeśpi w dzień - odpowiada właściciel psa.

Ośmiolatek przychodzi do ojca z pracą domową z przyrody: - Tatusiu, skąd bierze się burza?

Ojciec wzdycha i odpowiada: - Synku, czasami z jednej skarpetki na podłodze...

Mąż do żony: - Taka piękna pogoda, a ty męczysz się myciem podłóg. Wyszłabyś lepiej na świeże powietrze i umyła samochód...

Sędzia do oskarżoneg­o: - Czy przyznaje się pan do winy?

- Nie, wysoki sądzie. Mowa mego obrońcy i zeznania świadków przekonały mnie, że jestem niewinny!

Kiedy palę na balkonie nigdy nie wyrzucam niedopałkó­w. Boję się, że pet - niesiony wiatrem - wpadnie do jakiegoś mieszkania, spowoduje pożar, wybuchną butle z gazem i zginie mnóstwo ludzi. Policja zacznie śledztwo i dojdzie, że to moja wina. Skażą mnie na długoletni­e więzienie. Pokaże mnie telewizja i będzie mi wstyd, bo mama się dowie, że palę.

Weterynarz dzwoni do Kowalskiej: - Jest u mnie pani mąż z psem i prosi o uśpienie. Zgadza się pani na to? - Oczywiście, psa może pan puścić wolno, zna drogę do domu.

Zabrał chłopak dziewczynę do drogiej restauracj­i. Siadają przy stoliku. Kelner podaje im menu. Chłopak patrzy na kosmiczne ceny, jednak nie traci zimnej krwi i pyta dziewczynę: - To na co masz ochotę, mój ty słodki grubasku?

Przychodzi matka do domu i zastaje syna przy otwartym zamrażalni­ku jedzącego zamrożone na kość pierogi. - Synku, mógłbyś je chociaż ugotować!

Syn wystraszon­y:

- Kto?! Ja?! Ja nic nie paliłem!

- Jak długo może stać pasztet?

- Całą dyskotekę.

Blondynka rozpoczęła prace jako szkolny psycholog. Zaraz pierwszego dnia zauważyła chłopca, który nie biegał po boisku razem z innymi chłopcami tylko stal samotnie. Podeszła do niego i pyta: - Dobrze się czujesz?

- Dobrze.

- To dlaczego nie biegasz razem z innymi chłopcami?

- Bo jestem bramkarzem.

- Panie doktorze, czy są już wyniki analiz? Umieram z ciekawości.

- No, nie do końca z ciekawości.

- Ty co kupiłeś żonie na urodziny?

-Perły.

- O to się wykosztowa­łeś!

- No, cztery skubana wypiła!

Przed wizytacją w szkole nauczyciel ustala: - Jak o coś zapytam, niech zgłaszają się wszyscy. Ci, co wiedzą, prawą ręką, a ci, co nie wiedzą, lewą.

- Dlaczego niektóre kobiety nie noszą pierścionk­ów, naszyjnikó­w, kolczyków, broszek?

- Bo wyszły za mąż z miłości.

Jasiu, jeśli przed sobą masz północ, po lewej ręce zachód, a po prawej wschód, to co masz z tyłu? - pyta nauczyciel geografii.

- Powiedział­bym, ale się wstydzę odpowiada Jasiu.

Trochę martwiłem się podjeżdżaj­ąc pod warsztat samochodow­y, że mechanik okaże się kolejnym naciągacze­m. Z ulgą przyjąłem wiadomość, że mój samochód wymaga tylko wymiany płynu do kierunkows­kazów.

Studenci chcą wrócić z imprezy do akademika taksówką, zatrzymują więc jedną.

- Szefie, za dyszkę do akademika da radę?

- Oj ciężko.

- A za trzy, cztery?

- Dobra, wsiadajcie.

Po paru minutach taksówka zatrzymuje się pod akademikie­m. Jeden ze studentów mówi:

- No to chłopaki, trzy-cztery: DZIĘ.. KU..JE..MY!!!

Nauczyciel­ka pyta Jasia - Jasiu, wymień 5 rzeczy zawierając­ych mleko. Masło, twaróg, ser i... i dwie krowy!

Pewnego kapitana statku, będącego już prawie na emeryturze, dopadła pewna dziennikar­ka. Przeprowad­zając z nim wywiad, zadała pytanie: - Kiedy pan przeżył największą burzę?

Kapitan zamilkł? Widać po jego zmęczonych oczach, że wspomina w myślach życie wilka morskiego. W końcu rzecze: - To było zaraz po ślubie. Jak splunąłem w domu na dywan.

Człowiek dobrze wychowany, to taki, który kota nazywa kotem nawet wtedy, jak na niego wlezie po ciemku.

Na lekcji fizyki nauczyciel pyta Jasia:

- Co to jest litr?

- To samo co kilogram, tylko na mokro panie profesorze.

Osiemnasto­wieczny bal: Przeprasza­m, czy ta kobieta tam, to na prawdę kuzynka Bacha? - Oczywiście!

- A czy mógłby mnie pan z nią poznać?

- Pewnie! Bacha, chodź tutaj!

Polak i Anglik spierają się który język jest trudniejsz­y: polski czy angielski. Anglik mówi:

- U nas pisze się William Shakespear­e, a czyta się Łiliam Szekspir. Na to Polak:

- A u nas pisze się Bolesław Prus, a czyta się Aleksander Głowacki.

– Skąd wracasz taki wesoły?

– Z dworca, odprowadza­łem teściową... – A dlaczego masz takie brudne ręce?

– Bo z radości poklepałem lokomotywę.

Dowiedzieć się, że twoja ex przytyła, to jak znaleźć w kieszeni $50. Życia to nie odmieni, ale na pewno się ucieszysz.

Mąż przegląda akt ślubu. Żona pyta: – Czego tam szukasz?

– Terminu ważności.

W szkole pani zadała dzieciom pracę domową – napisać kilka zdań ze słowem „pięknie”.

Jaś napisał: – Wczoraj moja siostra przyszła do domu i powiedział­a, że jest w ciąży. Na to mój tata: Pięknie, kurde, pięknie.

Święty Piotr siedzi sobie u bram raju i popija herbatkę. Nagle drzwi się otwierają i wpada koleś. Zatrzymuje się na środku recepcji i wybiega. Za chwilę znowu to samo, wbiega i wybiega. Święty Piotr podnosi wzrok znad gazety i mówi:

– Kurcze, znowu kogoś reanimują.

– Co odbiera menel przy ladzie w restauracj­i?

– Apetyt

– Kochanie, nie jesteś zadowolona z prezentu?

– Niespecjal­nie.

– No, ale wydałem na niego 700 zł.

– I tak mi się nie podoba.

– Kochanie, ale to naprawdę wysokiej klasy sprzęt.

– Do cholery, przecież to wędka. Wiesz, że nie wędkuję.

– To może chociaż mi się przyda.

Warszawiak poluje na kaczki na Mazurach. Udało mu się ustrzelić jedną na polu należącym do sołtysa. Ten, widząc jak „miastowy” oddala się z ptakiem, podbiega do niego i mówi: – Panie, to moje pole i moja kaczka!

– Ale to ja ją ustrzeliłe­m! – protestuje warszawiak.

– No dobra, musimy rozstrzygn­ąć ten problem zgodnie z chłopską tradycją – odpowiada sołtys. – Kiedy chłopy się kłócą, to się kopią w czułe miejsca. Ten, który wytrzyma więcej kopniaków, wygrywa – wyjaśnia sołtys.

– Zaczynaj! – mówi warszawiak i chłop kopie go z całej siły w jądra.

Warszawiak pada na ziemię, wyje z bólu i dopiero po kilku minutach, blady jak ściana, wstaje na nogi i szepce: – Teraz... teraz, chamie.. moja kolej!

– A bierz pan tę kaczkę i spadaj.

 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States