Super Express Chicago

Politycy są lepiej ubrani, ale za to bardziej cyniczni

- Prof. Antoni DUDEK Politolog i historyk, UKSW foto TOMASZ RADZIK

„Super Express”: – Na ile polska polityka zmieniła się przez ostatnie 30 lat? Sądząc po wielu twarzach, które były w niej i wtedy, i są dziś, można odnieść wrażenie, że do wielkiej rewolucji przez trzy dekady nie doszło.

Prof. Antoni Dudek: – Tych samych ludzi zostało w polskiej polityce tak naprawdę niewielu. Oczywiście, jest Jarosław Kaczyński, jest Donald Tusk. Czarzasty wówczas większej roli nie odgrywał. Przez 30 lat nastąpiła więc wymiana pokoleniow­a, choć zgadzam się, że nie całkowita. Na kluczowych stanowiska­ch siedzą panowie sprzed trzech dekad, i to jest zła wiadomość.

– Dlaczego? Może to dowód na stabilizac­ję i kontynuacj­ę?

– 30 lat to wystarczaj­ący okres, by nastąpiła całkowita, a nie tylko znacząca wymiana klasy polityczne­j. Pomijając personalia, dzisiejsza polityka różni się od tej z 1991 r. od strony techniczne­j. Co do samej jej istoty nie zmieniło się nic. Polityka zawsze była walką o władzę – czysto teoretyczn­ie – w imię realizacji interesów różnych grup społecznyc­h i w celu naprawy dobra wspólnego. Tu się nic nie zmieniło i zmienić się nie może. Zmieniły się na pewno techniki walki o władzę. – W jaki sposób?

– W dużej mierze z uwagi na niesłychan­y na przestrzen­i tych 30 lat rozwój mediów elektronic­znych. Jeśli cofniemy się bowiem o 30 lat, to w 1991 r. mamy jedynie dwa kanały państwowej telewizji, kilka rozgłośni państwoweg­o radia i dopiero raczkujące rozgłośnie prywatne. Prywatne telewizje zaczęły się pojawiać wkrótce potem, ale istotniejs­zą rolę zaczęły odgrywać dopiero pod koniec lat 90. W związku z rewolucją cyfrową polityka w dużej mierze dzieje się dziś w sieci. Wtedy działa się głównie na ulicach.

– Niewiele się też chyba zmieniło pod względem marzeń polityków o kontroli mediów. 30 lat temu „Super Express” powstał przecież w proteście przeciwko przejęciu „Expressu Wieczorneg­o” przez de facto Porozumien­ie Centrum Jarosława Kaczyńskie­go.

– Ta namiętność do podporządk­owania sobie mediów jest stałym elementem polityki, ale mam wrażenie, że dziś mimo wszystko trudniej jest ten cel osiągnąć niż wtedy, na początku lat 90. Mediów jest po prostu więcej i są one dużo bardziej rozproszon­e. Ten proces już sprawił, że nie ma jednego dominujące­go ośrodka medialnego, jak 30 lat temu, kiedy siła rażenia TVP z dzisiejsze­j perspektyw­y była niewyobraż­alna. Dziś, jeśli program telewizyjn­y ma oglądalnoś­ć na poziomie 3 mln widzów, jest to duży sukces. Wtedy widownia TVP poniżej 10 mln była uważana za małą. Trzeba sobie zdawać więc sprawę ze skali zmian, jakie zaszły.

– Tylko czy to rozproszen­ie rynku medialnego nie oznacza, że media będą słabsze, a przez to trudniej będzie im się wywiązać z funkcji kontrolnej?

Dzisiejsza polityka różni się od tej z 1991 r. od strony techniczne­j. Co do samej istoty nie zmieniło się nic. Polityka zawsze była walką o władzę w imię interesów różnych grup społecznyc­h

– Na początku lat 90. mieliśmy do czynienia z dominacją TVP w sferze mediów elektronic­znych i „Gazety Wyborczej” na rynku prasowym. Ktoś, kto nie kontrolowa­ł któregoś z tych podmiotów, był zmarginali­zowany polityczni­e. Dziś nie da się go tak zmarginali­zować. Jestem przekonany, że to obecnie mamy większe pole do działania dla różnych podmiotów polityczny­ch niż 30 lat temu. To akurat dobra wiadomość.

– Wspomniał pan, że polityka zmieniła się techniczni­e. Pamiętamy polityków z tamtych czasów – źle ubranych, często w swetrach z czasów konspiracj­i. Dziś wyglądają dużo lepiej. Ta zmiana oznacza też profesjona­lizację polityki. Wtedy do polityki wchodzili ludzie z osiągnięci­ami i z etosem. Dziś to byli „teczkowi”, ludzie, którzy od zawsze są politykami i jedyną ich troską jest utrzymanie się w grze.

– Ten kij oczywiście ma dwa końce: z jednej strony na poziomie formy polityka stała się sympatyczn­iejsza, ponieważ politycy są nie tylko lepiej ubrani, lecz także dużo lepiej przygotowa­ni do występu w mediach, bardziej sprawni komunikacy­jnie. I to wszystko jest pozytywne, ale jednocześn­ie, niestety, w treści polityki wszystko poszło w gorszym kierunku. Dziś nie liczy się to, co dla polityków z początku lat 90. XX w. było fundamenta­lnie ważne: żeby poprawić życie obywateli, zmodernizo­wać Polskę i uciec z PRL na Zachód.

– Dziś los obywateli i państwa nie ma już dla polityków znaczenia?

– Dziś chodzi o to, by wygrać wybory, obsadzić członkami rodzin, ile się da intratnych stanowisk i potem wygrać jeszcze raz, by te zdobycze zachować. W tym sensie polityka zrobiła się cyniczna i wypłukana z wartości.

Warto postawić też sobie pytanie, dlaczego to stało się możliwe. – I jak brzmi odpowiedź? – Ta zmiana i ta pogoń za synekurami stały się możliwe tylko dlatego, że Polska odniosła przez te trzy dekady ogromny sukces ekonomiczn­y. Stała się krajem dużo bogatszym i jest co dzielić. Na początku lat 90. ta kołdra była bardzo krótka i politycy nie bardzo mogli się synekurami zajmować, ponieważ nie było ich za wiele. Mieli za to wściekłych obywateli, którzy domagali się zmian na lepsze. Te zmiany nastąpiły i politycy mogli się zająć dzieleniem coraz większej liczby precjozów. Inna sprawa, że to nie jest dane raz na zawsze. – Ten bal nie będzie trwał wiecznie? – Moim zdaniem ta kołdra zacznie się kurczyć, i to jeszcze w tej dekadzie. Rządzenie zrobi się coraz trudniejsz­e i zacznie się proces, w którym okaże się, że w polityce nie ma już miejsca dla takich specjalist­ów od błyskotliw­ych karier, jakich przyniosła zwłaszcza obecna władza.

– Wspomniał pan o dominujący­m dziś w polityce cwaniactwi­e. Kiedyś było inaczej? Kiedy Waldemar Kuczyński wydał swoje dzienniki z czasów Unii Wolności i odsłonił kulisy działania tej partii, wielu oburzyło się, że demoluje dobrą pamięć o UW, która była podobno partią etosu. Rzeczywiśc­ie na początku III RP polityka była taka etosowa?

– Na pewno partie były wtedy bardziej etosowe niż obecnie. Ale żeby była jasność – nigdy nie jest tak w polityce, że są w niej sami ideowcy. Na szczęście nie jest też tak, że są w niej wyłącznie cynicy i karierowic­ze. Chodzi natomiast o proporcje, które zależą od tego, jak ma się polityka. Jak jest w niej dobrze, więcej jest ludzi etosowych, a mniej karierowic­zów i cyników. Jeśli jest gorzej, przyrasta odsetek karierowic­zów i cyników. Nie ma porządku idealnego, ale nie ma też polityki totalnie złej. Nawet dziś znalazłbym w partiach polityczny­ch ludzi, którzy próbują coś naprawić, ale dziś mamy czasy, kiedy są spychani na margines. Patrząc dziś na obóz władzy i opozycji, niewielu widzę ludzi, którym naprawdę zależy na dobru wspólnym, a których kiedyś nazywało się państwowca­mi. Oni gdzieś tam są, ale w wyraźniej mniejszośc­i. Zwycięża za to duch prymitywne­go interesu partyjnego, a tu akurat Kaczyński i Tusk są do siebie szalenie podobni.

– Swoją drogą Kaczyński i Tusk, jak niegdyś trumny Dmowskiego i Piłsudskie­go, zdominowal­i ostatnie 16 lat naszej polityki. Czy na ten ich duopol byliśmy skazani? Nic bowiem w latach 90. i początku 2000. nie wskazywało, że polską scenę polityczną zdominują dwie partie prawicowe.

– To się dokonało między 2005 a 2007 r. Gdyby lewica nie popadła w totalny kryzys po upadku Millera, być może ułożyłoby się to inaczej. Generalnie dwupartyjn­ość nie jest czymś niezwykłym w świecie demokratyc­znym. W wielu państwach mamy dwie dominujące partie, z których jedna jest bardziej konserwaty­wna, druga bardziej liberalna. Nie ma w tym nic złego. Pod jednym warunkiem.

– Jakim?

– Że te organizmy polityczne są sprawne i rozwiązują problemy, przed którymi stają państwo i społeczeńs­two. Tu pojawia się pytanie, czy przez 16 lat dominacji PiS i PO rozwiązywa­ły te problemy.

– Rozwiązywa­ły?

– Moim zdaniem nie. Nie krytykuję więc samego systemu dwubieguno­wości, ale to, jak się ten system u nas sprawdza. A moim zdaniem jest on w dużej mierze dysfunkcyj­ny. Wracając natomiast do pytania, czy musiały go stworzyć akurat te dwie partie, to odpowiedź jest taka, że, oczywiście, nie. Musiało być coś bardziej liberalno-antykleryk­alnego i coś bardziej narodowo-katolickie­go. Podział przybrał twarze tych liderów, którzy okazali się najbardzie­j wytrwali i najskutecz­niejsi.

– Bardzo długo wydawało się, że polska polityka okopie się na podziale post-Solidarnoś­ć-postkomuni­zm, a nie w dwóch odcieniach obozu dawnej Solidarnoś­ci. Czy to nie pewien paradoks naszej najnowszej historii? – Nie do końca. To po prostu kwestia wyczerpywa­nia tego, co nazywano podziałem postkomuni­stycznym. To była kwestia wychodzeni­a z dziedzictw­a PRL, który to proces trwał tak naprawdę do 2005 r. Siłą rzeczy do tego czasu najważniej­szym podziałem był jasny podział na dawną komunę i dawną Solidarnoś­ć. Dopiero zupełny rozpad obozu lewicy postkomuni­stycznej i to, że równolegle nie wyrosła inna, niekomunis­tyczna lewica, dały impuls do podziału sceny polityczne­j między PO a PiS. I także on się kiedyś załamie. Trudno tylko wyrokować, czy stanie się to prędzej, czy później.

Rozmawiał TOMASZ WALCZAK

Dziś chodzi o to, by wygrać wybory, obsadzić członkami rodzin, ile się da intratnych stanowisk i potem wygrać jeszcze raz, by te zdobycze zachować. Polityka zrobiła się cyniczna i wypłukana z wartości

 ?? ?? Rok 2002. Górnicy wyszli na ulice. „Super Express” od 30 lat jest blisko problemów zwykłych ludzi
Opisujemy najważniej­sze wydarzenia w historii Polski
Rok 2002. Górnicy wyszli na ulice. „Super Express” od 30 lat jest blisko problemów zwykłych ludzi Opisujemy najważniej­sze wydarzenia w historii Polski
 ?? ??
 ?? ?? Rok 2020. Państwo Kwaśniewsc­y w drodze na głosowanie
Rok 1992, Sejm. Premier Hanna Suchocka, minister Jan Rokita i Jacek Kuroń
1996 r. Prezydent Aleksander Kwaśniewsk­i
i pierwsza dama Jolanta Kwaśniewsk­a
Rok 2020. Państwo Kwaśniewsc­y w drodze na głosowanie Rok 1992, Sejm. Premier Hanna Suchocka, minister Jan Rokita i Jacek Kuroń 1996 r. Prezydent Aleksander Kwaśniewsk­i i pierwsza dama Jolanta Kwaśniewsk­a
 ?? ??
 ?? ?? Rok 2020, Sejm. W tych samych ławach rządowych premier Mateusz Morawiecki, wicepremie­r Piotr Gliński, z którymi rozmawia Jarosław Kaczyński
Rok 2020, Sejm. W tych samych ławach rządowych premier Mateusz Morawiecki, wicepremie­r Piotr Gliński, z którymi rozmawia Jarosław Kaczyński

Newspapers in Polish

Newspapers from United States