Czar pryska
Trzeba się mocno wysilić, żeby znaleźć jakiekolwiek pozytywy w grze Polski w meczu z Węgrami (1:2). Kadra zagrała katastrofalnie, a najgorsi zdecydowanie byli Tymoteusz Puchacz i Krzysztof Piątek. Pierwszy przy golach rywali zachowywał się jak dziecko we mgle, a drugi był powolny jak hipopotam w mokradłach.
Wojciech Szczęsny – 2 (skala 1–6)
Na palcach jednej ręki można w ostatnim czasie policzyć mecze kadry, w których nie wpuścił gola. Wygląda na to, że szybko zatęsknimy za Łukaszem Fabiańskim.
Tomasz Kędziora – 3
Lewa strona obrony to nie jest jego naturalna pozycja, ale radził sobie nieźle. A miał co robić, bo musiał łatać dziury w ustawieniu, kiedy „królewicz” Puchacz nie zdążył wrócić.
Paweł Dawidowicz – 3 Wielkich błędów nie popełnił, jednak nie ma się też czym szczycić. Dosyć udanie wyprowadzał piłkę i trzymał linię, wspierał Bednarka.
Jan Bednarek – 2
O dziwo, nieźle pokazywał się w ataku, ale wpływ na jego ocenę ma przede wszystkim gra w obronie. Był szefem defensywy, która dwa razy fatalnie się pomyliła. Zamieszany w drugiego gola.
Matty Cash – 2
Ładnie odśpiewał „Mazurka Dąbrowskiego” i to by było na tyle z dobrych informacji. Chęci do gry mu nie brakowało, ale był kompletnie bezproduktywny. Dostał żółtą kartkę, a zasłużył nawet na czerwoną.
Karol Linetty – 2
Pełnił rolę defensywnego pomocnika i średnio sobie z tym radził, bo Węgrzy na długie momenty osiągali przewagę w środku pola. Po jego faulu i rzucie wolnym rywale strzelili gola.
Jakub Moder – 2
W poprzednich meczach moderator gry, teraz tylko statysta. Niby próbował szarpać, ale niewiele z tego wynikało. Ponosi część winy przy pierwszym golu dla Węgrów.
Mateusz Klich – 2
Głupią kartką wykluczył się z występu w pierwszym meczu barażowym. Próbował współpracować z Cashem, ale się nie rozumieli. Brakowało zaskakujących, otwierających podań.
Tymoteusz Puchacz – 1 Poruszał się po boisku jak wóz drabiniasty wypełniony snopkami. Na jego konto idą oba gole dla Węgier. W ofensywie starał się szarpać, ale w obronie był jak dziecko we mgle.
Karol Świderski – 4 Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że to Świderski będzie partnerem Roberta Lewandowskiego w polskim ataku. Dynamiczny, szybki. Najpierw świetnie podał do Modera, a w drugiej połowie strzelił gola.
Krzysztof Piątek – 1
To nie pistolet, to pukawka. Tragiczny występ piłkarza Herthy, brakowało mu wszystkiego po trochu. Szwankowała technika, nie był dynamiczny, tylko drewniany.
Piotr Zieliński – 4 Dlaczego nie zagrał od początku? Kiedy wszedł na boisko, od razu rozruszał grę Polaków. Widać było dużą jakość.
Krzysztof Piątek był bardzo nieskuteczny w swoich zagraniach
Kamil Jóźwiak – 3 Zmienił Casha i był od niego lepszy, ale też Ameryki nie odkrył. Wtopił się w szarzyznę.
Arkadiusz Milik, Przemysław Frankowski, Przemysław Płacheta grali zbyt krótko.
Trener Paulo Sousa – 1 Niby doświadczony, a zachował się jak żółtodziób. Albo zlekceważył Węgrów, wystawiając rezerwowy skład, albo jest piłkarskim samobójcą. Nie wiadomo, co gorsze.
Oceniał PRZEMYSŁAW OFIARA
Paulo Sousa na konferencjach prasowych po meczach kadry zachowuje się jak nieszczęśnik, którego daleko od domu złapało oberwanie chmury i przemókł do suchej nitki, ale wchodząc do domu, mówi najbliższym, że w zasadzie nie padało, a decyzja o wyjściu na zewnątrz była świetna. Takiego mistrza mydlenia oczu nie mieliśmy w polskiej piłce od dawna. Każdą, nawet najtrudniejszą sytuację, jest w stanie piękną angielszczyzną wytłumaczyć. Po meczu z Węgrami powtarzał na przykład, że gdyby miał rozgrywać go raz jeszcze, podjąłby takie same decyzje taktyczne. Czyli m.in. nie wystawiłby znowu Roberta Lewandowskiego. Najlepszy piłkarz świata nie pomógł drużynie w meczu, który mógł zdecydować o losie reprezentacji w decydującej batalii o mundial.
Nie mam wątpliwości, że Sousa, stojąc na dywaniku w gabinecie prezesa Cezarego Kuleszy, znów włączy tryb pięknych słów i zarzuci prezesa swoją filozofią. Pytanie, czy Kulesza ulegnie czarowi Portugalczyka. Trudno spodziewać się dymisji już teraz, bo przecież kontrakt Sousy przedłużył się do końca marca w związku z awansem do baraży, ale trudno też liczyć na to, żeby selekcjoner uratował się w marcu, bo tak grająca kadra miałaby problem z każdym barażowiczem. Koniec roku to czas podsumowań, więc podliczyć można dokonania Sousy. Jedyne zwycięstwa w tym roku odniósł z San Marino, Andorą i Albanią. Tracił gole z amatorami. Koncertowo przegrał Euro 2020, a na koniec zafundował nam totalny odjazd decyzyjny w meczu z Węgrami. Aż strach pomyśleć, co zafunduje nam za cztery miesiące w barażach…
PRZEMYSŁAW OFIARA