A polonijnych uszy na Czarnym Lądzie
ry okazały się niezwykle mocne i nawet proste warunki egzystencji czy świadomość osierocenia nie były w stanie zetrzeć uśmiechu i radości z twarzy młodych ludzi, którzy z głębi serca wznosili swoje modlitwy ku Bogu – mówi nam Małgorzata Kaleta.
Polscy wolontariusze mieli okazję odwiedzić kilkanaście placówek założonych przez fundację o.
Bashobory i spotkać się z tysiącami młodych ludzi. Jedną z placówek była Wioska Dziecięca Miłosierdzia Bożego, za której budowę są odpowiedzialni Samarytanie z Nowego Jorku. Ten projekt idzie pełną parą do przodu. Na ukończeniu jest siódmy z 10 domów, w którym zamieszkają sieroty. Trzy domy powstały w ramach inicjatywy Wotum Polonii. Środki na pozostałe dwa są również zabezpieczone i wkrótce zacznie się ich budowa.
Kolejnym punktem wizyty była misja prowadzona przez o. paulinów w Kamerunie. Już sama przyroda, klimat czy mentalność mieszkańców znacząco różniły się od tej w Ugandzie. Jednakże i w tym kraju, którego wskaźnik PKB jest znacznie większy, jest mnóstwo potrzeb. Podobnie jak w Ugandzie znamienny była ogromna liczba porzuconych, osieroconych dzieci. – Tutaj nie miały one tak świetnie zorganizowanych placówek jak te prowadzone przez o. Bashoborę. W jednym z sierocińców panowały przerażająca bieda i bardzo prymitywne warunki. Jednak nawet to było znacznie lepsze niż perspektywa błąkających się po ulicach wiosek i żebrzących o jedzenie dzieci – mówi pani Małgosia.
Wolontariusze WDS, widząc ogrom potrzeb dzieci w tym sierocińcu, zebrali wszystkie posiadane przy sobie pieniądze, aby kupić potrzebne produkty na utrzymanie sierot przez kolejny miesiąc.
Samarytanie mieli również okazję zapoznać się ze zgromadzeniem Sióstr Opatrzności Bożej. Te polskie siostry opiekują się kilkudziesięciorgiem dzieci z okolic. Dzięki sponsorom i darczyńcom ich warunki życia są nieporównywalnie lepsze niż okolicznych mieszkańców. To, co jest im najbardziej potrzebne, to edukacja na dobrym poziomie. Stanowi to ogromną troskę o. Wojciecha Jeziorskiego, paulina posługującego na misji w Ayos od 12 lat. Ten wyjątkowo oddany kapłan z ojcowską troską stara się odpowiedzieć na najpilniejsze potrzeby wielu ludzi. Jednakże jego oczkiem w głowie są uczniowie szkoły znajdującej się pod jego opieką, w której uczy się prawie 1000 dzieci. Wolontariusze WDS mieli okazję spotkać się nimi oraz kadrą nauczycielską. Specjalnie dla nich ze Stanów Zjednoczonych zostały przywiezione też skromne, ale bardzo potrzebne i praktyczne upominki, słodycze oraz przybory do pisania i rysowania.
Wolontariusze WSD są przekonani, że nie była to ich ostatnia wizyta w Afryce.
W drodze na rozmowy