Piekarza bejsbolem DOSTAŁ DOŻYWOCIE
Ledwie opuścił szoferkę, oberwał pierwszy cios bejsbolowym kijem w głowę. Upadł, a kolejne razy co rusz go dosięgały. Napadnięty i skatowany Wojciech G. (†60 l.) zmarł później w szpitalu. Jego oprawca Adam S. (32 l.) został rozpoznany na nagraniu z kamer przez policjantów i szybko na jego rękach zatrzasnęły się kajdanki. Kat ma spędzić w więzieniu resztę życia. Sąd skazał go właśnie na najwyższą karę.
Do tej makabrycznej zbrodni doszło w Jaworniku Polskim na Podkarpaciu. Był październik 2020 r., wczesny ranek, gdy Wojciech G. podjechał dostawczym samochodem załadowanym świeżutkimi wypiekami pod lokalny sklep. Wysiadł z auta, by wyładować towar. Nie zdążył dojść do drzwi „paki”, gdy z zarośli obok wyskoczył Adam S. Bez słowa zaatakował pana Wojciecha. Tłukł go kijem bejsbolowym, nawet gdy napadnięty przestał się ruszać. Następnie wsiadł w samochód ofiary i odjechał. Wojciech G. trafił od szpitala, ale wobec tak rozległych obrażeń lekarze byli bezradni.
W czwartek oprawca stanął przed Sądem Apelacyjnym w Rzeszowie. Adam S. na pytanie sądu, co chciałby powiedzieć, odparł, że „nie wie, co chciał zrobić” feralnego dnia i nie miał obranego celu. – Chciałem przeprosić rodzinę poszkodowanego i poprosić że właśnie zabił swoją córkę, zadając jej kilka ciosów nożem. Następnie rzucił się z czwartego piętra. Zmarł w szpitalu. Motywy zabójstwa nie są znane, o łagodniejszy wymiar kary – wydukał. – Nie chciałem tego zrobić, tak wyszło – przekonywał.
Sędziowie jednak nie dostrzegli w tym już wcześniej kilka razy karanym mężczyźnie ani skruchy, ani chęci poprawy. Za tak brutalne zabójstwo Adam S. usłyszał wyrok taki sam, jak wcześniej w sądzie okręgowym – dożywocie. Musi też zapłacić Teresie G., wdowie po zamordowanym, 200 tys. zł nawiązki oraz grzywnę w wysokości 30 tys zł. trwa prokuratorskie śledztwo, które ma wyjaśnić szczegóły zabójstwa i samobójstwa. Wiadomo tylko, że tata Igi leczył się na depresję.