Czne, ale mikroczipy które walczą USA i Chiny
Tajwańska TSMC to najważniejsza firma świata. Odpowiada za produkcję 90 proc. wszystkich najbardziej zaawansowanych mikroczipów. Daje jej to niezrównaną pozycję nie tylko w przemyśle mikroczipów, lecz także w ogóle w całej globalnej gospodarce
mikroczipów, od których jesteśmy uzależnieni, powstaje w pełnej niebezpiecznych wąskich gardeł globalnej architekturze przemysłowej. Często jedna firma kontroluje produkcję pewnych rodzajów mikroczipów lub dużą część rynku ich projektowania. Jest tylko pięć firm na świecie, które tworzą narzędzia do produkcji nowoczesnych mikroczipów. Tylko trzy firmy tworzą oprogramowanie do ich projektowania.
– Nawet na tak skoncentrowanym rynku wyróżnia się tajwański TSMC, jedna z najważniejszych firm świata, o której istnieniu większość z nas nie słyszała.
– Powiem więcej, to po prostu najważniejsza firma świata. TSMC odpowiada za produkcję 90 proc. wszystkich najbardziej zaawansowanych mikroczipów. Daje jej to niezrównaną pozycję nie tylko w przemyśle mikroczipów, lecz także w ogóle w całej globalnej gospodarce. Całe jej sektory ledwie mogą bowiem funkcjonować bez dostarczanych przez nią mikroczipów. Gdybyśmy z jakiegoś powodu stracili dostęp do jej produkcji, mielibyśmy do czynienia z gospodarczą zapaścią porównywalną jedynie do wielkiego kryzysu z 1929 r.
– Mikroczipy wynaleziono w Stanach Zjednoczonych i tam przez dekady były produkowane najnowocześniejsze z nich. Jak to się stało, że nagle jesteśmy uzależnieni od fabryk na Tajwanie czy w Korei?
– Wpłynęło na to kilka czynników. Rządy w Korei i na Tajwanie od lat 80. usilnie starały się rozwijać w swoich krajach produkcję mikroczipów, inwestując w to dziesiątki miliardów dolarów, integrując łańcuchy dostaw, kształcąc odpowiednich specjalistów. W przypadku Tajwanu kluczowe były też kwestie bezpieczeństwa. Władze Tajwanu uznały, że potrzebują czegoś, co sprawi, iż ich kraj stanie się dla Stanów Zjednoczonych na tyle niezbędny, by otoczyły go parasolem ochronnym przed chińską agresją. Produkcję mikroczipów uznano za taki gwarant bezpieczeństwa. Zakończyło się to wszystko ogromnym sukcesem. Ale o pozycji Korei i Tajwanu zdecydowały także zmiany w produkcji mikroczipów.
– To znaczy?
– Proces produkcji mikroczipów stał się w ostatnich dekadach niezwykle skomplikowany. Kiedyś jedna firma zajmowała się zarówno ich projektowaniem, jak i produkcją. Obecnie wytwarzanie mikroczipów wymaga ogromnej specjalizacji na każdym etapie tego procesu, którymi zajmują się różne firmy z odpowiednim doświadczeniem i wyspecjalizowaną kadrą. Ta specjalizacja rozeszła się po różnych krajach. Firmy w Korei i na Tajwanie przejęły produkcję. To pozwoliło im wypracować niesamowitą wydajność czy unikalne możliwości produkcyjne, co z kolei sprawiło, że większość produkcji najbardziej zaawansowanych mikroczipów odbywa się właśnie tam. Koreański Samsung jest potęgą w kwestii mikroczipów pamięci, tajwański TSMC – mikroczipów logicznych. Żadne inne firmy na świecie nie są w stanie im dorównać.
– Próbują przede wszystkim Chińczycy, którzy już kilka lat temu uznali, że nie mogą być uzależnieni od dostaw najnowocześniejszych mikroczipów, których produkcję kontrolują Stany Zjednoczone i ich sojusznicy. Inwestycje idące w dziesiątki miliardów dolarów rocznie sprawią, że Chińczykom się uda i dzięki temu strategiczna przewaga USA zniknie?
– Chińczycy, tak mocno inwestując w swój przemysł mikroczipów, próbują pójść drogą, którą przeszły Samsung czy TSMC. Zasadniczy problem polega na tym, że Koreańczycy czy Tajwańczycy robili wszystko, by włączyć się w międzynarodowe łańcuchy dostaw, importując niezbędne narzędzia i technologie od najlepszych firm świata i sprzedając swoje usługi innym najlepszym firmom świata. Najbardziej zaawansowane chińskie firmy są sukcesywnie odcinane od tych samych międzynarodowych łańcuchów dostaw przez amerykańską kontrolę eksportu. To uniemożliwia im do dostęp do niezbędnych materiałów i sprawia, że nadrabianie zaległości wobec najbardziej zaawansowanych firm świata staje się ekstremalnie trudne. Chiny musiałyby zastąpić kolejne etapy łańcuchów dostaw na rynku wewnętrznym, których stworzenie zajęło światu 70 lat.
– Amerykańskie sankcje, nieustający chiński głód mikroczipów oraz fakt, że najważniejsza fabryka mikroczipów świata znajduje się na Tajwanie, wobec którego Chiny ciągle roszczą pretensje, sprawiają, że potencjalna wojna między Chinami i USA staje się dużo bardziej prawdopodobna? W końcu Chiny, zamiast tworzyć własną technologię, mogłyby po prostu ukraść tę fabrykę.
– Nie uważam, że znaczenie Tajwanu w procesie produkcji mikroczipów sprawia, że wojna z Chinami staje się dużo bardziej prawdopodobna. Uważam, że z tego powodu jest ona niezwykle mało prawdopodobna. Wystarczy bowiem spojrzeć na strukturę łańcuchów dostaw. Nie uda się operować fabryką TSMC bez dostępu do niej. TSMC jest najbardziej zaawansowanym producentem mikroczipów na świecie, ale może je produkować tylko dlatego, że niezbędne do tego chemikalia sprowadza z Japonii, narzędzia do produkcji z Holandii i ma dostęp do oprogramowania do projektowania mikroczipów z USA. Jest tu inny problem.
– Co takiego?
– Rosnącemu ryzyku eskalacji w Cieśninie Tajwańskiej towarzyszy rosnące uzależnienie światowej gospodarki od Tajwanu. Ewentualny wybuch wojny będzie nie tylko zagrożeniem dla światowego bezpieczeństwa, lecz także katastrofą ekonomiczną, która dotknie cały świat. Fakt, że zarówno armia amerykańska, jak i chińska są coraz bardziej zależne od mikroczipów, które mogą być wyprodukowane wyłącznie na Tajwanie; to, że systemy militarne, które Stany Zjednoczone i Chiny rozwijają, by zyskać przewagę w potencjalnym konflikcie w Cieśninie Tajwańskiej, są oparte na uzależnieniu od Tajwanu, niewątpliwie czyni sytuację bardzo nieprzewidywalną.
H