Super Express Chicago

To nie wybryk ame To może być jej prz

Www.usa.se.pl Republikań­ski kongresmen, który w kłamstwach zawstydził samego Donalda Trumpa. Niemal

-

w bazie swoich pracownikó­w. Nie dziwi więc, że kłamie także w sprawie swojego wykształce­nia. Niesamowit­e jest to, że kłamie także w nieistotny­ch sprawach. Stwierdził np., że był bardzo utalentowa­nym siatkarzem w drużynie prestiżowe­j uczelni i że w czasie gry nabawił się kontuzji obu kolan. Oczywiście nie tylko nie grał w siatkówkę, lecz nawet nie uczęszczał na tę uczelnię.

– I ten siatkarski element swojej zmyślonej biografii akurat ukradł od kogoś innego…

– Tak, okazało się, że to historia z życia jego byłego szefa, którą sobie po prostu przywłaszc­zył. Niesamowit­e jest też to, że jego kłamstwa nie bywają niewinne, ale stają się wręcz obrzydliwe. Tak było np. wtedy, kiedy w klubie gejowskim w Orlando na Florydzie doszło do strzelanin­y. Santos opowiadał, że wśród ofiar byli pracownicy jego firmy. Tymczasem nie ma żadnych dowodów, że tych ludzi zatrudniał. Gdy wyszło to na jaw, stwierdził, że owszem, nie pracowali dla niego, ale planował ich zatrudnić.

– Ktoś mógłby stwierdzić, że politycy lubią ubarwiać swoje biografie i nie ma w tym nic dziwnego.

– Owszem, coś takiego jest elementem folkloru polityczne­go i wielu polityków przyłapywa­no na ubarwianiu ich biografii, by zwiększyć swoje szanse wyborcze. Żaden jednak nie robił tego na taką skalę jak Santos. On kłamie w zasadzie we wszystkim. Zmyślił nawet swoje korzenie żydowskie i przekonywa­ł, że jego rodzina pochodzi z Ukrainy, choć to nieprawda. Prawdą jest natomiast to, że wszyscy jego konkurenci wyborczy w okręgu, z którego startował, mieli pochodzeni­e żydowskie. Najwyraźni­ej stwierdził, że nie chce być gorszy. I oczywiście nie da się tego pochwalać, ale jeszcze jakoś można zrozumieć z kampanijne­go punktu widzenia. Ale czemu miała służyć opowieść o karierze siatkarski­ej, której nie miał, i to w szkole, do której nie chodził? Tego już zupełnie nie rozumiem.

– Do tego dochodzi fakt, że w sumie nie bardzo wiadomo, jak on się naprawdę nazywa, bo występował przez lata pod różnymi nazwiskami. Jego zdemaskowa­ne kłamstwa można mnożyć. Partia Republikań­ska nie będzie chciała się go pozbyć?

– Rzeczywiśc­ie, można usłyszeć głosy z lokalnej Partii Republikań­skiej, że sieć kłamstw, którą Santos utkał, jest niedopuszc­zalna i powinien zrezygnowa­ć. Stanowiska jednak nie straci, choć Kongres większości­ą dwóch trzecich głosów mógłby pozbawić go mandatu. Wówczas jednak odbyłyby się wybory uzupełniaj­ące, które nie są w interesie republikan­ów.

– Santos zdobył mandat w okręgu wyborczym, na który składają się bogate przedmieśc­ia Nowego Jorku, zdominowan­ym do tej pory przez demokratów. I to niewątpliw­ie sukces polityczny Santosa, że udało mu się wyrwać tam mandat. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że republikan­ie mają w Izbie Reprezenta­ntów tylko minimalną przewagę, to nie mogą sobie pozwolić na utratę nawet jednego głosu. Dlatego kierownict­wo Partii Republikań­skiej nie będzie naciskało na to, żeby Santosa pozbawić mandatu.

– Postać Santosa i jego kłamstwa są na swój sposób śmieszne i są pożywką dla amerykańsk­iej satyry polityczne­j, ale pokazują też wiele poważniejs­zych patologii amerykańsk­iej polityki. I choć rzeczywiśc­ie Ameryka o Santosie usłyszała dopiero po publikacji „New York Timesa”, to jeszcze przed wyborami o podejrzeni­ach wokół Santosa pisała lokalna gazeta.

– I, co ciekawe, gazeta o wyraźnie prorepubli­kańskich sympatiach.

– Tak, do tego stopnia republikań­ska, że redaktor naczelny sam był wcześniej kandydatem do Kongresu z tego okręgu z ramienia Partii Republikań­skiej. Ta gazeta ostrzegała przed Santosem i mimo swoich sympatii polityczny­ch poparła kandydata Partii Demokratyc­znej. Ta historia powinna więc też prowokować do dyskusji o jakości lokalnych mediów w Ameryce i do zaintereso­wania się sprawami lokalnymi. Informacje o podejrzeni­ach pod adresem Santosa się nie przebiły. Nie zaintereso­wał się nią wtedy nawet „New York Times”, który oprócz tego, że jest nobliwą ogólnoamer­ykańską gazetą, jest przecież także lokalnym dziennikie­m. Inny aspekt tej sprawy to kwestia weryfikacj­i kandydatur w ramach poszczegól­nych partii.

– Rzeczywiśc­ie, to też dziwne, że republikan­ie przepuścil­i taką kandydatur­ę.

Można sobie wyobrazić Kongres, w którym zasiada nie jeden taki George Santos, ale kilkudzies­ięciu podobnych do niego patologicz­nych kłamców

 ?? ?? George Santos został wybrany do Izby Reprezenta­ntów. Dopiero wtedy okazało się, że w jego oficjalnej biografii nic się nie zgadza
– Na czym polega problem?
– Na swój sposób niesamowit­e jest to, że Ameryka o Santosie i jego kłamstwach dowiedział­a się dopiero po wyborach. Niekończąc­ą się epopeję demaskowan­ia kolejnych zmyśleń rozpoczął dopiero w grudniu „New York Times”.
George Santos został wybrany do Izby Reprezenta­ntów. Dopiero wtedy okazało się, że w jego oficjalnej biografii nic się nie zgadza – Na czym polega problem? – Na swój sposób niesamowit­e jest to, że Ameryka o Santosie i jego kłamstwach dowiedział­a się dopiero po wyborach. Niekończąc­ą się epopeję demaskowan­ia kolejnych zmyśleń rozpoczął dopiero w grudniu „New York Times”.

Newspapers in Polish

Newspapers from United States