Ale nie zapomina o kraju m pierogi z mięsem
– Pierogi z mięsem albo z jagodami.
– Rodzina ogląda wszystkie twoje mecze?
– Mama ogląda wszystkie, cała rodzina podobnie. Moja babcia wstaje o pierwszej w nocy, by patrzeć jak gram. Później dzwonią do mnie i rozmawiamy.
– Dostałeś zgodę San Antonio Spurs na grę w reprezentacji Polski latem?
– Jeszcze nie dostałem, ale mam nadzieję, że będę na kadrze. Myślę, że wszystko zakończy się dla mnie pozytywnie i że zagram z orzełkiem na piersi.
– Co jeszcze chciałbyś poprawić w swojej grze?
– Przede wszystkim zależy mi na tym, żeby grać coraz twardziej, coraz mocniej trenować, wzmacniać się fizycznie, być silniejszym i coraz lepszym. I mam nadzieję, że kibice zobaczą to, kiedy pokażę się w reprezentacji.
– Jakie masz relacje z polskimi fanami?
– Znakomite i niezwykle się cieszę, że mogłem wziąć udział w Polskiej Nocy w Waszyngtonie. Zaprosił nas tu Marcin Gortat, razem świetnie się bawiliśmy. Mam nadzieję, że będę grał coraz więcej i kibice coraz częściej będą mnie widzieć na parkiecie. Jestem w dobrym klubie. Przed nami sporo do zrobienia.
– Ostatnio jednak masz problemy ze zdrowiem, opuszczałeś mecze.
– To nie jest poważna kontuzja. Moje prawe kolano nie jest sprawne w stu procentach, ale też nie ma tragedii. Naszej drużyny nie będzie w play-off, więc nie ma też powodu, bym w końcu sezonu grał za dużo i zbyt nadwyrężał kolano. Sytuacja się klaruje z dnia na dzień. Trochę mnie boli, ale nie grozi mi żaden zabieg.
– Fani porównują cię do legend koszykówki. Z którą ty najbardziej się utożsamiasz?
– Przede wszystkim chcę być sobą, chociaż to super, jeśli ludzie porównują mnie na przykład do kogoś takiego jak Dennis Rodman. Mogę wziąć jakieś elementy z jego gry, ale nazywam się Jeremy Sochan i tak zostanie.
Magdalena Fręch (25 l.) odpadła z Miami Open po porażce 1:6, 2:6 z Rosjanką Warwarą Graczewą, ale wróci z USA do Polski dużo bogatsza. Tenisistka z Łodzi zarobiła w dwóch wielkich amerykańskich turniejach 86,6 tys. dolarów czyli ok. 377 tys. złotych (brutto), mimo, że z obu... odpadła już w kwalifikacjach. Już na pewno wróci też do Top-100 rankingu WTA (obecnie nr 105).
Magda Fręch staje się powoli specjalistką od wykorzystywania szans jako szczęśliwa przegrana. Zarówno
w Indian Wells jak i w Miami Open odpadła w kwalifikacjach, ale w ostatniej chwili wskoczyła do głównych drabinek dzięki kontuzjom innych tenisistek i wysokiej pozycji w rankingu (jako lucky loserki awansują najwyżej notowane zawodniczki, które odpadły w finałowej rundzie eliminacji). Miała też szczęście, bo w obu przypadkach trafiła na rywalki w jej zasięgu. I wykorzystała szanse, wygrywając pierwsze mecze – 4:6, 6:4, 6:2 z Belgijką Zanevską (w Indian Wells) i 4:6, 6:1, 6:1 z Rosjanką Andriejewą (w Miami).