PIĘĆ OFIAR tornad w Illinois
Gubernator ogłosił stan klęski żywiołowej
Gubernator Illinois J.B. Pritzker (58 l.) ogłosił stan klęski żywiołowej w hrabstwach Boone, Crawford, DuPage, Marion i Sangamon. W piątek wieczorem przeszły przez nie tornada z wiatrem dochodzącym w porywach od 60 do 75 mil na godzinę. Zginęło co najmniej pięć osób a kilkanaście zostało rannych.
To był tragiczny weekend dla kilkunastu stanów USA. Przez Amerykę od południa do północy przeszła seria tornad, która zabiła co najmniej 32 osoby. Niestety nie oszczędziła też Illinois. W miasteczku Belvidere, gdzie porywisty wiatr zerwał dach z budynku Belvidere’s Apollo Theatre podczas koncertu zginęła jedna osoba, a 28 zostało rannych. Wedle policji pięć osób odniosło poważne obrażenia. W teatrze w chwili uderzenia tornada bawiło się około 260 osób. W hrabstwie Crawford żywioł pozbawił życia trzy osoby. Tornado nawiedziło też hrabstwo Sangamon, gdzie uszkodziło wiele budynków w miasteczkach Sherman, Riverton i Dawson, oraz hrabstwo Marion i miasteczko Addison w hrabstwie DuPage, gdzie także uległo uszkodzeniu kilkanaście domów oraz biznesów. W środkowym Illinois spadł
W kilku hrabstwach stanu odnotowano duże straty z powodu uderzenia tornad grad o wielkości piłek golfowych uszkadzając domy i samochody.
Federalna Administracja Lotnictwa Cywilnego (FAA) ze względu na tornada wstrzymała loty setek samolotów. Mnóstwo pracy miały też firmy energetyczne. Na północy Illinois ponad 57 tys. odbiorców prądu od firmy ComEd pozbawionych było zasilania. 25 tys. miało ten problem w metropolii chicagowskiej a 16 tys. w Rockford i okolicach.
- Niszczycielskie burze, które przetoczyły się przez nasz stan ostatniej nocy, wstrząsnęły społecznościami i spowodowały rozdzierające serce obrażenia i utratę życia - powiedział gubernator JB Pritzker. - W odpowiedzi wydaję proklamację o klęsce żywiołowej, aby natychmiast zapewnić wszelką niezbędną pomoc dla naszych społeczności – dodał, dziękując ratownikom za ciężką wielogodzinną pracę.
Chicagowscy strażacy opłakują śmierć kolegi. Jermaine Pelt (†49 l.) zginął w akcji gaśniczej w West Pullman. W groźnym pożarze obrażeń doznało też dwóch innych funkcjonariuszy. Tragiczny w skutkach pożar wybuchł we wtorek o godz. 3.15 am w domu przy 12000 S. w Chicago od 18 lat Wallace Street na południu Chicago. Płomienie pojawiły się na poddaszu i w zaledwie kwadrans rozprzestrzeniły się na sąsiednie budynki. Chwilę później w płonącym domu częściowo zawalił się dach. Gdy warunki znacznie się pogorszyły, strażakom nakazano ewakuację z płonącego budynku. Niestety Pelt nie zdołał uciec. Nieprzytomnego wydobyli spod zgliszcz koledzy. W czasie transportu 49-latka do szpitala Advocate Christ w Oak Lawn bezskutecznie próbowano go reanimować. Dwóch jego kolegów trafiło