Inwestycje? Narazie zbieram kapitał iwiedzę
Iga Światek (22 l.) w czwartek rozpoczęła walkę w turnieju WTA w Tokio. Przed wylotem do Japonii udzieliła obszernego wywiadu „Super Expressowi”. Opowiedziała nam o tym, że nie ma bliższych relacji z Aryną Sabalenką i uważa, że są zupełnie inne. Zdradziła nam też m.in., czy inwestuje zarobione pieniądze.
„Super Express”: – W Nowym Jorku miałaś okazję bliżej poznać Rogera Federera. Podobno udzielił ci kilku cennych rad, a po porażce w US Open i stracie prowadzenia w rankingu też nawiązałaś do jego słów. Co konkretnie ci doradził?
Iga Świtek: – Przede wszystkim chodziło mu o to, że najważniejsze, żeby teraz skupić się na wygrywaniu turniejów i na tym, co właściwie ciągnie nas do tego, żeby dawać z siebie wszystko na korcie. To wcale nie są punkty
ani ranking, bo to jest dopie - ro efekt tego , jakie mamy podejście w trakcie turniejów. Ważne, żeby na każdy z nich jechać z takim nastawieniem, że chce się go wygrać, niezależnie od tego, ile to da punktów. Wiadomo, że z Rogerem nie mieliśmy dużo czasu na rozmowę. Nie było tak, że udało mi się przegadać z nim całą moją karierę, ale spodobało mi się, jaki jest otwarty. Dał mi kilka rad, choć przyznam, że jeżeli chodzi o charaktery i osobowość, to wydaje mi się, że jesteśmy zupełnie inni. On potrafił traktować tenis bardziej towarzysko i sam teraz mi zdradził, że zapraszał różnych znajomych na turnieje. Ja jeszcze nie jestem na takim etapie, bo mam wrażenie, że to by mnie bardziej rozproszyło. Jest jeszcze wiele rzeczy, których mogę się nauczyć, a Roger pokazał mi zupełnie inną perspektywę.
– Pozycja numer 1 w rankingu wiąże się też z rolą przedstawicielki kobiecego tenisa, a ty dałaś się poznać jako liderka bardzo odważnie wypowiadająca się na ważne tematy. Czy teraz, kiedy pozycję numer 1 zajął ktoś inny, zamierzasz troszeczkę usunąć się w cień?
– Dobre pytanie... Na pewno chciałabym mieć teraz więcej
przestrzeni w głowie i czasu, żeby się uczyć nowych rzeczy na korcie i rozwijać jako zawodniczka. Jednak nie wiem, czy to wszystko, co się dzieje poza kortem, ma na to wpływ, a wypowiedzi, których udzielam w czasie konferencji prasowych czy w mediach społecznościowych? Nie powiedziałabym, że jest to czasochłonne. Faktycznie emocjonalnie jestem w to zaangażowana, bo to są ważne dla mnie rzeczy, ale traktuję to jako zupełnie inną sferę mojej kariery. Zobaczymy. Chciałabym, żeby to było jakby naturalne, nie planuję takich rzeczy. Na pewno chciałabym się usunąć w cień pod tym względem, żeby trochę się zakopać w pracę i potrenować. Ale jeśli jest coś ważnego dla człowieka, to uważam, że zawsze powinien wypowiedzieć swoje zdanie.
– Przed US Open rozmawiałem z Johnem McEnroe i powiedział, że biorąc po uwagę również okoliczności, w jakich zostałaś numerem 1 (koniec kariery Ash Barty, red.), ogromne wrażenie zrobiło na nim to, jak
świetnie poradziłaś sobie z presją. Czy przez te 75 tygodni, które spędziłaś na tronie liderki, presja była największym wyzwaniem? – Nie. Myślę, że w tym sezonie trudniejsze było już to, co się działo na korcie. Czułam, że moje przeciwniczki rozszyfrowały moją grę, wiedzą, czego się spodziewać i co w pewnych momentach zagram, bo wiedzą, co jest moim ulubionym rozwiązaniem w danych sytuacjach. To wszystko się zmieniło przez to, że tak zdominowałam poprzedni rok. Rywalki cały czas analizowały bardzo mocno mój tenis i nastawiały się na to, żeby zagrać jak najlepiej przeciwko mnie. To było wymagające. Ale z drugiej strony, na przykład piłkarze mają to samo. Pewnie jak gra Messi, to zawsze jest ze trzech obrońców, którzy biegają obok niego i jest mu dużo ciężej grać. To była taka rzecz, do której musiałam się dostosować i którą musiałam zaakceptować. To nie było łatwe. Jak drugi raz zostanę numerem 1, to na pewno podejdę do tego z trochę większą świadomością i lepiej przygotowana.
– Ostatnio grono twoich sponsorów bardzo się powiększyło. Doszły duże światowe marki, a ty zawsze starannie dbałaś o to, żeby był odpowiedni balans między sportem a sferą marketingowłaściwie jak byłam młodsza, to czułam odwrotnie, więc trochę się z tego śmialiśmy. Rozmawialiśmy trochę o muzyce, trochę o tenisie a trochę o życiu na świeczniku. Jest naprawdę pozytywnym człowiekiem i to fajna odskocznia od turnieju spotkać się z taką osobą, która niby ma inną pracę, ale z drugiej strony, jest dużo powiązań i ma się wrażenie, że ona cię rozumie.
– Serwis „Forbes” opublikował listę najlepiej zarabiających tenisistów i twierdzi, że w ciągu 12 miesięcy zarobiłaś łącznie na korcie i reklamach ponad 22 mln dolarów (ok. 97 mln zł). Czy masz doradców, którzy pomagają ci inwestować pieniądze?
– Na razie podchodzę to tego dość spokojnie. Miałam kilka propozycji inwestycji i przyznam, że trochę mentalnie mnie to czasami przerosło. Zdaję sobie sprawę, że nie mam ogromnej wiedzy, jeżeli chodzi o inwestowanie, więc najpierw chciałabym się doedukować i skupić na zbieraniu kapitału. Dopiero jak będę miała 27-30 lat spróbuję mądrzej inwestować te pieniądze. Jestem osobą, która lubi mieć kontrolę nad tym, co robi. Tam gdzie nie mam odpowiedniej wiedzy, najpierw wolę ją zdobyć. Na razie badam teren i zobaczymy, co się wydarzy w przyszłości.