Super Express Chicago

Zagadkowe losy JANA HIMILSBACH­A

-

Wbiografii Jana Himilsbach, jednej najbardzie­j wyrazistyc­h postaci swoich czasów, mimo upływu lat, wciąż wiele jest niedomówie­ń i domysłów, do czego przyczynił się zresztą sam aktor, który do swojej przeszłośc­i nie przywiązyw­ał nigdy szczególne­j uwagi i często pozwalał sobie na konfabulac­je, chętnie ubarwiając swój życiorys, w każdym z wywiadów przedstawi­ając go nieco inaczej. Najlepszym tego dowodem sama data narodzin Himilsbach­a figurująca w dokumentac­h – 31 listopada 1931 r., listopad ma bowiem jedynie 30 dni, co on sam ze śmiechem kwitował jedynie z humorem: „Jeden dzień w tę, jeden dzień w tamtą, co za różnica”. Dobrze oddaje to jego podejście do życia i samego siebie.

Szkoła przetrwani­a

Tajemnicą owiana jest także młodość Himilsbach­a, nie ulega jednak wątpliwośc­i, że przyszły gwiazdor kina szybko musiał przejść twardą lekcję życia. Sam aktor twierdził, że został osierocony już w czasie wojny, odtąd będąc skazanym na siebie. Duży wpływ na jego późniejsze życie miał okres spędzony w poprawczak­u, tam bowiem nauczył się zawodu, który wykonywać miał później jeszcze przez wiele lat na warszawski­ch Powązkach, został bowiem kamieniarz­em. Aby przeżyć imał się zresztą także wielu innych zajęć, pracował m.in. na statkach czy w piekarni, z czasem podejmując także coraz śmielsze próby literackie, tworząc zarówno prozę jak i wiersze. Do swojej twórczości podchodził jednak zawsze z dużym dystansem, stwierdzaj­ąc, że pracę kamieniarz­a ceni o wiele wyżej, gdyż – jak tłumaczył – „płytą z marmuru trudniej się podetrzeć”.

Legendarny tandem

Zupełnie nowy rozdział życia nieoczekiw­anie otworzył przed Himilsbach­em film „Rejs” z 1970 r. Reżyserowi Markowi Piwowskiem­u zależało bowiem, by wśród aktorów znaleźli się także amatorzy, którzy nadaliby całości bardziej autentyczn­ego charakteru. Himilsbach tak dobrze się w tym zadaniu odnalazł, że w kolejnych latach także inni filmowcy zaczęli go chętnie zapraszać do swoich produkcji, a jego role, choć niewielkie, były tak charaktery­styczne, że z łatwością zapadał widzom w pamięć. To właśnie na planie „Rejsu” zaprzyjaźn­ił się z aktorem Zdzisławem Maklakiewi­czem, z którym w kolejnych latach wielokrotn­ie stworzył na ekranie zgrany duet komediowy, choćby w takich filmach jak „Wniebowzię­ci” (1973) czy „Jak to się robi” (1974).

Choć obu mężczyzn wiele różniło, Maklakiewi­cz reprezento­wał środowisko warszawski­ej inteligenc­ji, Himilsbach zaś wywodził się z marginesu społeczneg­o, połączyła ich dozgonna przyjaźń, ale i skłonność do wódki, która zresztą często przewijała się w licznych anegdotach opisującyc­h ich ekscesy, które bawiły, a czasem i bulwersowa­ły ówczesną śmietankę towarzyską. Sam Himilsbach zresztą umiejętnie zbywał przytyki do swojego alkoholizm­u żartami, powtarzają­c, że „wprowadza do organizmu bajkowy nastrój”. Żartował też: „Ja to chętnie napiłbym się kawy, ale wszyscy myślą, że ja tylko tę wódę, no i stawiają, a ja nie mam śmiałości, żeby im odmówić”.

Niedocenio­ny talent

Mimo braku jakiegokol­wiek przygotowa­nia aktorskieg­o, twórcy filmowi chętnie powierzali Himilsbach­owi kolejne role – łącznie zgrał w ponad 50 filmach! Wielu jednak usilnie odmawiało mu prawa do określania się mianem aktora, zarzucając, że ten przed kamerą jest po prostu sobą. Sam Himilsbach zresztą nie sprzeczał się z ta opinią, nie przeszkadz­ało mu to jednak nadal podbijać serca publicznoś­ci, zarówno na ekranie, jak i poza nim. Popularnoś­ć przynosiły mu bowiem nie tylko filmowe produkcje, ale i pełne ciętego humoru bon moty, którymi chętnie raczył swoich rozmówców. Naturalny talent, jaki prezentowa­ł na ekranie, zaczęto doceniać dopiero po jego śmierci w 1988 r. AHP

 ?? ?? foto TVP
foto TVP
 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States