POTĘŻNA DAWKA HUMORU
Młodzieniec zapytał starszego wiekiem bogatego mężczyznę o to, jak ten dorobił się fortuny. Starszy człowiek pogładził palcem drogą wełnianą kamizelkę i rzekł:
Cóż, synu, to był rok 1932, apogeum Wielkiego Kryzysu. Zostało mi ostatnie pięć centów. Zainwestowałem te pięć centów w jabłko. Cały dzień spędziłem na polerowaniu tego jabłka, a pod koniec dnia sprzedałem je za 10 centów. Następnego ranka zainwestowałem te 10 centów w dwa jabłka, które następnie cały dzień polerowałem, żeby o 17:00 sprzedać je za 20 centów. W ten sposób przepracowałem okrągły miesiąc, pod koniec którego zebrałem fortunę w wysokości $9,80. Potem zmarł mój teść i zostawił nam dwa miliony dolarów.
W hotelu: Ona: Kochanie! Tu jest mysz! On: No i? Ona: Dzwoń do recepcji, umiesz lepiej po angielsku niż ja! On: Hotel recepcjon? Recepcja: Hello, yes. This is reception. On: Du-du ju noł Tom and Dżerry? Recepcja: Ehmmm, yes i know them On: Dżerry is hir...
Pacjent ustala szczegóły dotyczące operacji: – A ile będzie kosztować narkoza? – pyta. – 1200 złotych – odpowiada anestezjolog. – 1200 złotych za to, żeby mi się film urwał? Trochę za drogo, nie sądzi pan? – Nie. Urwany film dostaje pan gratis. Opłata jest za to, żeby znowu zaczął się wyświetlać...
Wielkie targi jabłek. Ogrodnicy przechwalają się kto wyhodował większy okaz: – My to przywieźliśmy takie jabłko ze we dwóch musieliśmy je na pakę wrzucić. – My wyhodowaliśmy takie że jak dojrzało to cale drzewo się połamało. – A my wyhodowaliśmy takie, ze jak je wieźliśmy wozem na targ to przy postoju wyszedł z niego robak i zeżarł konia!!!!
Wraca chłop do domu z delegacji, wita się, wręcza prezenty. W końcu zasiada przed michą i telewizorem. Patrzy dookoła i woła do pięcioletniej córeczki: – Dziubasku, czy widziałaś gdzieś pilota? – Pilota? Nie widziałam... Ale był listonosz, hydraulik i kilka razy sąsiad z naprzeciwka...
Rozmowa kwalifikacyjna: – Więc, ile ma pan lat? – 30 – A jak długo pan pracował w poprzedniej firmie? – 35 lat – Jakim cudem? – To przez nadgodziny...
Do sklepu zoologicznego wchodzi Marian: – Dzień dobry – poproszę z pięć myszy, dwadzieścia karaluchów, garść moli i ze czterdzieści pluskiew. – To na jakieś doświadczenia? – Nie, po prostu wyprowadzam się z wynajmowanego pokoju, a właścicielka chce, bym zostawił w takim stanie, w jakim go zastałem.
Rozmawia dwóch kolegów : – Rozmowa z kobietą jest jak czytanie regulaminów bankowych. – Dlaczego ? – Bo na koniec, chociaż nic z tego nie rozumiesz, zgadzasz się na wszystko.
W straży pożarnej dzwoni telefon. – Dzień dobry, czy to ZUS? – ZUS spłonął. Po pięciu minutach znowu dzwoni telefon. – Dzień dobry, czy to ZUS? – ZUS spłonął. Po następnych pięciu minutach znowu dzwoni telefon. – Dzień dobry,czy to ZUS? – Ile razy mam panu powtarzać, że ZUS spłonął! – Wiem, ale jak przyjemnie tego posłuchać...
Lekarz dzwoni do swojego pacjenta: – Witam Pana, przyszły wyniki badań. Mam dobre i złe wieści. – O cholera! Jak brzmią dobre wieści? – Według badań zostało Panu 24h życia. – To straszne! Co może być gorszego? – Próbuję się z Panem skontaktować już od wczoraj.
– Co musi się zmienić, żeby polskie drogi odpowiadały normom europejskim? – Normy europejskie…
Nauczycielka pyta się klasy: Dzieci kto w waszej rodzinie jest najstarszy? – U mnie dziadek – W mojej rodzinie babcia – Pra-pra-pra-pra babcia. – To niemożliwe! – Dla-dla-dla-czego?
Kowalski jak zwykle przyszedł spóźniony do pracy i zbiera standardowy ochrzan od szefa: – Był pan w wojsku, Kowalski? – Byłem. – I co tam panu mówił sierżant jak się pan spóźniał?! – Nic szczególnego... „Dzień dobry, panie majorze”...
– Co oznaczają ciemne odrosty u blondynki? – Że jej mózg jeszcze walczy.
Mama pyta Jasia: – Jasiu dlaczego nie bawisz się już z Kaziem? – Mamo, a czy ty byś chciała się kolegować z kimś kto pali, pije przeklina? – Nie Jasiu. – No widzisz, Kaziu też nie chce.
Wchodzi gościu do knajpy, zadymiona atmosfera, rozgląda się, wszystkie miejsca zajęte... Przy jednym ze stolików trzech siedzi – jedno miejsce wolne. – Czy to jedno miejsce jest wolne? – pyta. Jeden z trzech siedzących zagląda pod stół i pyta: – Sssttassieek .....beedziesz jeszcze ssiedział...??
– Cześć, jestem Darek. Piję od 20 lat. Przyszedłem tutaj, bo podobno rozwiązujecie problemy związane z alkoholem. – Oczywiście. Powiedz nam, jak ci pomóc? – Brakuje mi 1,50 zł.
Trzy rekiny spotykają się na powierzchni oceanu i opowiadają o ostatnich zdobyczach, pierwszy mówi: – Zjadłem ostatnio Chińczyka. Blee? Ciągle mnie muli, mam zgagę i nieustannie odbija się tym ryżem Na to drugi rekin: – Ja upolowałem Francuza. O Matko, co oni jedzą!? Tylko żaby, ślimaki i inne świństwa, coś okropnego. Ostatni rekin: – Ja złapałem polskiego polityka. Cholera taki miał pusty łeb że od 3 dni nie mogę się zanurzyć...
Wchodzi facet na dyskotekę w Wołominie, ochroniarz go pyta: – Ma pan pistolet? – Nie. – A może ma pan nóż? – Nie. – Siekierę? – Nie. – Kastecik? – Nie, nie mam nic. Ochroniarz rozbija butelkę, daje mu tulipana i mówi: – No to niech chociaż to pan weźmie!
W gabinecie stomatologa. – Panie doktorze, czy to prawda, że pan potrafi bezboleśnie wyrwać zęby? – Niestety, nie zawsze. Wczoraj na przykład podczas wyrywania zwichnąłem sobie rękę.
Inspekcja w więzieniu: – W tej celi siedzi nasz najzdolniejszy więzień, mówi z dumą naczelnik więzienia do przewodniczącego inspekcji. – Dlaczego najzdolniejszy? – Bo kiedy odsiadywał u nas swój pierwszy wyrok to nie umiał ani czytać ani pisać. To my go nauczyliśmy! – To za co teraz siedzi? – Za fałszowanie dokumentów.
Rozmawia dwóch kolegów: – Moja żona nie ma żadnych zdolności. – A moja za to jest zdolna do wszystkiego...
Przychodzi facet do psychologa: – Panie doktorze, jestem zdołowany. Życie jest okrutne i bez sensu, czuję się sam i zagubiony na tym podłym świecie. Lekarz z uśmiechem na to odpowiada: – Lekarstwo na to jest proste. Niedawno do miasta zawitał klaun Pagliacci. Obejrzy pan jego występ. Zapewniam, że poprawi panu humor. Na to facet zalewa się łzami. – Panie doktorze, to ja jestem Pagliacci!...
– Idę spać, kocham cię! – Ja też. – Też mnie kochasz? – Też idę spać…
Nauczycielka do Jasia: – Kto jest najlepszym czworonożnym przyjacielem człowieka? – Łóżko, proszę pani...
– Baco, jak tam wasz nowy sołtys? – Jeszcze, żem go po trzeźwemu nie widzioł. – Co, tak pije!? – Nie on, jo!
Zapiski z pamiętnika wyprawy polarnej: 16 stycznia, środa: Idziemy już dwa tygodnie. Do bieguna zostało sto czterdzieści kilometrów. Profesor Kowalski długo już nie pociągnie... Jest coraz słabszy... Fakt, że może o kilka osób za dużo wlazło mu do sań...
Na łożu śmierci bardzo zagorzały kibic Legii Warszawa zwołał całą rodzinę, aby obwieścić ważną nowinę: – Od dziś jestem kibicem Lecha Poznań! – Co? Całe życie byłeś przecież kibicem Legii! – Tak, ale wolę żeby umarł kibic Lecha.
– Babciu, czemu ty ciągle śpisz z podwiniętymi nogami? –pyta wnuczek. – Bo tak mi jest wygodnie wnusiu. A czemu pytasz? – Bo tata powiedział, że jak je w końcu wyciągniesz, to kupimy sobie auto.
Przychodzi do lekarza radosna, śmiejąca się krowa. Lekarz pyta: – Co pani dolega? A krowa na to: – Nie wiem, panie doktorze, to chyba po tej trawie....
– Jasio, wstawaj, zaraz spóźnisz się do szkoły! – Oj maamoo. Dzisiaj nie pójdę. Źle się czuję. – Musisz iść syneczku. Nie wykręcaj się. Co się znowu stało? – Nie chcę iść, bo dzieci się ze mnie śmieją, a nauczycielki mnie nie lubią. – Daj spokój Jasio. Jesteś mądrym chłopcem. Na pewno sobie poradzisz. – Nie, no daj spokój mama. Podaj mi chociaż jeden ważny powód, dla którego miałbym iść dzisiaj do szkoły... – Jesteś jej dyrektorem.
Koń w pełnym galopie ucieka przed stadem wygłodniałych wilków, co chwilę obraca się za siebie i widzi że wilki są coraz bliżej. W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że nie zdoła im uciec i jedynym ratunkiem będzie ucieczka na drzewo. W ostatniej chwili udaje mu się wdrapać, zdyszany siedzi na gałęzi, a tu ku jemu zdziwieniu obok siedzi krowa. Więc pyta: – Co ty tutaj robisz? – Wisienki sobie jem – Jak to? Przecież to jest grusza? – No wiem, ale ja sobie w słoiczku przyniosłam.
Przychodzi facet z sanepidu na kontrolę do szpitala psychiatrycznego, a tam wszyscy z kierownicami biegają. Idzie więc do ordynatora i pyta: – Co się stało, że tam wszyscy z kierownicami biegają? Ordynator wyjmuje z szuflady kierownicę i mówi: – Jedziemy sprawdzić!
Do miasta przyjechał kowboj i wszedł do saloonu na drinka. Niestety, miejscowi mieli brzydki zwyczaj ograbiania przyjezdnych. Kiedy skończył swojego drinka, zauważył że zniknął jego koń. Wrócił do baru, rzucił broń do góry, złapał nad głową bez patrzenia i strzelił w sufit: – Który z was, popaprańców, ukradł mi konia? – krzyknął z zaskakującą siłą. Nikt nie odpowiedział. – Dobra, teraz zamówię kolejne piwo i jeśli mój koń się nie pojawi z powrotem, zanim je skończę, będę musiał zrobić to, co zrobiłem w Teksasie! A nie chcę robić tego, co zrobiłem w Teksasie!!! Kilku miejscowych poruszyło się niespokojnie. Kowboj, jak powiedział, tak zrobił – zamówił kolejne piwo, wypił je, wyszedł przed lokal, a jego koń stał na postoju. Osiodłał go i zamierzał odjechać, kiedy na werandzie pojawił się barman i zapytał: – Powiedz stary, zanim odjedziesz... Co się stało w Teksasie? Kowboj odwrócił się i powiedział: – Musiałem wracać pieszo.
– Mamusiu, ile lat jesteś żoną tatusia? – Dziesięć. – A ile jeszcze musisz?
Komisja wojskowa. – Do jakiej formacji chcielibyście wstąpić? – Do marynarki. – A pływać umiecie? – A co, okrętów nie macie?!