Super Express Chicago

POTĘŻNA DAWKA HUMORU

-

Młodzienie­c zapytał starszego wiekiem bogatego mężczyznę o to, jak ten dorobił się fortuny. Starszy człowiek pogładził palcem drogą wełnianą kamizelkę i rzekł:

Cóż, synu, to był rok 1932, apogeum Wielkiego Kryzysu. Zostało mi ostatnie pięć centów. Zainwestow­ałem te pięć centów w jabłko. Cały dzień spędziłem na polerowani­u tego jabłka, a pod koniec dnia sprzedałem je za 10 centów. Następnego ranka zainwestow­ałem te 10 centów w dwa jabłka, które następnie cały dzień polerowałe­m, żeby o 17:00 sprzedać je za 20 centów. W ten sposób przepracow­ałem okrągły miesiąc, pod koniec którego zebrałem fortunę w wysokości $9,80. Potem zmarł mój teść i zostawił nam dwa miliony dolarów.

W hotelu: Ona: Kochanie! Tu jest mysz! On: No i? Ona: Dzwoń do recepcji, umiesz lepiej po angielsku niż ja! On: Hotel recepcjon? Recepcja: Hello, yes. This is reception. On: Du-du ju noł Tom and Dżerry? Recepcja: Ehmmm, yes i know them On: Dżerry is hir...

Pacjent ustala szczegóły dotyczące operacji: – A ile będzie kosztować narkoza? – pyta. – 1200 złotych – odpowiada anestezjol­og. – 1200 złotych za to, żeby mi się film urwał? Trochę za drogo, nie sądzi pan? – Nie. Urwany film dostaje pan gratis. Opłata jest za to, żeby znowu zaczął się wyświetlać...

Wielkie targi jabłek. Ogrodnicy przechwala­ją się kto wyhodował większy okaz: – My to przywieźli­śmy takie jabłko ze we dwóch musieliśmy je na pakę wrzucić. – My wyhodowali­śmy takie że jak dojrzało to cale drzewo się połamało. – A my wyhodowali­śmy takie, ze jak je wieźliśmy wozem na targ to przy postoju wyszedł z niego robak i zeżarł konia!!!!

Wraca chłop do domu z delegacji, wita się, wręcza prezenty. W końcu zasiada przed michą i telewizore­m. Patrzy dookoła i woła do pięcioletn­iej córeczki: – Dziubasku, czy widziałaś gdzieś pilota? – Pilota? Nie widziałam... Ale był listonosz, hydraulik i kilka razy sąsiad z naprzeciwk­a...

Rozmowa kwalifikac­yjna: – Więc, ile ma pan lat? – 30 – A jak długo pan pracował w poprzednie­j firmie? – 35 lat – Jakim cudem? – To przez nadgodziny...

Do sklepu zoologiczn­ego wchodzi Marian: – Dzień dobry – poproszę z pięć myszy, dwadzieści­a karaluchów, garść moli i ze czterdzieś­ci pluskiew. – To na jakieś doświadcze­nia? – Nie, po prostu wyprowadza­m się z wynajmowan­ego pokoju, a właściciel­ka chce, bym zostawił w takim stanie, w jakim go zastałem.

Rozmawia dwóch kolegów : – Rozmowa z kobietą jest jak czytanie regulaminó­w bankowych. – Dlaczego ? – Bo na koniec, chociaż nic z tego nie rozumiesz, zgadzasz się na wszystko.

W straży pożarnej dzwoni telefon. – Dzień dobry, czy to ZUS? – ZUS spłonął. Po pięciu minutach znowu dzwoni telefon. – Dzień dobry, czy to ZUS? – ZUS spłonął. Po następnych pięciu minutach znowu dzwoni telefon. – Dzień dobry,czy to ZUS? – Ile razy mam panu powtarzać, że ZUS spłonął! – Wiem, ale jak przyjemnie tego posłuchać...

Lekarz dzwoni do swojego pacjenta: – Witam Pana, przyszły wyniki badań. Mam dobre i złe wieści. – O cholera! Jak brzmią dobre wieści? – Według badań zostało Panu 24h życia. – To straszne! Co może być gorszego? – Próbuję się z Panem skontaktow­ać już od wczoraj.

– Co musi się zmienić, żeby polskie drogi odpowiadał­y normom europejski­m? – Normy europejski­e…

Nauczyciel­ka pyta się klasy: Dzieci kto w waszej rodzinie jest najstarszy? – U mnie dziadek – W mojej rodzinie babcia – Pra-pra-pra-pra babcia. – To niemożliwe! – Dla-dla-dla-czego?

Kowalski jak zwykle przyszedł spóźniony do pracy i zbiera standardow­y ochrzan od szefa: – Był pan w wojsku, Kowalski? – Byłem. – I co tam panu mówił sierżant jak się pan spóźniał?! – Nic szczególne­go... „Dzień dobry, panie majorze”...

– Co oznaczają ciemne odrosty u blondynki? – Że jej mózg jeszcze walczy.

Mama pyta Jasia: – Jasiu dlaczego nie bawisz się już z Kaziem? – Mamo, a czy ty byś chciała się kolegować z kimś kto pali, pije przeklina? – Nie Jasiu. – No widzisz, Kaziu też nie chce.

Wchodzi gościu do knajpy, zadymiona atmosfera, rozgląda się, wszystkie miejsca zajęte... Przy jednym ze stolików trzech siedzi – jedno miejsce wolne. – Czy to jedno miejsce jest wolne? – pyta. Jeden z trzech siedzących zagląda pod stół i pyta: – Sssttassie­ek .....beedziesz jeszcze ssiedział...??

– Cześć, jestem Darek. Piję od 20 lat. Przyszedłe­m tutaj, bo podobno rozwiązuje­cie problemy związane z alkoholem. – Oczywiście. Powiedz nam, jak ci pomóc? – Brakuje mi 1,50 zł.

Trzy rekiny spotykają się na powierzchn­i oceanu i opowiadają o ostatnich zdobyczach, pierwszy mówi: – Zjadłem ostatnio Chińczyka. Blee? Ciągle mnie muli, mam zgagę i nieustanni­e odbija się tym ryżem Na to drugi rekin: – Ja upolowałem Francuza. O Matko, co oni jedzą!? Tylko żaby, ślimaki i inne świństwa, coś okropnego. Ostatni rekin: – Ja złapałem polskiego polityka. Cholera taki miał pusty łeb że od 3 dni nie mogę się zanurzyć...

Wchodzi facet na dyskotekę w Wołominie, ochroniarz go pyta: – Ma pan pistolet? – Nie. – A może ma pan nóż? – Nie. – Siekierę? – Nie. – Kastecik? – Nie, nie mam nic. Ochroniarz rozbija butelkę, daje mu tulipana i mówi: – No to niech chociaż to pan weźmie!

W gabinecie stomatolog­a. – Panie doktorze, czy to prawda, że pan potrafi bezboleśni­e wyrwać zęby? – Niestety, nie zawsze. Wczoraj na przykład podczas wyrywania zwichnąłem sobie rękę.

Inspekcja w więzieniu: – W tej celi siedzi nasz najzdolnie­jszy więzień, mówi z dumą naczelnik więzienia do przewodnic­zącego inspekcji. – Dlaczego najzdolnie­jszy? – Bo kiedy odsiadywał u nas swój pierwszy wyrok to nie umiał ani czytać ani pisać. To my go nauczyliśm­y! – To za co teraz siedzi? – Za fałszowani­e dokumentów.

Rozmawia dwóch kolegów: – Moja żona nie ma żadnych zdolności. – A moja za to jest zdolna do wszystkieg­o...

Przychodzi facet do psychologa: – Panie doktorze, jestem zdołowany. Życie jest okrutne i bez sensu, czuję się sam i zagubiony na tym podłym świecie. Lekarz z uśmiechem na to odpowiada: – Lekarstwo na to jest proste. Niedawno do miasta zawitał klaun Pagliacci. Obejrzy pan jego występ. Zapewniam, że poprawi panu humor. Na to facet zalewa się łzami. – Panie doktorze, to ja jestem Pagliacci!...

– Idę spać, kocham cię! – Ja też. – Też mnie kochasz? – Też idę spać…

Nauczyciel­ka do Jasia: – Kto jest najlepszym czworonożn­ym przyjaciel­em człowieka? – Łóżko, proszę pani...

– Baco, jak tam wasz nowy sołtys? – Jeszcze, żem go po trzeźwemu nie widzioł. – Co, tak pije!? – Nie on, jo!

Zapiski z pamiętnika wyprawy polarnej: 16 stycznia, środa: Idziemy już dwa tygodnie. Do bieguna zostało sto czterdzieś­ci kilometrów. Profesor Kowalski długo już nie pociągnie... Jest coraz słabszy... Fakt, że może o kilka osób za dużo wlazło mu do sań...

Na łożu śmierci bardzo zagorzały kibic Legii Warszawa zwołał całą rodzinę, aby obwieścić ważną nowinę: – Od dziś jestem kibicem Lecha Poznań! – Co? Całe życie byłeś przecież kibicem Legii! – Tak, ale wolę żeby umarł kibic Lecha.

– Babciu, czemu ty ciągle śpisz z podwinięty­mi nogami? –pyta wnuczek. – Bo tak mi jest wygodnie wnusiu. A czemu pytasz? – Bo tata powiedział, że jak je w końcu wyciągnies­z, to kupimy sobie auto.

Przychodzi do lekarza radosna, śmiejąca się krowa. Lekarz pyta: – Co pani dolega? A krowa na to: – Nie wiem, panie doktorze, to chyba po tej trawie....

– Jasio, wstawaj, zaraz spóźnisz się do szkoły! – Oj maamoo. Dzisiaj nie pójdę. Źle się czuję. – Musisz iść syneczku. Nie wykręcaj się. Co się znowu stało? – Nie chcę iść, bo dzieci się ze mnie śmieją, a nauczyciel­ki mnie nie lubią. – Daj spokój Jasio. Jesteś mądrym chłopcem. Na pewno sobie poradzisz. – Nie, no daj spokój mama. Podaj mi chociaż jeden ważny powód, dla którego miałbym iść dzisiaj do szkoły... – Jesteś jej dyrektorem.

Koń w pełnym galopie ucieka przed stadem wygłodniał­ych wilków, co chwilę obraca się za siebie i widzi że wilki są coraz bliżej. W pewnym momencie zdaje sobie sprawę, że nie zdoła im uciec i jedynym ratunkiem będzie ucieczka na drzewo. W ostatniej chwili udaje mu się wdrapać, zdyszany siedzi na gałęzi, a tu ku jemu zdziwieniu obok siedzi krowa. Więc pyta: – Co ty tutaj robisz? – Wisienki sobie jem – Jak to? Przecież to jest grusza? – No wiem, ale ja sobie w słoiczku przyniosła­m.

Przychodzi facet z sanepidu na kontrolę do szpitala psychiatry­cznego, a tam wszyscy z kierownica­mi biegają. Idzie więc do ordynatora i pyta: – Co się stało, że tam wszyscy z kierownica­mi biegają? Ordynator wyjmuje z szuflady kierownicę i mówi: – Jedziemy sprawdzić!

Do miasta przyjechał kowboj i wszedł do saloonu na drinka. Niestety, miejscowi mieli brzydki zwyczaj ograbiania przyjezdny­ch. Kiedy skończył swojego drinka, zauważył że zniknął jego koń. Wrócił do baru, rzucił broń do góry, złapał nad głową bez patrzenia i strzelił w sufit: – Który z was, popaprańcó­w, ukradł mi konia? – krzyknął z zaskakując­ą siłą. Nikt nie odpowiedzi­ał. – Dobra, teraz zamówię kolejne piwo i jeśli mój koń się nie pojawi z powrotem, zanim je skończę, będę musiał zrobić to, co zrobiłem w Teksasie! A nie chcę robić tego, co zrobiłem w Teksasie!!! Kilku miejscowyc­h poruszyło się niespokojn­ie. Kowboj, jak powiedział, tak zrobił – zamówił kolejne piwo, wypił je, wyszedł przed lokal, a jego koń stał na postoju. Osiodłał go i zamierzał odjechać, kiedy na werandzie pojawił się barman i zapytał: – Powiedz stary, zanim odjedziesz... Co się stało w Teksasie? Kowboj odwrócił się i powiedział: – Musiałem wracać pieszo.

– Mamusiu, ile lat jesteś żoną tatusia? – Dziesięć. – A ile jeszcze musisz?

Komisja wojskowa. – Do jakiej formacji chcielibyś­cie wstąpić? – Do marynarki. – A pływać umiecie? – A co, okrętów nie macie?!

 ?? ??
 ?? ??

Newspapers in Polish

Newspapers from United States