Obraz Izraela jest dziś najgorszy w historii
„Super Express”: – Szeroko rozumiana klasa polityczna w Polsce dosyć ostro „przejechała” się po ambasadorze Izraela za jego wypowiedzi po tragedii wolontariuszy World Central Kitchen. Chyba słusznie?
Michał Wojnarowicz: – Tak. To przede wszystkim reakcja na to, co przydarzyło się w Strefie Gazy, na atak na konwój humanitarny i śmierć polskiego obywatela, a po drugie – to reakcja na to, co słyszeliśmy w wypowiedziach medialnych pana ambasadora. Jego słowa zbudowały pewne emocje i potrzebę reakcji na nie. Do tego możemy dorzucić chociażby pierwsze reakcje izraelskich polityków, myślę przede wszystkim o premierze Netanjahu, które mówiły, że takie rzeczy na wojnie po prostu się dzieją. W relacjach polsko– izraelskich nie były one wystarczającą odpowiedzią.
– Izrael mówi o pomyłce, ale wielu ekspertów nie wierzy, że do tej tragedii doszło przez przypadek. Czy rzeczywiście możemy domniemywać, że atak na wolontariuszy był celowym działaniem? – Słowa „celowość” i „przypadek” to są moim zdaniem najważniejsze kwestie. Uważam, że tu nie było przypadku – nie strzela się w trzy cele przypadkowo. Pozostaje pytanie o intencje, jakie stały za tą decyzją. Bo jeśli padł rozkaz „zniszczyć konwój humanitarny”, to mamy do czynienia z przypadkiem zbrodni wojennej, tu nie mam wątpliwości. Jeśli mamy do czynienia ze scenariuszem „zaatakować konwój, ponieważ tam jest cel na tyle wartościowy, żeby go zaatakować, to również mamy do czynienia z sytuacją wykraczającą poza konieczność proporcjonalnej odpowiedzi w konflikcie zbrojnym. I także należy to traktować jako zbrodnię. Teraz dochodzimy do najbardziej prawdopodobnych moim zdaniem wydarzeń, które zakładają brak informacji. Ta wersja zakłada, że zabrakło koordynacji między elementami łańcucha dowodzenia – być może decyzja została podjęta na podstawie niewłaściwej oceny sytuacji. Albo też – i to jest czwarty element – dowództwo stwierdziło, że ryzyko błędu jest za duże, ale wojskowe doły zadecydowały inaczej. Izraelska armia, szczególnie żołnierze frontowi, mają dużą swobodę przy podejmowaniu decyzji – z jednej strony buduje to skuteczność, bo mogą reagować szybko, ale z drugiej strony margines popełnienia błędu jest w ich przypadku naprawdę duży. A jeśli już dochodzi do błędów to ich konsekwencje dla żołnierzy są zazwyczaj niewielkie.
– Brzmi to tak, jakby był mechanizm, który przyzwala w armii izraelskiej na tego typu działania.
– Poniekąd tak, ale nie ma co ukrywać, że to ma jakieś uzasadnienie w kontekście działań tego wojska. Zresztą armia szybko przyznała, że ten atak był wynikiem jej działania, i że bierze za nią odpowiedzialność. Była obietnica śledztwa. Były dymisje, wprowadzenie mechanizmów, które mają pozwolić na unikanie podobnych spraw w przyszłości. Bo prawdą jest, że ten konwój był koordynowany z izraelska armią, że na organizacji World Center Kitchen miała się oprzeć pomoc humanitarna w północnej części Strefy Gazy, gdzie sytuacja ludności cywilnej jest obecnie najtrudniejsza.
– Brutalna prawda jest taka, że dopiero przez śmierć cudzoziemców świat przypomniał sobie, że w Strefie Gazy trwa katastrofa humanitarna.
– Organizacje pomocowe mają gradację stopni zagrożenia humanitarnego na świecie; skala głodu w Strefie Gazy jest najwyższa od wielu dekad, i to w miejscu bliskim od świata zachodniego. Dostęp do potrzebujących jest ograniczony – powodem są oczywiście izraelskie obostrzenia, ale jest też Hamas i obecność innych grup, co sprawia, że pomoc jest po drodze rozkradana, albo zawracana. Nie ma co ukrywać – Hamas wykorzystywał elementy pomocy humanitarnej w swojej działalności, na co się często powołuje obecnie Izrael. Ale Hamasu nikt dziś nie rozlicza z nieczystej gry. Od armii izraelskiej, to oczywiste, powinniśmy wymagać więcej. Dlatego wizerunek Izraela jest dziś chyba najniższy w historii.
– Tocząc tę rozmowę musimy pamiętać o tym, że ta katastrofa humanitarna, która się dzieje, jest między innymi efektem koszmarnego, bestialskiego ataku Hamasu na Izrael, w którym były setki cywilnych ofiar. Zaraz po tej zbrodni zrozumienie i sympatia cywilizowanego świata dla Izraela były olbrzymie. Rząd izraelski wykorzystał to do bardzo brutalnej, militarnej operacji. Pytanie brzmi – co on tą operacją osiągnął. Bo na początku cel był jasny – pacyfikacja Strefy Gazy i zniszczenie Hamasu. Udało się?
– Póki co – nie. Zrobiono dużo, ta operacja trwa, straty Hamasu są, ale wciąż ta organizacja jest w stanie kontrolować dużą część terytorium, powraca nawet do miejsc, z których została ostatnio wypchnięta. Nie wiadomo na jak długo Strefa Gazy nie będzie zagrożeniem dla Izraela – co było deklarowanym celem operacji. Dochodzi też kwestia uwolnienia zakładników – ten cel został zrealizowany połowicznie. Biorąc pod uwagę jak długo to trwa, to Izrael nie może pokazać, że jego akcja zbliża się do końca, choć polityczna retoryka wygląda oczywiście inaczej.
– Większych osiągnięć rzeczywiście nie widać, końca dramatu również. To, co moim zdaniem grało na korzyść Izraela, to obojętność większości opinii międzynarodowej wobec tego co tam się działo. Teraz, kiedy zginęli przedsta
Hamasu nikt dziś nie rozlicza z nieczystej gry. Od armii izraelskiej powinniśmy wymagać więcej. Dlatego wizerunek Izraela jest dziś chyba najniższy w historii
Izraelscy żołnierze mają dużą swobodę przy podejmowaniu decyzji – buduje to skuteczność, ale z drugiej strony margines popełnienia błędu jest w ich przypadku duży
wiciele świata zachodniego, oczy społeczeństw zostały tam skierowane. Czy to może wpłynąć na działania Izraela? Czy najpotężniejszy człowiek świata, czyli prezydent Stanów Zjednoczonych może w jakikolwiek sposób wpłynąć na działania Izraela?
– Wydaje mi się, że tak, chociaż amerykańskich napomnień, że sytuacja musi się zmienić było bardzo dużo i zostały puszczone mimo uszu. Jednak Izraelczycy ostatnio usłyszeli mocne słowa, że ich wsparcie przez USA będzie warunkowane ich konkretnymi działaniami. Niebawem w Strefie Gazy ma zostać uruchomiony pomost humanitarny stworzony przez amerykańską armię, obsługiwany przez Amerykanów, chroniony przez Izraelczyków. Wydaje mi się, że jeśli tam na miejscu będzie więcej Amerykanów, to izraelska armia będzie bardziej uważna.
– Co wiemy o sytuacji mieszkańców Strefy Gazy? Jak wygląda ich codzienność?
– O ile w Rafah przy granicy z Egiptem dostęp do pomocy humanitarnej jest, to na północy gdzie toczą się bardzo ostre walki oraz w centralnej części Strefy Gazy, mieszkańcy walczą o przeżycie.
– W jaki sposób trzeba będzie na nowo zbudować relacje państw zachodnich z Izraelem?
– Wiadomo, że margines zrozumienia dla Izraela będzie bardziej ograniczony, co się przełoży bezpośrednio na politykę. W kwestii wewnętrznej tylko sukces w tej wojnie dałby Netanjahu możliwości utrzymania się u władzy.