Mistrz walczy o powrót do zdrowia
Ryszard Szurkowski robi postępy w rehabilitacji. Legendarnego kolarza wspierają żona i... suczka
Ryszard Szurkowski (74 l.) przez cały czas toczy ciężki bój o powrót do zdrowia. I robi postępy! Legendarnego kolarza spotkaliśmy, gdy wrócił z kolejnych zabiegów rehabilitacyjnych do domu. Kiedy żona Iwona pomagała mu zjechać wózkiem z samochodu, ukochanego pana witała radośnie stęskniona suczka Julka.
Szurkowski w czerwcu 2018 r. uległ poważnemu wypadkowi w wyścigu amatorów w Niemczech.
Doznał czterokończynowego porażenia. Po serii operacji zaczął się najdłuższy wyścig w życiu legendy polskiego kolarstwa – walka, żeby stanąć na nogi i odzyskać sprawność.
Szurkowski wciąż nie może chodzić i porusza się na wózku, ale kilka dni temu na Facebooku zamieścił budujące wideo, na którym pedałuje na specjalnym rowerze stacjonarnym, oglądając na monitorze Tour de France. „Wsiadajcie na rowery, póki jest pogoda!” – zaapelował do kibiców pan Ryszard.
Dostało mi się niezasłużenie od wybitnych niegdyś piłkarzy. Tomasz Frankowski uważa, że porównanie Jerzego Brzęczka z Kazimierzem Górskim to złośliwość. Ależ ja miałem na myśli pana Kazimierza z czasów, gdy dopiero wkraczał na ścieżkę wielkich sukcesów w 1972 r. Cezary Kucharski zbluzgał mnie za twitterowy wpis o jego sporze z Robertem Lewandowskim. Mimo inwektyw nadal uważam, że sądowa walka o swoje i donoszenie na bliźniego to całkiem odmienne kwestie. Dlaczego ucieszyła mnie wygrana Górnika Zabrze na boisku mistrza Polski, Legii? Bo po pierwsze sprawiła radość moim idolom Staszkowi Oślizło i Włodkowi Lubańskiemu, wielkim gwiazdom górniczego klubu. A po drugie dowiodła, że skromność i pracowitość popłaca. Prezes Dariusz Czernik udowodnił, że dziennikarz sportowy nie jest skazany na klepanie w komputer do końca życia. Trener Marcin Brosz to pracuś, dla którego pajacowanie przy linii i gadulstwo jest stratą czasu. Bardzo w tym przypomina sąsiada zza miedzy Waldemara Fornalika. Futbol stracił przez pandemię
15 mld dolarów, ale z głodu nie umrze, jeśli ograniczy wyrzucanie kasy na menedżerskie prowizje i chore pensje piłkarzy. Gorzej z dyscyplinami, które biedowały od dawna, a wredny wirus jeszcze tę mizerię pogłębił.