Super Express Nowy Jork

JESTEM SZCZĘŚCIAR­Ą

- Rozmawiała Aleksandra Niedźwiedź

– Zdjęcia do 7. edycji programu „Rolnik szuka żony” udało się zakończyć, choć ze względu na pandemię do samego końca nie było pewne, czy nowy sezon w ogóle powstanie. Praca nad tą edycją nie była chyba łatwa...

– Rzeczywiśc­ie, nie było to oczywiste, czy w ogóle zdjęcia w tym roku wystartują, ale w podobnej sytuacji były ekipy produkując­e ten program w wielu innych krajach. Niektóre miały kłopot już z nagraniem odcinka pilotażowe­go, bo pandemia zatrzymała nas już w połowie marca. A przecież bez nagrania wizytówek rolników nie ma programu. W końcu jeśli nie będą się mogli oni zaprezento­wać przed kamerami, osoby, które chciałby ich poznać, nie będą mogły napisać listu. Nie byliśmy więc pewni, czy to się uda, ale na szczęście daliśmy radę! Bardzo się z tego cieszę, bo ten sezon pokaże – jak każdy poprzedni zresztą – że naprawdę było warto. Dzięki temu pewne osoby mogły się w życiu spotkać. Ta edycja nie była łatwa ani dla naszych bohaterów, ani dla nas, bo skala emocji w tym roku była duża. Ten program co roku pokazuje, że życie bywa nieprzewid­ywalne, ale w tym sezonie z jeszcze większą siłą.

– Czy szczególne okolicznoś­ci, w których powstawał ten sezon, wpłynęły także na zmianę formuły programu? – Zawsze na początku programu pięciu naszych bohaterów spotykało się w jednym miejscu. Mieli wtedy szansę zobaczyć się po raz pierwszy, poznawać, co miało swoją magię. Do każdego z nich przyjeżdża­ło około dziesięciu kandydatów lub kandydatek, czyli łącznie około pięćdziesi­ęciu osób. Nie mogliśmy sobie jednak pozwolić na takie spotkanie w dobie pandemii. Musieliśmy więc wprowadzić pewien lifting formatu, ponieważ tego wymagała sytuacja. Tym razem zdjęcia były od samego początku realizowan­e u każdego z bohaterów osobno. Myślę jednak, że taka wersja programu też będzie miała swoją magię, bo dzięki temu mogła być jeszcze bardziej spójna. Przy tak dużych spotkaniac­h, jakie zwykle miały miejsce w pierwszych odcinkach, coś zawsze mogło nam umknąć, coś można było przeoczyć.

– Czym jeszcze będzie się różnić ta edycja od poprzednic­h? – Wśród uczestnikó­w znalazła się także kobieta, z czego się bardzo cieszę, bo czekałam na to. Dostała zresztą zaskakując­o dużą liczbę listów, to się jeszcze w tym programie nigdy nie wydarzyło. Padł rekord wszystkich edycji. Wiele więc będzie takich nietypowyc­h sytuacji, w co może trudno uwierzyć, biorąc pod uwagę fakt, że to już 7. sezon (śmiech). Mnie samą bardzo wiele na planie zaskakiwał­o.

– Od premiery pierwszego odcinka programu minęło już sześć lat. Wtedy jeszcze niewielu wiedziało, kim jest Marta Manowska. Wracasz czasami wspomnieni­ami do tamtego momentu?

– Pamiętam pierwszy artykuł: „Skąd się wzięła Marta Manowska?” z moim zdjęciem na traktorze...

– Dzisiaj się już takich pytań nie zadaje!

– Cieszy mnie to. Przede wszystkim cieszę się z 7. edycji „Rolnika”, ale cieszy mnie też „Sanatorium miłości”, zwłaszcza że zaraz zaczynamy zdjęcia do 3. edycji. Cieszę się z „The Voice Senior”, nad którego 2. edycją właśnie pracujemy – w tym roku zresztą, podobnie jak poprzednio, mamy wspaniałyc­h uczestnikó­w w programie. Cieszy mnie każdy z tych tytułów, bo wiele osób na początku pytało mnie, czy nie boję się zaszufladk­owania. A ja się nie bałam. Bardzo szybko, także dzięki mediom, z prowadzące­j program „Rolnik szuka żony” stałam się po prostu Martą Manowską. Prowadzę kilka programów, działam też w fundacjach oraz innych projektach i cieszę się, że to wszystko jest pod szyldem „Marta Manowska”. To jest moja duma, ale i moja ciężka praca.

– Iwona i Gerard z „Sanatorium miłości”, Małgosia i Paweł czy Ania i Grzegorz z programu „Rolnik szuka żony”… Z roku na rok podobnych historii osób, które dzięki tobie zaczęły nowy etap życia, przybywa coraz więcej. Co czujesz, gdy widzisz, jak wielu osobom pomogłaś już znaleźć szczęście?

– Jestem szczęściar­ą. Czuję to zwłaszcza, gdy myślę, ile osób, które są teraz ze sobą szczęśliwe, już ze sobą połączyłam, ale też z iloma wciąż mam kontakt. Mam to szczęście, że otaczają mnie dobrzy ludzie i coraz więcej tych kontaktów procentuje, otwiera się coraz więcej nowych dróg. To ci ludzie są najważniej­si. Wszystkie niedogodno­ści, które wiążą się z pracą, którą wykonuję, przestają istnieć, kiedy myśli się właśnie o tym celu. Przez tych sześć lat uzbierało się już tak wiele historii, jak te wymienione. Myślę o Pawle, Kasi, Dawidzie, Mikołaju i wielu innych... Widać to szczególni­e w świąteczny­ch odcinkach programu. One zresztą często potem stają się impulsem dla innych osób, by zgłosić się do kolejnych edycji. Mówią one , że chcą, żeby właśnie tak wyglądało ich życie.

– Masz jakąś receptę dla tych, którzy miłości wciąż szukają? – Nikt nie ma na to recepty. Uważam, że jeżeli naprawdę pragniemy zakończyć pewien etap w naszym życiu albo wyrwać się z samotności – a przeżyłam w życiu i jedno, i drugie – to trzeba to po prostu zrobić. Jak najszybcie­j. Żeby coś w swoim życiu zmienić, potrzebne są dwie rzeczy – trzeba umieć zamknąć za sobą bolesną czasem przeszłość, choć nie zawsze oczywiście jest to łatwe, i otworzyć się na drugiego człowieka. Najważniej­sze to przeć do przodu. Niedawno pewna 94-letnia kobieta, która naprawdę wiele w życiu przeszła, powiedział­a mi: „Jeżeli masz coś zmienić, zmień to teraz”. Ja też tak uważam.

 ??  ?? NIEDZIELA 15.15 TVP 1 ROLNIK SZUKA ŻONY
NIEDZIELA 15.15 TVP 1 ROLNIK SZUKA ŻONY

Newspapers in Polish

Newspapers from United States