Burmistrz Chicago złamała swoją obietnicę
Miało nie być mandatów za złe parkowanie, a jednak trzeba je płacić
Wygląda na to, że Lori Lightfoot (58 l.), burmistrz Wietrznego Miasta, cierpi na zaniki pamięci. Mimo że w marcu na konferencji prasowej deklarowała wstrzymanie wypisywania mandatów za złe parkowanie w Chicago, to mieszkańcy nadal płacą za to kary.
Lightfoot nie dotrzymała swej obietnicy, którą dała na konferencji prasowej 18 marca. Powiedziała wtedy, że miasto wstrzymuje wypisywanie mandatów za nieprawidłowe parkowanie samochodów w mieście oraz za inne drobne wykroczenia. Kary miały obowiązywać tylko w przypadkach, kiedy pojazd by stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.
Zarządzenie pani burmistrz teoretycznie miało obowiązywać do końca kwietnia tego roku, ale praktycznie nigdy nie weszło do końca w życie, bo – jak się okazało – w tym czasie wypisano ponad 35 tysięcy mandatów. W większości były to kary za nieprawidłowe parkowanie przy chodnikach i w płatnych miejscach miasta.
Lightfoot po kryjomu przed mieszkańcami bez zwoływania konferencji prasowej podjęła decyzję, że po wygaśnięciu wykupionego czasu, pojazdy stojące przy parkomatach będą traktowane jako obiekty zagrażające bezpieczeństwu publicznemu. W 70 proc. mandaty były wypisane w przypadkach, o których burmistrz wcześniej mówiła, że nie będą traktowane jako wykroczenia – jak na przykład za wygaśnięcie daty ważności tablic rejestracyjnych aut i za brak miejskich nalepek. Największą liczbę mandatów wlepiono w centrum Chicago, a także w dzielnicach Belmont Cragin, Chicago Lawn, Austin, Humboldt Park i South Lawndale. Około 20 proc. kar zostało anulowanych w sądach, ale większość kierowców wolała je zapłacić, niż tracić czas na procesy.