Górnicy mają prawo czuć się oszukani
Były wicepremier i minister gospodarki w rządzie AWS o sytuacji w gónictwie:
„Super Express”: – Jest zawarte porozumienie między górnikami a rządem w sprawie przyszłości polskich kopalń. Do 2049 r. mają być wygaszone kopalnie węgla kamiennego. Jak ocenia pan to porozumienie?
Janusz Steinhoff: – Przede wszystkim to porozumienie nie jest jeszcze wiążące i niczego nie przesądza, z prostej przyczyny – jest w nim wyraźna mowa o tym, że jest ono zaledwie podstawą do umowy społecznej, która ma zostać zawarta 15 grudnia. A więc szczegóły będziemy znać dopiero wtedy, jeśli ta umowa faktycznie zostanie zawarta. Po drugie, jest tam mowa o wygaszeniu ostatniej kopalni węgla kamiennego do roku 2049. I to jest bardzo enigmatyczne stwierdzenie.
– Dlaczego?
– O tym, czy kopalnia będzie działać, czy nie, jak długo będzie eksploatowana, to zależy od jej rentowności, rachunku ekonomicznego. I może być tak, że są kopalnie, które będą w stanie działać faktycznie do roku 2049. I mogę nawet wymienić taką, która może działać – to kopalnia Bogdanka. Są jednak takie zakłady, które rentowne tak nie są.
– I wygaszone być wcześniej?
– W ogóle jestem przeciwnikiem mówienia o wygaszaniu kopalń, to eufemizm, należy nazywać rzeczy po imieniu – mówić o likwidacji kopalń. I proszę zwrócić uwagę, że dziś rząd powołuje się na doświadczenie niemieckie, jakieś programy naszych zachodnich sąsiadów. Tymczasem mamy własne doświadczenia. W czasie rządów Jerzego Buzka, gdy byłem wicepremierem, zmuszeni byliśmy do zamknięcia aż 23 kopalń. A jednocześnie udało się doprowadzić do sytuacji, w której ani jedna osoba nie została z pracy zwolniona. Górnicy sami odchodzili, ponieważ mieli zapewnione atrakcyjne urlopy pięcioletnie, możliwość przebranżowienia. Dziś także można byłoby działać w ten sam sposób.
– To wczorajsze porozumienie poprzedził protest górników, teraz, jak rozumiem, skoro porozumienie nie jest jeszcze zawarte, tylko to do niego wstęp, to jeszcze protest społeczny także może odżyć na nowo?
– Nie wolno oszukiwać górników, a niestety oni mają pełne prawo czuć się dziś oszukani przez władze państwowe. I można mieć tu pretensje zarówno do poprzedniego rządu, Platformy Obywatelskiej, który najpierw obiecywał, że nie będzie zamykać żadnej kopalni, a potem znienacka wystąpił z pomysłem likwidacji kilku zakładów. A także do obecnej ekipy rządzącej. Bo i pan prezydent Andrzej Duda, i pan premier Mateusz Morawiecki, a wcześniej pani Beata Szydło obiecali górnikom bardzo wiele. A potem okazało się, że znów planowana jest likwidacja. Na Boga – naprawdę nie wolno tych ludzi oszukiwać. Można działać odpowiedzialnie tak, by tam, gdzie trzeba kopalnie nierentowne zlikwidować, doprowadzić do likwidacji, a tam, gdzie można wg rachunku ekonomicznego dalej prowadzić eksploatację, dalej to robić. Górnicy potrzebują jednak szczerego potraktowania, poważnego, a nie lekceważenia i oszukiwania. Apelują o jedną rzecz.
– Jaką?
– O przyjęcie narodowego programu dla polskiego górnictwa i górników. Naprawdę górnictwo jest zbyt poważną sprawą, żeby sprowadzać je do tematu sporu politycznego, bieżących gierek i walk frakcyjnych. I powtórzę raz jeszcze – mamy w tym jako kraj dobre doświadczenia. Był czas, gdy w górnictwie zatrudnionych były setki tysięcy ludzi, i pomimo że rząd musiał rozwiązywać na Śląsku bardzo poważne problemy społeczne, musiało dojść do likwidacji nierentownych kopalń, bezrobocie na Śląsku było o 2 proc. niższe niż w skali ogólnopolskiej. A więc można to osiągnąć. Potrzebna jest jednak odpowiedzialność i strony związkowej, i rządowej. Osobiście kibicuję w tej sprawie rządowi jak każdej ekipie rządzącej. Oczywiście wiele zależy od tego, co zostanie zawarte w tej umowie społecznej, która ma zostać zawarta w grudniu. Zobaczymy. Warto jednak wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie. – Czyli?
– W Polsce nadal przez najbliższe lata energia będzie oparta na węglu. I od nas zależy, czy będzie to węgiel sprowadzany z importu, czy wydobywany w naszych kopalniach. Należy rozważyć zmianę sposobu wydobycia, tego, jak przez te kilkadziesiąt lat ma ono wyglądać. Tu konieczne jest jednak poważne podejście do tematu ze strony polityków.