Czeski wojownik rządzi w Rakowie
Obrońca Rakowa Częstochowa Tomas Petrasek (28 l.) to nie tylko świetny stoper, ale także wyborny snajper. W ostatnim sezonie ekstraklasy strzelił sześć goli – najwięcej spośród wszystkich ligowych defensorów. Docenił to selekcjoner Jaroslav Silhavy (59 l.), który po raz trzeci powołał Czecha do szerokiej kadry reprezentacji. – Przeszedłem długą drogę… Byłem na zakręcie, bo był okres, gdy chciałem rzucić futbol. Ale jestem wojownikiem. Nigdy się nie poddaję. Zacisnąłem zęby i swoje wywalczyłem, choć mam apetyt na więcej – mówi w rozmowie z kanałem „Po Gwizdku” Petrasek.
Powołanie na mecze z Izraelem i Szkocją było kolejnym, które przyszło do Częstochowy. Pierwsze nadeszło w marcu, przed tournée Czechów po Ameryce. – Dostałem je w urodziny. To był paradoks: pięć lat wcześniej miałem lecieć do USA, ale nie po to, żeby kopać piłkę, a na staż do Minnesoty, gdzie chciała mnie wysłać czeska firma. Po powrocie miałem zostać dyrektorem sprzedaży. Byłem o krok od decyzji o zakończeniu kariery… Futbol miał stać się dla mnie wyłącznie hobby, dzięki któremu mogłem trochę dorobić. A kilka lat później spełniam marzenia i jestem kadrowiczem – opowiada.
Niewiele brakowało, aby już w Polsce o końcu kariery Petraska zadecydowała nie ambicja, a zdrowie. Piłkarz długo zmagał się z urazem podobnym do słynnej kontuzji Santiego Cazorli, czyli zapaleniem ścięgna piszczelowego. Jak sam przyznaje, w pewnym momencie groziła mu nawet amputacja nogi. – Nie trafiłem do pięciogwiazdkowej kliniki
w Warszawie czy Poznaniu, tylko do szpitala w Jastrzębiu. Wszedłem na salę, a tam leżało kilku górników po poważnym wypadku. Gdy to zobaczyłem, chciałem uciekać nie tylko z tego szpitala, ale i z Polski! Później okazało się, że stworzyliśmy zgraną ekipę, która godzinami dyskutowała na każdy temat. I najważniejsze: spotkałem doktora Krzysztofa Ficka, który postawił mnie na nogi. Do końca życia będę mu za to wdzięczny – wspomina łamiącym się głosem.
Teraz Petrasek jest nie tylko gwiazdą ekstraklasy, którą Raków wycenia na min. 1,5 mln euro, ale także prężnym biznesmenem. Wraz ze swoją narzeczoną otworzyli biuro podróży o nazwie La Mer Travel. – Początek roku mieliśmy dobry, a później przyszedł koronawirus.
Ale w tym biznesie widzę potencjał. Myślałem też o tym, że mógłbym otworzyć w Czechach salon naszego sponsora, firmy X-kom. Ale teraz czekam na informację od selekcjonera. Może zrobi mi niespodziankę – przekonuje lider rewelacyjnego Rakowa.